Roger Federer, 30 lat, najbardziej utytułowany tenisista w historii Wielkiego Szlema (foto red-photographic.com)
To dziesiąty z rzędu rok, który Federer kończy występem w Masters. Debiutował jako młodzieżowiec, w 2002 roku, kiedy w grupie stracił tylko seta, by w półfinale ulec Hewittowi. Rok potem Szwajcar, tym razem w Houston, był już niepokonany, w znakomitym stylu koronując sezon, w którym rozpoczął gromadzenie tytułów wielkoszlemowych. 16 trofeów w Wielkim Szlemie i pięć w Masters: żadnemu z aktywnych zawodników nie jest nawet blisko do takiego dorobku.
Londyn to dla Federera ostatnie miejsce, gdzie może "uratować" swój tenisowy rok, w którym nie powiększył kolekcji wielkoszlemowej - po raz pierwszy od owego sezonu 2002. Londyn to dla niego także, po halowych triumfach w Bazylei i Paryżu-Bercy, ostateczny sprawdzian, by przekonać, że opinie (jak w dzienniku "La Gazzetta dello Sport") o jego ciągłym doskonaleniu się ("gra najlepiej w karierze") mają przełożenie na rywalizację z najlepszymi.
Podczas gdy hala O2 już z niecierpliwością czeka na pojedynek Federer - Nadal, na otwarcie Masters otrzymujemy starcia obu panów, ubiegłorocznych finalistów, z rywalami, którzy ich w tym sezonie pokonywali.
Federer i Jo-Wilfried Tsonga (dotarł do Londynu w czwartek; wraca do Masters po trzech latach) spotkają się już po siódmy od stycznia. Najpiękniejsze i najważniejsze starcie: w Wimbledonie, gdzie w walce o półfinał Tsonga "obalił mit", zwycięstwo nad eksnumerem jeden powtarzając w Montrealu. Geniusz Rogera i niezwykle atrakcyjny styl Jo-Wilfrieda, pewnie czującego się w halowych warunkach, zapowiadają kolejny znakomity spektakl w ich wykonaniu. Dla obu ostatnim występem był finał w Bercy, gdzie Federer w drodze po swój 69. tytuł pokonał lidera Francuzów 6:1, 7:6.
Dopiero po swojej inauguracji i Federer, i Tsonga będą mogli przekonać się w jakiej dyspozycji są ich rywale w grupie B. Zarówno Rafa Nadal (ostatni mecz: 13 października w Szanghaju), jak i Mardy Fish (niewykorzystane meczbole i krecz w Bercy) są wielkimi znakami zapytania. Nadal, w ubiegłym tygodniu zabawiający się z rodziną w Disneylandzie (odwiedził krewniaków w Marne La Vallée), wcześniej przez dwa tygodnie trenował w hali na Majorce. Ostatni tytuł Rafy w turnieju pod dachem: Madryt 2005. À propos: Hiszpan nie jest - mówiąc łagodnie - fanem niebieskiej mączki, z której od przyszłego sezonu usypane będą korty stołecznej imprezy rangi Masters 1000. À propos nr 2: Masters to czas rozmów dotyczących przyszłości tenisa, a Nadal jako wiceszef rady zawodniczej jest jednym z decydentów.
Przed rokiem poważny kandydat do wywalczenia w końcu tytułu w Masters, Nadal ma tym razem notowania... nie do oszacowania. - To nie był dla mnie rok perfekcyjny, ale i tak bardzo dobry - przyznał. - Nie ma co dramatyzować. W pewnych momentach tego sezonu czegoś mi brakowało: być może byłem zmęczony mentalnie - powiedział w Londynie. - Nikt nie jest wiecznie doskonały - stwierdził w nawiązaniu nie do swojej osoby, a do Federera i Đokovicia: - Nikt z nich nie będzie grał siedem lat na tym samym poziomie. Federer zrobił rzeczy - wydawać by się mogło - niewyobrażalne, ale wszystko się kiedyś kończy.
W sierpniu skończyła się także seria zwycięstw Nadala z Fishem, który w Cincinnati pokonał Majorkańczyka 6:3, 6:4. Rewanż przyszedł w Tokio (7:5, 6:1 w półfinale), gdzie Rafa czuł się jeszcze nieźle, mecz o tytuł przegrywając z Murrayem.
Fish narzekał ostatnio na ból mięśni uda: - Czuję się lepiej niż dziesięć dni temu. To dodaje pewności siebie - powiedział. - Ale to oczywiste, że nie jestem w takiej formie jak w US Open - dodał. Najwyżej notowany z amerykańskich tenisistów debiutuje w Masters w wieku 29 lat. Jest w czołówce, bo w końcu w siebie uwierzył (i pokonał zapalenie tarczycy). - Pamiętam, że w marcu mówił, że nigdy nie wejdzie do Top 10, że jego czas już minął - mówi trener Fisha, David Nainkin, cytowany przez "The New York Times". W tym roku to Fish, nie Roddick (nieobecny po raz pierwszy od 2002 roku) gra wśród najlepszych: - Andy ciągle przekonywał mnie, żebym się zrelaksował i w końcu zagram też w Masters. Powiedziałem mu, żeby się zamknął, bo on mógł sobie tak mówić na luzie. Ale Andy to ciągle alpha naszego pokolenia amerykańskich tenisistów - twierdzi dziś. Jego podejście do Masters: - Mam nadzieję wrócić za rok, ale ten występ potraktuję jakby był tym jedynym.
DEBEL
Polskie emocje pierwszego dnia między meczem Federer-Tsonga a Nadal-Fish, po godz. 19:15 naszego czasu. Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg, ósmy debel sezonu, a jedyny w stawce bez wywalczonego tytułu (za to z finałem US Open), spotkają się (transmisja Polsat Sport Extra i Polsat Sport News) z Nenadem Zimonjiciem, ubiegłorocznym triumfatorem (w duecie z Danielem Nestorem) oraz Michaëlem Llodrą, który przed sześcioma laty wygrał Masters u boku Santoro. Polacy mierzyli się z serbsko-francuskim duetem trzykrotnie, wygrywając tylko jednego seta (w Montrealu, porażki w Waszyngtonie i Szanghaju; wszystkie te turnieje na otwartych kortach twardych).
Program niedzieli (czas polski):
Mirny / Nestor - Bopanna / Qureshi, bilans 0-2, godz. 13:15
Federer - Tsonga, bilans 6-3, nie przed godz. 15
Llodra / Zimonjić - Fyrstenberg / Matkowski, bilans 3-0, nie przed godz. 19:15
Nadal - Fish, nie przed godz. 21