Đoković, który w środę odniósł swoje 54. zwycięstwo w obecnym sezonie, po raz siódmy bierze udział w organizowanej w stanie Ohio imprezie. 24-letni Serb dwukrotnie docierał w Cincinnati do finału (2008 oraz 2009), a w ubiegłorocznej edycji zawodów przegrał w ćwierćfinale z Andym Roddickiem. Bieżący sezon jest jednak prawdziwym popisem lidera światowego rankingu, który na samych kortach twardych legitymuje się bilansem gier 30-0.
Pomimo odniesionego w 76 minut zwycięstwa nad utalentowanym Harrisonem, Đoković krytycznie ocenił swoją grę. - Zacząłem bardzo słabo, a mój serwis nie był dzisiaj na najwyższym poziomie - stwierdził po meczu serbski zawodnik. - W Cincinnati są całkiem odmienne warunki do gry niż w Montrealu, bowiem piłka odbija się znacznie szybciej - zauważył najlepszy obecnie tenisista globu.
Đoković rzeczywiście pozwolił 19-letniemu reprezentantowi gospodarzy przejąć inicjatywę na początku spotkania. Harrison zaskoczył starszego od siebie o pięć lat rywala świetnym returnem i już w pierwszym gemie meczu przełamał jego serwis. Amerykanin wspaniałe zagrania przeplatał jednak z ogromną ilością błędów własnych, których w premierowej odsłonie popełnił aż 20. Ambitny zawodnik zdołał jeszcze wywalczyć breaka w piątym gemie, ale sam ani razu nie był w stanie w pierwszej odsłonie utrzymać własnego podania. W drugiej partii Đoković poprawił swoją grę i błyskawicznie zdobył decydujące o losach meczu przełamanie.
W drugim spotkaniu sesji wieczornej rozstawiony z numerem 10. Gilles Simon (ATP 12) ograł 6:7(3), 6:2, 6:3 Janko Tipsarevicia (ATP 20). 27-letni reprezentant Serbii, trzeci aktualnie przedstawiciel tej nacji w Top 20, przybył do Cincinnati opromieniony świetnym występem w Montrealu. W środę jednak po blisko trzygodzinnym boju ponownie musiał uznać wyższość młodszego od siebie o rok Francuza. Rywalem Simona w czwartkowym pojedynku o ćwierćfinał będzie oznaczony numerem piątym Hiszpan David Ferrer (ATP 6).