- Czułem się na korcie bardzo dobrze, pewnie serwowałem - podsumował Jerzy Janowicz. - Grałem na tego typu nawierzchni cztery lata w Łodzi na AZS-ie. Wiedziałem, że ma to być szarpane, dynamiczne granie, żeby nie dać złapać rytmu przeciwnikowi. Widziałem, że on zaczął przy swoim serwisie czuć się niepewnie. Tym bardziej, że obserwowałem go podczas treningów i widziałem, że ma mocny serwis. Jeszcze nie mam dokładnych planów na najbliższe dni, możliwe, że uda mi się załapać do challengera w Bergamo - zdradził zawodnik.
W spotkaniu przeciwko Malgaszowi, Janowicz najwięcej szkód wyrządził rywalowi serwisem. - Nawet jeśli mój serwis jest dobry i skuteczny, to cały czas trzeba nad nim pracować. Pracuję regularnie nad każdym elementem, dlatego zatrudniłem nowego trenera od przygotowania fizycznego, żeby położyć nacisk na wydolność i dynamikę - przyznała druga rakieta Polski.
Jerzy Janowicz, w przeciwieństwie do rywala z Madagaskaru, rzadko grał przy siatce. - Nigdy granie przy siatce nie było moją bronią. W moim przypadku poruszanie jest dobre, z głębi kortu czuję się pewnie, ale to jest właśnie moja gra: agresywne ataki z głębi kortu - tłumaczył.