Piotr Woźniacki, był piłkarzem Miedzi Legnica i Zagłębia Lubin (foto DOMBROWSKI)
W poniedziałek Woźniacka, liderka rankingu WTA Tour, rozpocznie Wimbledon bez żadnego przygotowania turniejowego na trawie. Wszystkie inne zawodniczki czołówki wystąpiły w Eastbourne lub 's-Hertogenbosch, podczas gdy Dunka wzięła sobie wolne po starcie w hali w Kopenhadze, gdzie gra była niejako jej narodowym obowiązkiem.
Woźniacka grała w tygodniu poprzedzającym Australian Open (w Sydney) i tydzień przed Roland Garros (Bruksela). Piotr Woźniacki, głowa rodziny polskich emigrantów w Odense (dziś mieszkają w Monte Carlo), chce zmienić nawyki. Wzorem mają być siostry Williams, które mocno ograniczają swoje starty, a w Eastbourne w tym tygodniu grają tylko dlatego, by przejść próbę generalną po długiej nieobecności.
Druga nowina z obozu Woźniackich to ograniczenie dostępności Karoliny dla mediów. - Błędy przeszłości nie zostaną powtórzone - twierdzi Piotr Woźniacki. - Karolina nie będzie brała udziału w niczym poza obowiązkowymi występami. Nie można robić dziennie 1000 innych rzeczy poza tenisem. Jeśli to pomoże jej chociaż w jednym procencie, jestem na tak. Ale nie wiem, czy ta zmiana będzie decydującą. Moim obowiązkiem jest jednak zrobić wszystko, by jej pomóc. Priorytetem Karoliny musi być tenis.
Trudno ukryć, że Woźniaccy mogą być coraz bardziej zirytowani głosami krytyki pod adresem Karoliny, która będąc liderką rankingu WTA przez 35 tygodni (10. miejsce na liście wszech czasów), wciąż czeka na swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy. - Karolina nie gra w tenisa dla tych ludzi - mówi Woźniacki o kręcących nosem na pozycję jego 20-letniej córki. - Jeśli ktoś nie jest do niej przekonany, powinien przyjść na trening i zobaczyć jak pracuje. Karolina jest numerem 1 na świecie, ponieważ zrozumiała, jak dobrze wykonywać swoją robotę. Ale ona także ma prawo mieć zły dzień.