Marion Bartoli, 26 lat, mieszka w Genewie (foto EPA)
To była pracowita sobota dla tenisistek w Eastbourne. Z powodu opadów deszczu, które uniemożliwiły rozegranie półfinałów w piątek, Francuzka i Czeszka w sobotę zagrały po dwa mecze. Bartoli najpierw rozbiła bezradną w walce z samą sobą i wiatrem Samanthę Stosur (WTA 10) 6:3, 6:1 wyrównując stan spotkań z Australijką na 2-2, a półfinalistka Wimbledonu 2010 Kvitová zwyciężyła Danielę Hantuchovą (WTA 25) 7:6(9), 4:2 i krecz Słowaczki z powodu kontuzji mięśni brzucha. Czeszka w I secie przegrywała 0:3, a w tie breaku obroniła piłkę setową przy 5-6.
Bartoli po raz piąty z rzędu dotarła w Eastbourne do półfinału, ale wcześniej próby awansu do finału były dla niej nieudane. Francuzka odniosła drugie zwycięstwo nad Kvitovą (w 2008 roku w Linzu 7:6, 1:6, 6:3) i zdobyła swój szósty tytuł, pierwszy od 2009 roku (bilans finałów 6-8). Mieszkająca w Genewie 26-latka w ostatnich tygodniach jest w znakomitej formie. Na finiszu sezonu na mączce zaliczyła finał w Strasburgu, a następnie w Rolandzie Garrosie, w którym w 10 poprzednich startach tylko raz przeszła III rudę, po raz pierwszy doszła do półfinału. Francuska wojowniczka teraz rusza na podbój Wimbledonu, w którym w 2007 roku osiągnęła swój jedyny dotychczas wielkoszlemowy finał. Bilans finałów Kvitovej, która w tym sezonie zdobyła trzy tytuły (Brisbane, Paryż - hala, Madryt), to teraz 4-2.
Bartoli w pierwszym i trzecim gemie odparła w sumie trzy break pointy, a w czwartym przełamała Kvitovą. Własnym podaniem Francuzka podwyższyła prowadzenie na 4:1 i do końca seta nie oddała gema kompletnie nie radzącej sobie z porywistym, zmiennym wiatrem Czeszce. W II secie finalistka Wimbledonu 2007 prowadziła 3:1, ale Kvitová odwróciła losy partii zdobywając pięć z sześciu kolejnych gemów. Seta Czeszka zakończyła miażdżącym bekhendem.
W decydującym secie gra Kvitovej załamała się od szóstego gema, gdy nie wykorzystała dwóch break pointów przy 15-40, a w siódmym gemie oddała podanie robiąc trzy podwójne błędy. Czeszka od 3:5 wyrównała na 5:5, ale w 11. gemie szybkim returnem wymuszającym błąd Bartoli zaliczyła jeszcze jedno przełamanie i własnym serwisem przypieczętowała tytuł.