Mistrzyni US Open rozczarowała swoją publiczność, lecz przede wszystkim to szarżująca Cirstea zagrała bardzo dobry mecz. Rumunka swój talent objawiła w 2009 roku, gdy dotarła do ćwierćfinału Rolanda Garrosa. Teraz po największym indywidualnym zwycięstwie jest na ustach całego tenisowego świata. W dwóch poprzednich spotkaniach urodzona w Bukareszcie 21-latka urwała Stosur zaledwie dziewięć gemów. Nie lubiąca grać na swoim terenie Australijka znów rozczarowała swoich sympatyków. Najlepszym jej wynikiem w Australian Open pozostaje 1/8 finału z 2006 i 2010 roku, a w I rundzie została wyeliminowana po raz trzeci (2002, 2005).
Cirstea w ubiegłym tygodniu w Hobart uległa Andżelice Kerber choć prowadziła w III secie 5:2, a przy 5:3 miała dwie piłki meczowe. W spotkaniu ze Stosur Rumunka zmarnowała trzy piłki meczowe, lecz nie wypuściła z rąk tak olbrzymiej szansy na wyrzucenie Australijki na jej terenie. Po meczu powiedziała: - Wiem, że dzisiaj cała Australia mnie nienawidzi, ale mam nadzieję, że jak się jutro obudzicie nie będziecie na mnie tak źli. 21-latka podkreśliła także, że wszędzie podkreślano, jak łatwe losowanie miała Stosur, lecz ona nie zaprzątała swojej głowy tymi rzeczami i robiła konsekwentnie swoje. Ofensywnie usposobiona Cirstea skończyła bezpośrednio 28 piłek i zrobiła 26 błędów własnych oraz zdobyła 14 z 16 punktów przy siatce. Stosur zapisała na swoje konto jedynie 11 kończących uderzeń i popełniła 33 niewymuszone błędy. Kolejną rywalką Rumunki może być Urszula Radwańska, która w I rundzie mierzy się z Alison Riske.
Stosur I seta rozpoczęła od przełamania podania Cirstei, po czym utrzymała podanie po obronie break pointa i prowadziła 2:0. Były to jednak miłe złego początki mistrzyni US Open. Rumunka wyrównała na 2:2, a w tie breaku od 2-2 zgarnęła pięć kolejnych punktów. Forhend wzdłuż linii dał Cirstei cztery piłki setowe i wykorzystała już pierwszą serwując asa. W całej partii Stosur miała tylko pięć kończących uderzeń, zaś Rumunka 16. W II secie dobrze serwująca (osiem asów w całym meczu) 21-letnia ćwierćfinalistka Rolanda Garrosa 2009 odskoczyła na 4:2 i nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa. W dziewiątym gemie przy stanie 15-40 reprezentantka gospodarzy odparła dwie piłki meczowe, ale poległa po grze na przewagi nie wykorzystując dwóch szans na poprawienie wyniki. Przy czwartym meczbolu dla Rumunki forhend Australijki wylądował poza kortem. Dla Australii to smutny dzień, bo wcześniej Jarmila Gajdošová (WTA 39) przegrała z Marią Kirilenko (WTA 29) 4:6, 2:6 robiąc 42 niewymuszone błędy i nie wykorzystując żadnego z siedmiu break pointów Nie zawiodła jedynie Jelena Dokić (WTA 64), która w 48 minut rozbiła Annę Czakwetadze (WTA 196) 6:2, 6:1.
W zeszłym roku Kim Clijsters po triumfie w Australian Open odpadła w II rundzie Rolanda Garrosa, zaś Na Li i Petra Kvitová, odpowiednio mistrzynie Międzynarodowych Mistrzostw Francji i Wimbledonu, zostały wyeliminowane w I rundzie US Open (Chinka wcześniej w II rundzie Wimbledonu). Tenis kobiecy stał się kompletnie nieprzewidywalny, a obstawianie go w zakładach bukmacherskich to jak gra totolotka.
Sabina Lisicka (WTA 15) wróciła z 2:4 w III secie i pokonała Stefanie Vögele (WTA 138) 6:2, 4:6, 6:4. W brzydkim meczu niemiecka półfinalistka Wimbledonu 2011 popełniła 55 niewymuszonych błędów podczas gdy jej rywalka 39. Urodzona w Troisdorfie 22-latka przejmowała inicjatywę i skończyła bezpośrednio 39 piłek, zaś Szwajcarka miała 18 kończących uderzeń. Lisicka obroniła 11 z 15 break pointów sama przełamując Vögele sześć razy. Kolejną rywalką Niemki będzie Shahar Pe'er (WTA 34), która zwyciężyła Australijkę Isabellę Holland (WTA 181) 6:2, 6:0 odpierając pięć break pointów.