Występ Urszuli Radwańskiej na toruńskich kortach miał być jednym z magnesów przyciągających publiczność na ITF Bella Cup, największy obecnie turniej w Polsce, mający pulę nagród 25 tysięcy dolarów. Organizatorzy mieli nadzieję, że młodsza z sióstr będzie potrzebowała punktów w walce o kwalifikację olimpijską (zdołała ją jednak zapewnić sobie już ostatnio) i w przypadku ewentualnego niepowodzenia na kortach Wimbledonu przyjedzie do Torunia. Na niewiele ponad dwa tygodnie przed rozpoczęciem Bella Cup wiadomo już, że Radwańskiej zabraknie.
- Cieszę się, że w Toruniu jest rozgrywany ten turniej i chwała za to organizatorom, ale to jest po prostu niemożliwe. Ula gra w tym czasie na kortach Wimbledonu. I to od razu w turnieju głównym. Także nie wiem jak ktoś mógł pomyśleć, że moja córka pojawi się w Toruniu na kortach. Będzie także grała w deblu więc logistycznie jest to nierealne. Nikt z Torunia do mnie wcześniej nie dzwonił. Nie zapytał jak to wszystko wygląda. Terminy pokrywają się i nie ma takiej możliwości - powiedział Robert Radwański.
Organizatorzy toruńskiego turnieju mieli też nadzieję, że największą gwiazdą będzie starsza z sióstr, Agnieszka. Trzecia tenisistka rankingu WTA nie grałaby oczywiście w imprezie ITF, jednak miała być według planów honorowym gościem finału. Robert Radwański dementuje jednak i te informacje. - Przecież Agnieszka w tym czasie też będzie grała na kortach Wimbledonu. Poza tym o ile dobrze pamiętam, to w Toruniu postawiono na kierunek duński. Dlatego może warto byłoby zaprosić na ten turniej Karolinę Woźniacką? Jeśli chodzi o Agnieszkę to żadnych zapytań i propozycji nie było. Dlatego taki przyjazd jest wykluczony. Ja tylko mogę powtórzyć, że żadnej propozycji nie było - kończy ojciec sióstr.