W styczniu zeszłego roku obie tenisistki grały ze sobą dwukrotnie. W Sydney Chinka pokonała Belgijkę w dwóch setach w I wracając z 0:5. Była liderka rankingu wzięła rewanż w finale Australian Open zwyciężając w trzech setach. Tym razem zawodniczki rozegrały niezwykle dramatyczny mecz z ogromną liczbą zwrotów akcji, ale i też całą masą niewymuszonych błędów. Na Li prowadziła 6:3 i 3:1 oraz 6-2 w tie breaku, gdy z podziemi wydobyła się Clijsters (w dużej mierze przyczyniła się do tego Chinka). W decydującej partii Belgijka po piorunującym początku od 5:1 przegrała trzy gemy, lecz ona w przeciwieństwie do rywalki wytrzymała napięcie w nerwowej końcówce. W trwającym dwie godziny i 23 minuty spotkaniu była liderka rankingu zdobyła w sumie o jeden punkt więcej (104-103). Łączny bilans ich pojedynków to teraz 6-2 (takie zestawienie tych liczb od niedzieli 22 stycznia 2012 roku będzie się Na Li jak najgorzej kojarzyć) dla 28-latki z Bree, która o półfinał zagra z Karoliną Woźniacką lub Jeleną Janković.
W gemie otwarcia I seta Na Li przełamała Clijsters kapitalnym returnem bekhendowym, lecz Belgijka natychmiast odrobiła stratę efektowną kombinacją dwóch forhendów: po krosie i wzdłuż linii. Po utrzymaniu podania i ponownym przełamaniu Chinki (piękny return bekhendowy po krosie) była liderka rankingu prowadziła 3:1. Obrończyni tytułu szybko jednak pozwoliła rywalce łatwo odrobić stratę, we własnym gemie nie zdobyła punktu robiąc serię banalnych błędów, w tym podwójny. Po utrzymaniu podania odwrotnym krosem bekhendowym Na Li wyrównała na 3:3. W siódmym gemie o mały włos kolejny mecz Chinki nie zakończył się dramatem rywalki. W III rundzie paskudnej kontuzji kostki doznała Anabel Medina, w walce o ćwierćfinał noga podwinęła się Belgijce (po tym jak padła na kort jeszcze się zebrała i próbowała kontynuować wymianę). Po interwencji medycznej obrończyni tytułu wróciła na kort i utrzymała podanie po obronie break pointa. W dziewiątym gemie cierpiąca Clijsters już się nie wyratowała, Na Li zaliczyła przełamanie forhendową kontrą i seta zakończyła własnym podaniem popisując się akcją serwis + bekhend.
W gemie otwarcia II seta Clijsters uratowała się po obronie break pointa, ale w trzecim gemie Na Li uzyskała przełamanie wybierając potężny bekhend Belgijki, której poprawka forhendowa wylądowała poza kortem. Po utrzymaniu podania po grze na przewagi (odparty break point, 14 rozegranych piłek) mistrzyni Rolanda Garrosa 2011 prowadziła 3:1. Obrończyni tytułu nie zamierzała się poddać i po wygraniu serwisu na sucho pokazała siłę swojego returnu i łatwo odrobiła stratę przełamania. W kolejnych gemach zawodniczki serwujące szły jak burza, a w tie breaka można było usłyszeć grzmoty. Returnem forhendowym Na Li uzyskała cztery piłki meczowe, lecz obrończyni tytułu wróciła z 2-6, w czym pomogła jej rywalka. Chince to co zrobiła przy czwartej piłce meczowej będzie się śniło po nocach, dostała z drugiej strony fatalnego drop-szota, do którego lekko dobiegła, ale sama fatalnie odegrała i Clijsters nie mogąc uwierzyć w uśmiech fortuny popisała się prostym lobem. Kolejne dwa błędy wściekłej Na Li dały Belgijce seta.
Na początku decydującej partii Clijsters włączyła turbodoładowanie.Rozpoczęła ją od przełamania podania Chinki, a w drugim gemie zaserwowała pierwszego w meczu asa i prowadziła 2:0. Belgijka poszła za ciosem i w trzecim gemie nie oddała rywalce nawet punktu kończąc potężnym forhendem. Na sucho obrończyni tytułu utrzymała także własne podanie i pewnie zmierzała po zwycięstwo w tym pełnym załamań i powrotów meczu. Tymczasem huśtawka nastrojów trwała w najlepsze. W szóstym gemie (posłała w nim trzy asy) Clijsters obroniła break pointa, lecz Na Li odrobiła stratę jednego przełamania dwa gemy później i z 1:5 zbliżyła się na 4:5. W 10. gemie mistrzyni Rolanda Garrosa 2011 postawiła wszystko na jedną kartę i ustrzeliła Belgijkę dwoma returnami, a trzecim wymusiła na niej błąd. Chinka obroniła piłkę meczową, ale przy drugiej zepsuła prosty bekhend.