Gladiator współczesnego tenisa nie przestaje zadziwiać i zapisuje w księdze rekordów kolejne nadzwyczajne osiągnięcia. Samodzielne liderowanie klasyfikacji triumfatorów Masters (dotychczas współdzielił pierwsze miejsce z Ivanem Lendlem i Petem Samprasem), 39. wygrany mecz w imprezie kończącej sezon (bilans 39-7) i wyrównanie osiągnięcia Lendla (39-10), 807. wygrane spotkanie w karierze i wyprzedzenie Stefana Edberga (przed nim są tylko Jimmy Connors, Lendl, Guillermo Vilas i Andre Agassi). Jakie są jeszcze liczby podsumowujące niezwykłą końcówkę sezonu w wykonaniu Szwajcara? 17, jak ilość kolejno wygranych spotkań (zwycięską serię rozpoczął wygrywając dwie gry w Pucharze Davisa, po czym triumfował w Bazylei i Paryżu-Bercy). 10, jak liczba kolejno wygranych meczów w londyńskiej hali O2 (w ubiegłym sezonie również wygrał wszystkie pięć meczów, w finale z Rafaelem Nadalem, którego kilka dni temu rozbił w fazie grupowej). 16-0, jak tegoroczny bilans Szwajcara w hali.
Tsonga przed drugim największym finałem w karierze (Australian Open 2008, przegrał z Novakiem Đokoviciem) miał na swoim koncie 11 wygranych spotkań z zawodnikami z Top 10, ale tak się złożyło, że z tymi klasyfikowanymi na czwartej pozycji jeszcze nie wygrał (teraz bilans to 0-9). Francuz w finałowym meczu posłał 11 asów i sezon kończy jako lider klasyfikacji bombardierów (w sumie 825, John Isner - 811). Tsonga miał szansę zostać pierwszym francuskim triumfatorem Masters, wcześniej w finale grał jedynie Sébastien Grosjean, który w 2001 roku w Sydney przegrał z Lleytonem Hewittem.
Ta ostatnia, a trzecia z rzędu, niedziela sezonu ATP musiała należeć do tych dwóch dżentelmenów. Tak jak w Paryżu-Bercy i dokładnie tydzień temu w fazie grupowej górą jest Federer, który podwyższył bilans spotkań z Tsongą na 8-3 (6-2 w tym sezonie). Szwajcar wziął na Francuzie potrójny rewanż za porażkę poniesioną w ćwierćfinale Wimbledonu, w którym poległ pomimo prowadzenia 2-0 w setach. Po raz 15. w finale Masters (od 1976 roku) doszło do spotkania dwóch tenisistów, którzy grali ze sobą w grupie i bilans ciągle jest korzystniejszy dla tych kilka dni wcześniej pokonanych (8-7).
W trzecim gemie I seta Federer uratował się ze stanu 15-30 popisując się dwoma wolejami, a w ósmym przełamał rywala i to na sucho notując serię kończących uderzeń z bekhendu i forhendu oraz ostatni punkt zdobywająć wolejem. W dziewiątym gemie błyskotliwy i niezwykle dynamiczny Szwajcar po raz drugi wybrnął z 15-30 i asem uzyskał piłkę setową. Tsonga obronił ją, a następnie jeszcze jedną bekhendowym minięciem, ale były lider rankingu dostał trzecią i pogonił Francuza forhendem wymuszając na nim bekhendowy błąd.
W trzecim gemie II seta Tsonga uruchamiając potężny serwis obronił dwa break pointy przy 15-40, za to w piątym od 30-0 przegrał cztery piłki. Forhend wymuszający błąd dał Federerowi szansę na przełamanie i wykorzystał ją fantastycznym forhendowym returnem. Francuz nie zamierzał się jednak poddać i tę zdecydowaną dominację Szwajcara przerwał w 10. gemie, którego rozpoczął dwoma zabójczymi forhendami, a po błędzie rywala przy siatce uzyskał trzy break pointy i wykorzystał tego trzeciego wspaniałą akcję rozpoczętą bekhendowym returnem kończąc wysokim forhendowym wolejem. W 11. gemie Tsonga od 40-15 oddał trzy punkty popełniając po drodze podwójny błąd, ale break pointa odparł odwrotnym krosem forhendowym i zdobywając dwa kolejne punkty z 3:5 wyszedł na prowadzenie 6:5. Federer gemem serwisowym zwieńczonym asem doprowadził do tie breaka. Po błędzie forhendowym Francuza Szwajcar, który wcześniej dynamiczną wymianę z obu stron zakończył bekhendowym wolejem, prowadził 3-1, a a następnie 5-2 (porywająca tłumy akcja forhend + wolej, jeszcze jeden forhendowy wolej). Ale Tsonga rozpoczął pościg i po długiej wymianie zakończonej błędem forhendowym byłego seta rankingu stan tie breaka został wyrównany na 5-5. Federer asem uzyskał piłkę mistrzowską, ale Francuz odparł ją miażdżącym forhendem. Świetnym serwisem finalista Australian Open 2008 wypracował sobie piłkę setową i po bekhendowym błędzie Szwajcara wymuszonym forhendowym returnem Tsonga wyrównał stan meczu na 1-1 w setach.
W piątym gemie decydującej partii Federer przy 15-15 zrobił podwójny błąd, ale zdobył trzy kolejne punkty. W szóstym gemie w poczynania Tsongi wkradła się pewna nerwowość, z 30-0 Francuz pozwolił rywalowi doprowadzić do równowagi, ale krosem forhendowym i wygrywającym serwisem opanował sytuację. W ósmym gemie reprezentant Trójkolorowych odparł break pointa akcją serwis-wolej, ale jego nieudana cyrkowa próba (na drop-szota z woleja rywala chciał odpowiedzieć tym samym) dała byłemu liderowi rankingu jeszcze jedną szansę. Efektowny Tsonga doprowadził do kolejnej równowagi wolejem forhendowym, do którego wyciągnął się jak struna. Federer dostał jeszcze jedną szansę i skrzętnie z niej skorzystał potężnym forhendem wymuszając błąd przeciwnika. Powtórki z II seta nie było. W dziewiątym gemie Szwajcar asem serwisowym uzyskał trzy piłki mistrzowskie i więcej ich nie potrzebował szósty triumf w Masters pieczętując wolejem forhendowym. W trwającym dwie godziny i 19 minut spotkaniu były lider rankingu zanotował 30 kończących uderzeń oraz zdobył 17 z 24 punktów przy siatce. Tsonga miał więcej kończących uderzeń (37), ale też był dużo mniej regularny (41 błędów własnych). Obaj tenisiści zaserwowali po 11 asów, Federer przy swoim pierwszym podaniu zgarnął 43 z 54 punktów. Szwajcar wykorzystał trzy z dziewięciu break pointów sam dając się przełamać tylko raz.