Connors nie wróży Roddickowi świetlanej przyszłości

Andy Roddick stracił miano pierwszej rakiety kraju na rzecz Mardy'ego Fisha, a przez blisko dwa miesiące sklasyfikowany był poza Top 10 światowego rankingu. Amerykanin w sierpniu skończy 29. rok życia i coraz trudniej będzie mu powtórzyć wielkoszlemowy triumf sprzed ośmiu lat. - Musiałby zaprezentować coś niesamowitego, ale nie jestem przekonany czy w obecnej sytuacji go na to stać - wyznał Jimmy Connors.

W tym artykule dowiesz się o:

Connors, ośmiokrotny zwycięzca zawodów wielkoszlemowych, wyrobił sobie zdanie na temat Roddicka, będąc w latach 2006-2008 jego głównym trenerem. Obecnie, rezydujący w Teksasie zawodnik współpracuje z Larrym Stefankim, który przed dwoma laty poprowadził Amerykanina do finału rozgrywanego na kortach trawiastych Wimbledonu.

Stefanki zwrócił również uwagę potężnie serwującego Roddicka na pozostałe elementy tenisowego rzemiosła, co miało zredukować ryzyko odniesienia przez niego kontuzji. Wpływ tych zmian na grę swojego byłego podopiecznego dostrzegł również Connors: - Silne podanie w dalszym ciągu jest jego główną bronią, lecz nie daje mu już takiej pewności, bowiem pozostali gracze coraz częściej są w stanie utrzymać piłkę w korcie. Rośnie również liczba zawodników dysponujących znacznie mocniejszym serwisem od niego - zauważył czołowy tenisista lat 70. i 80. minionego stulecia.

Connors podkreślił także istotę zmian, jakie zaszły w życiu Roddicka, który w 2009 roku poślubił Brooklyn Decker: - Tenis to ciężka praca wykonywana przez 365 dni w roku. Jeśli z różnych przyczyn nie jesteś w stanie poświęcić temu stosownej ilości własnego czasu, to zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest on najważniejszy w twoim życiu - zakończył legendarny tenisista.

Komentarze (0)