Federer celował w Cincinnati, gdzie aktualnie legitymuje się bilansem gier 25-7, w swój piąty triumf. Od czasu wprowadzenia Ery Otwartej w 1968 roku tylko 30-letni Szwajcar oraz Szwed Mats Wilander zwyciężali czterokrotnie w położonej w stanie Ohio miejscowości. Także w tegorocznej edycji tych zawodów wydawało się, że Federer będzie jednym z faworytów, bowiem już w II rundzie pewnie ograł zawsze groźnego na kortach twardych Juana Martína del Potro.
Wszelkich złudzeń pozbawił Federera jednak rozstawiony w Cincinnati z numerem ósmym Berdych, który po raz czwarty w karierze pokonał tenisistę z Bazylei (bilans: 9-4 dla Szwajcara). Reprezentant naszych południowych sąsiadów na mistrzowskie trofeum czeka już ponad dwa lata, a w sobotę stanie przed szansą wywalczenia pierwszego od Wimbledonu 2010 awansu do finału zawodów głównego cyklu.
25-letni Berdych, aktualnie dziewiąta rakieta globu, potrzebował sześciu kwadransów, aby zameldować się w swoim premierowym półfinale imprezy w Cincinnati. Czeski zawodnik posłał na drugą stronę kortu 10 asów (o jednego mniej niż Federer) i nie pozwolił Szwajcarowi na wypracowanie choćby jednego break pointa. Berdych popełnił znacznie mniej błędów niewymuszonych od tenisisty z Bazylei (13-29) i dwukrotnie przełamał jego serwis.