Christina McHale, 19 lat, jej matka jest Kubanką (foto EPA)
W ubiegłym sezonie Woźniacka radziła sobie dobrze podczas US Open Series, wygrała dwa turnieje, a w US Open przegrała dopiero w półfinale. W tym roku, jak przystało na liderkę światowego rankingu, wygrała pięć turniejów z cyklu WTA, ale ostatni triumf odniosła w czerwcu. W międzynarodowych mistrzostwach Szwecji z powodu kontuzji ramienia poddała pojedynek. Kilka tygodni pauzowała i powróciła w Toronto: tam przegrała w dwóch setach z Robertą Vinci 4:6, 5:7. W Cincinnati w identycznym stosunku uległa Christinie McHale.
Dunka zapisała premierowego gema na swoje konto i było to jej jedyne prowadzenie w pierwszym secie. Amerykanka wyrównała, a w trzech kolejnych gemach padały breaki. W ósmym gemie Woźniacka odrobiła straty, ale młodsza rywalka wykorzystała kolejnego break pointa i wystarczył jej jeden setbol, by być bliżej awansu do kolejnej rundy. Nie było zatrważającej różnicy w grze obu tenisistek. Obie popełniały masowo błędy, ale to Dunka myliła się w najważniejszych momentach. McHale musiała tylko utrzymywać piłkę w korcie, przeciwniczka wręcz snuła się po korcie i pakowała za dużo piłek w siatkę.
W drugim secie gra Woźniackiej się poprawiła, więcej kończyła i pewniej wygrywała swoje podania. Przy jej serwisie nie było ani jednej równowagi, przeciwnie do Amerykanki. Gdy ona serwowała, aż czterokrotnie padał wynik 40-40. Woźniacka nie potrafiła tego wykorzystać, choć miała taką okazję w ósmym gemie. Szansy nie zmarnowała trzy gemy później McHale. Przełamała Dunkę, a następnie wykorzystała drugą piłkę meczową po błędzie rywalki.