W sobotę pochodząca z Chorwacji Eraković zrewanżowała się Tamirze Paszek (WTA 40) za porażkę z zeszłorocznej edycji kanadyjskich zawodów. Rozstawiona z numerem trzecim Austriaczka, podobnie jak rywalka, pięciokrotnie nie utrzymała własnego podania i po dwóch godzinach i 27 minutach gry uległa 6:2, 5:7, 4:6.
- W III secie zaczęłam grać coraz lepiej. Czasami udawało się jej skończyć wymianę uderzeniem z bekhendu, ale starałam się wykorzystać możliwości mojego forhendu. To moje pierwsze zwycięstwo nad Tamirą, która wcale nie jest łatwą rywalką - powiedziała Eraković. 23-letnia tenisistka z Nowej Zelandii w niedzielę zagra w swoim pierwszym finale zawodów WTA Tour.
Drugi finał w karierze wywalczyła z kolei Záhlavová Strýcová, która przed rokiem w Pradze przegrała batalię o mistrzostwo z Węgierką Ágnes Szávay. W sobotę 25-letnia Czeszka obroniła aż 10 z 13 break pointów wypracowanych przez Michaëllę Krajicek (WTA 138). Poprzednie dwa pojedynki obu pań rozstrzygnęła na swoją korzyść Holenderka, ale w Quebec City zawodniczka naszych południowych sąsiadów wygrała 6:4, 6:3 po blisko siedmiu kwadransach gry.
- W ogóle nie spodziewałam się, że dotrę tutaj do finału. Powiedziałam sobie, że jak przejdę jedną lub dwie rundy, to będę z siebie zadowolona. Czuję się bardzo zrelaksowana i jestem szczęśliwa z mojej gry - stwierdziła Záhlavová Strýcová. Reprezentantka Czech w niedzielę po raz pierwszy w karierze będzie miała przyjemność rywalizować na korcie z Eraković.