Serena podwyższyła bilans spotkań z leworęczną Czeszką na 5-0 i została trzecią aktywną tenisistką, która ma na swoim koncie ponad 40 tytułów (bilans jej finałów 40-15). Więcej triumfów spośród tenisistek jeszcze grających mają na swoim koncie jedynie Venus Williams (43) i Kim Clijsters (41). Dla Safarovej była to szansa na piąty tytuł i największy w karierze (wygrała cztery turnieje rangi International). Czeszka wystąpiła w trzecim finale rangi Premier, dwa osiągnęła w halowym turnieju w Paryżu przegrywając z Rosjankami Nadią Pietrową (2007) i Jeleną Dementiewą (2010).
Po utrzymaniu podania na sucho w gemie otwarcia, w drugim Serena przełamała Safarovą, która nie wykorzystała prowadzenia 40-15. Return forhendowy dał Czeszce szansę na błyskawiczne odrobienie straty, lecz Amerykanka trzema świetnymi serwisami (dwa asy i wygrywający) podwyższyła na 3:0. W czwartym gemie podwójnym błędem Safarova dała Serenie dwie szanse na przełamanie i była liderka rankingu wykorzystała już pierwszego potężnym returnem wymuszającym błąd. Najtrudniejszy był dla Williams piąty gem, w którym obroniła trzy break pointy. W szóstym gemie potężnym returnem forhendowym Serena uzyskała dwie piłki setowe i wykorzystała już pierwszą. W całej partii Amerykanka zanotowała 14 kończących uderzeń przy siedmiu niewymuszonych błędach.
W II secie trwało bombardowanie ze strony Sereny, która w ekspresowym tempie odjechała na 3:0. Dopiero przy stanie 0:6, 0:3 Safarova otworzyła swoje konto (do tego uczyniła to na sucho) i na jej twarzy pojawił się uśmiech. Był to jednak jedyny zdobyty przez Czeszkę gem. Williams wykorzystała pięć z sześciu break pointów, zaserwowała pięć asów oraz zdobyła 20 z 25 punktów przy swoim pierwszym podaniu i po 59 minutach po raz drugi została mistrzynią turnieju w Charleston (2008).