Mónaco dość niespodziewanie znalazł się w tej fazie turnieju. O ile zwycięstwo nad Andreasem Seppim nadzwyczajne nie było, to pokonanie Radka Štěpánka było małą sensacją. Duży udział w tym miała kontuzja Czecha, ale mecz poddał dopiero w trzecim secie. W trzeciej rundzie trafił na próbującego powrócić do formy Tommy Haasa. Tym oto sposobem Argentyńczyk powtórzył swój najlepszy wynik z 2007 roku, kiedy również dotarł do tej fazy turnieju.
Federer zaatakował od początku. W pierwszym secie uzyskał przełamanie już w drugim gemie, chwilę później dołożył jeszcze jedno. Monaco zdołał wygrać zaledwie 9 punktów. Drugi set był zdecydowanie najdłuższy, bo trwał 37 minut. Szwajcar przełamał rywala znów przy jego pierwszym gemie serwisowym, ale przez dłuższy czas nie mógł dołożyć kolejnego breaka. W tym secie były lider rankingu pomimo świetnego serwisu (7 asów) popełnił najwięcej niewymuszonych błędów, bo aż 11. W ostatnim secie Mónaco nawet przez chwilę nie był bliski zdobycia gema. Wygrał 12 punktów, ale Federer przełamał go trzykrotnie.
W całym meczu Szwajcar zanotował 42 piłki kończące (Argentyńczyk 4) i nie dał ani jednej szansy na przełamanie rywalowi. - Roger grał niewiarygodnie. Nie miałem czasu na zabawę, odgrywał mi bardzo szybkie piłki i znakomicie serwował - powiedział Argentyńczyk po meczu.
- Jestem bardzo zadowolony z mojej gry. To tylko gra, kilka punktów, ale zawsze miło jest wygrać w ten sposób - mówił szczęśliwy Federer. W kolejnej rundzie czeka na niego przeprawa z Tsongą. - Francuz to silny rywal, ale kilka razy zagrałem z nim naprawdę nieźle. To taki zawodnik, którego dobrze się ogląda i dobrze się przeciwko niemu gra - ocenił Szwajcar kolejnego swojego przeciwnika.