Dlaczego Woźniacka nigdy nie wygra Wielkiego Szlema?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Karolina Woźniacka regularnie zgarniając punkty ma zapewniony spokojny byt na pozycji liderki rankingu WTA. Słabsza gra w wielkoszlemowych turniejach nie jest w stanie zepsuć humoru 21-letniej Dunce.

W tym artykule dowiesz się o:


Karolina Woźniacka, 21 lat, finalistka US Open 2009 (foto EPA)

Woźniacka w poniedziałek znajdzie się na pozycji numer jeden na 41. tydzień. Jest jedną z pięciu zawodniczek, które znalazły się na czele listy rankingowej nie mając na swoim koncie wygranego wielkoszlemowego turnieju. Dwie z nich te braki uzupełniły (Kim Clijsters, Amélie Mauresmo). Czy Karolina kiedyś sięgnie po wielkoszlemowy laur i zagra na nosie swoim krytykom? Moim zdaniem nie, a dlaczego...

Przede wszystkim Wielkie Szlemy nie są dla niej. Woźniacka potrafi się wyzbyć swoich defensywnych schematów w innych turniejach, nawet od czasu do czasu błyśnie skutecznością przy siatce. W wielkoszlemowych turniejach, gdy stres jest największy z możliwych, powraca Karolina asekurująca się, przestraszona, szukająca tylko punktów w grze defensywnej. A to zadaje kłam teorii o jej mocnej psychice. Mocna to ona jest tylko fizycznie, ale przebijania nie akceptuje coraz więcej tenisistek. Co za tym idzie, pozbawiony fantazji tenis Woźniackiej nie daje szansy na wielkoszlemowy skalp.

Nie mając kończącego uderzenia, Dunka chce zamęczać przeciwniczki ciągnącymi się w nieskończoność wymianami z głębi kortu, co jest taktyką samobójczą. Rywalki coraz częściej rzucają się na Woźniacką z pełną mocą i ofensywną szarżą skracającą wymiany nie pozwalają Karolinie realizować nudnej jak flaki z olejem taktyki. Grając taki tenis przerzutowy, polegający na przebijaniu i czekaniu na błędy, nie da się wygrać Wielkiego Szlema.

Woźniacka sprawia wrażenie bardzo zadowolonej ze swojej gry. Skoro taki tenis pozwolił jej wygodnie usadowić się na fotelu liderki, to czego chcieć więcej: punkty nabija w innych turniejach, pieniądze się zgadzają, w rankingu przewaga gigantyczna. Wszystko jest cudownie, a Wielki Szlem kiedyś zostanie zdobyty. Tak przynajmniej mówi Karolina. Bardzo chce wygrać wielkoszlemowy turniej, ale co z tego chcenia wychodzi wszyscy widzimy. Chcieć nie zawsze znaczy móc, nie grając tak ubogi i jednostajny tenis, w którym nie ma żadnego elementu zaskoczenia. Karolina swoich nawyków się nie wyzbędzie, bo wychowano ją na mistrzynię przebijania. Nie zacznie nagle wszystkiego zmieniać i uczyć się tenisa błyskawicznego, bo to zawsze oznacza niepewność, więc po co ma odświeżać swój tenis? Woźniacka woli być liderką bez Wielkiego Szlema, niż nie być nią wcale.

Woźniacka nie ma mentalności zwycięzcy, bo która wielka mistrzyni stawia na ilość, a nie na jakość? Oczywiście nawet i największym zdarza się od czasu do czasu wystąpić w mniejszym turnieju, ale nie notorycznie, jak to czyni Karolina. Punkty ciułają zawodniczki, które ich potrzebują, chcące budować swoją pozycję rankingową, Woźniacka za to ciuła punkty umacniając swoją pozycję na czele, co oczywiście na dłuższą metę nikomu nie może się podobać.

Niech pokaże swoją wielkość w Wielkich Szlemach. Zniecierpliwieni sytuacją w kobiecym tenisie eksperci i kibice coraz mocniej krytykują Woźniacką, ale mają przecież ku temu podstawy, bo Dunka stoi w miejscu, a jedynie zwiększa swoją wydolność, niczego nie dorzucając do swojego tenisowego warsztatu. Była liderka rankingu Arantxa Sánchez mówi wprost o dzisiejszych tenisistkach: - Możesz zostać numerem jeden, choć nie jesteś wielką mistrzynią. Na korcie pojawiło się dużo siły, ale brakuje różnorodności. Jeśli zapytacie ludzi dowiecie się, że znają siostry Williams, Clijsters czy Henin, ale nie wiedzą kim jest Woźniacka. Może Arantxa trochę przesadziła, ludzie wiedzą kim jest Karolina, znają ją z różnych reklam. Ale gdy ich zapytać, co jest tenisowym znakiem rozpoznawczym Dunki, powiedzą: przebijanie w nieskończoność. Mężczyźni bardziej skupiają się na walorach estetycznych, bo jeśli chodzi o grę to poza perfekcyjnym przygotowaniem atletycznym nic dobrego powiedzieć nie mogą. Tenis Woźniackiej można nazwać: "matematyką i ciułaniem punktów" - jak jednym chórem powtarzają amerykańscy eksperci. Inne zawodniczki w tym nastawionym na siłę kobiecym tenisie mają przynajmniej kończące uderzenie, Dunka nawet tego nie posiada.

Czy Karolina przejdzie do historii jako tylko liderka rankingu, niemająca wyrazistego stylu i charyzmy? To zależy od jej nastawienia i charakteru, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że z tej mąki Szlema nie będzie.

Źródło artykułu: