Juan Martín del Potro, wieża ciśnień

Dwa epickie pojedynki w finale Pucharu Davisa zamknęły sezon, w którym Juan Martín del Potro z końca piątej setki rankingu przesunął się na pozycję 11. Ale liczby interesują go mało. Chce przywrócić argentyńskiemu tenisowi utraconą rangę.

W tym artykule dowiesz się o:

W jego Tandil żyje tyle ludzi co w Opolu. Tandil ma najwyższy na świecie wskaźnik sukcesów tenisowych autorstwa wielu zawodników w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Z tej położonej w południowo-wschodniej części prowincji Buenos Aires miejscowości pochodzą także Juan Mónaco (najwyższy ranking 14), Mariano Zabaleta (21) i Máximo González (58).

Del Potro rozsławił nie tyle Tandil, co całą Argentynę. Od Roland Garros 2005 odbyło się 27 turniejów wielkoszlemowych, z czego w 26 triumfował ktoś z tercetu Roger Federer - Rafael Nadal - Novak Đoković. Niesamowity sukces Del Potro w US Open 2009 unieśmiertelnił jego nazwisko, ale miał to być tylko początek wielkiej kariery 20-letniego wtedy chłopaka z tak zabójczym forhendem i atomowym serwisem, co z precyzyjnym celownikiem. Do wielkości, choć może nie formatu "federerowego", miało mu brakować tylko regularności.

Otrzymał przydomek "Wieża z Tandil". W Boskiej Komedii Dantego wieża symbolizuje siłę i konsekwencję: tych przymiotów Del Potro nie brakuje. Jego rozwój zahamowały jednak kontuzje: uszkodził i plecy, i nadgarstek. Krótka przerwa międzysezonowa budzi wątpliwości, czy jego nogi będą długo nadążały za zamachami. Bo na tym polega jego tenis: prawie dwa metry wzrostu i sto kilogramów wagi nie wydają się przeszkadzać w niesamowitym popisie sprawności, która pozwala przejmować inicjatywę na korcie.

Cichy, nie lubiący zamieszania wokół siebie, patrzący na karierę z dystansem, ale też z coraz większą pokorą, Del Potro w 2010 roku nie mógł bronić tytułu w Nowym Jorku. Właściwie to stracił cały sezon. Odrabianie dystansu do najlepszych w ubiegłym roku pozwoliło mu znów postawić sobie najwyższe cele: rywalizować jak równy z równym z Nadalem, Federerem i Djokoviciem.

Powrót do czołowej piątki (był już czwarty na liście ATP) to cel tylko formalny. W minionym sezonie, będąc o krok od kwalifikacji do Masters, najbardziej pragnął Pucharu Davisa, którego Argentyna nie zdobyła jeszcze nigdy. "Delpo" w finale w Sewilli stoczył dwa historyczne boje, z Ferrerem i Nadalem - oba przegrał, ale zdobył w nich szacunek wielu, także gorzkimi łzami po decydującej grze. - Bo jak prawdziwy chłop płacze, to musi być święto - rzekł Pawlak do Kargula.

Mecz Juan Martín del Potro - Łukasz Kubot w II rundzie turnieju w Sydney w środę.

Komentarze (0)