Dominacja Rosjan w turnieju w Malezji w dwóch poprzednich edycjach była widoczna. W 2009 roku zwyciężył Dawidienko, w ćwierćfinale grał Michaił Jużny, a w finale debla wystąpił Igor Kunicyn. Rok później triumfował Jużny, a w półfinale grał jeszcze Igor Andriejew. W tym sezonie żaden z Rosjan nie wygrał więcej niż dwóch spotkań.
Najpierw Tursunow przegrał z Viktorem Troickim 4:6, 4:6. Mecz trwał 76 minut, a Serb zaserwował 8 asów i pięciokrotnie przełamał podanie rywala, a sam stracił je trzy razy. Rosjanin zapunktował zaledwie siedem razy przy pierwszym podaniu Troickiego.
- Obaj świetnie returnowaliśmy, dlatego padło więcej breaków niż zazwyczaj - tłumaczył po meczu rozstawiony z numerem 2. Serb. - To zwycięstwo dało mi dużo pewności siebie, bo zamknąłem ten mecz w dwóch setach. Półfinał turnieju ATP pomaga mi uwierzyć w swoje możliwości.
O finał Troicki zagra z Marcosem Baghdatisem, który w Malezji występuje dzięki dzikiej karcie. Cypryjczyk w dwóch setach pokonał rozstawionego z numerem 4. Jürgena Melzera zwyciężając 6:3, 7:6(3). Baghdatis zaserwował 13 asów i obronił wszystkie break pointy. Austriak zdobył zaledwie 16 punktów (na 67) przy serwisie rywala. Cypryjczyk po raz drugi w tym sezonie wystąpi w półfinale.
Pewną niespodzianką sprawił Kei Nishikori eliminując najwyżej rozstawionego Nicolása Almagro 6:7(5), 6:4, 6:4. W kolejnej rundzie Japończyka kolejne trudne zadanie - mecz z turniejową "trójką" Janko Tipsareviciem. Serb zdążył zaledwie rozegrać cztery gemy, kiedy Nikołaj Dawidienko poddał mecz z powodu kontuzji lewego biodra. - Nie wiem jeszcze, co dokładnie mi się stało - powiedział Rosjanin. - Jestem trochę przerażony, nigdy nie miałem podobnej kontuzji. Jadę do Pekinu, poczekam kilka dni i zobaczę czy zagram. Lubię turniej w Kuala Lumpur i mam nadzieję, że zagram tu w przyszłości.