Sabina Lisicka, 21 lat, półfinalistka Wimbledonu (foto EPA)
Półfinał, a w nim starcie z Marią Szarapową? Na kortach słynnego uniwersytetu może się powtórzyć scenariusz z poprzedniego sezonu. Jakkolwiek, na spotkanie z Rosjanką równie niecierpliwie może czekać Lisicka, zatrzymana właśnie przez Maszę w półfinale Wimbledonu. A jeśli nie Szarapowa, to Serena Williams, chcąca udowodnić, że powrót do czołówki to dla niej żaden problem. Emocje gwarantowane.
Dla Radwańskiej to szósty ćwierćfinał w sezonie, ale tylko raz potrafiła przejść dalej (hala w Stuttgarcie), choć oczywiście czym innym jest najlepsza ósemka osiągnięta w Wielkim Szlemie (Melbourne, jej najlepszy wynik w tym roku), a czym innym w mniejszej imprezie WTA Tour (Eastbourne, porażka w tie breaku decydującego seta z Kvitovą, za chwilę mistrzynią Wimbledonu).
Isia z Lisicką w zawodowym turnieju dotąd nie grała (spotkały się w 2005 roku w juniorskich mistrzostwach Czech - 6:1, 6:4 dla Radwańskiej), co nie znaczy, że się nie znają. Choć Sabina urodziła się już dekadę po tym, jak jej rodzice (Ryszard i Elżbieta) osiedli na stałe w Republice Federalnej Niemiec, nauczono ją języka przodków. Gdy przy okazji US Open konsulat w Nowym Jorku urządził przyjęcie dla graczy z polskimi korzeniami, nie mogło na nim zabraknąć przyciągającej męski wzrok blondynki z Troisdorfu, na co dzień trenującej na Florydzie.
Pogromczyni Sam Stosur w II rundzie, Lisicka notuje niesamowity sezon. Była bohaterką szczególnie krótkiej serii imprez na trawie: w znakomitym stylu zgarnęła tytuł (drugi w karierze) w Birmingham i potwierdziła swoje aspiracje w Wimbledonie, zostając pierwszą od czasów Steffi Graf Niemką w półfinale turnieju wielkoszlemowego. A to wszystko po praktycznie straconym sezonie 2010, w którym z powodu kontuzji lewej kostki wygrała w premierowym cyklu tylko cztery mecze, i także nieciekawym początku obecnego roku, kiedy jeszcze do Roland Garros musiała przebijać się przez eliminacje. Dziś jest 26. w rankingu, niedaleko od swojego wyniku (WTA 22 w 2009 roku).
Lisicka, która sama za swój największy atut uważa serwis (potrafi uderzać z prędkością 200 km/h), grała z innymi Polkami: pokonała Urszulę Radwańską (2008), Joannę Matuszczyk (2006) i Annę Korzeniak (2006). Nigdy nie wystąpiła w zawodowym turnieju w Polsce.
Bank of the West Classic, Stanford (USA)
WTA Tour Premier, kort twardy, pula nagród 721 tys. dol.
piątek, 29 lipca
ćwierćfinał:
stadion, nie przed godz. 23 polskiego czasu
(Polska, 5) | (Niemcy) | |
---|---|---|
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
(na miejscu Tomasz Wiktorowski) | | |
| ||
| | |
| | |
| ||
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |