Bilans spotkań obu tenisistek przed piątkowym półfinałem wynosił 5-3 dla Rosjanki, ale trzy z czterech ostatnich ich pojedynków wygrała Australijka. Samantha Stosur była górą w ubiegłym sezonie w drodze po tytuł w US Open, gdy zwyciężyła 7:6(5), 6:7(5), 7:5 po najdłuższym w historii turnieju spotkaniu kobiet (trzy godziny i 16 minut). W tym sezonie spotkały się już dwa razy - w Indian Wells znów był dramatyczny bój, ale tym razem Nadia Pietrowa wygrała 6:1, 6:7(6), 7:6(5). Po raz ostatni zagrały ze sobą w czerwcu w Eastbourne i tym razem w dwóch setach górą była mistrzyni US Open 2011. Była trzecia rakieta świata Pietrowa w tym sezonie na trawie w 's-Hertogenbosch (pokonała Urszulę Radwańską), ale jeśli chodzi o rangę turnieju w Tokio osiągnęła największy półfinał od trzech lat (Pekin 2009). Stosur walczyła o drugi finał w sezonie (Dauha).
Pietrowa (WTA 18) już w pierwszym gemie I seta przełamała Stosur (WTA 9). Rosjanka znakomicie serwowała, ani razu nie dopuszczając do gry na przewagi w swoich gemach - problemy miała tylko w ósmym gemie, w którym wróciła z 15-30. Australijka za to przy swoim podaniu się męczyła - po 10 rozegranych piłek w trzecim siódmym gemie, 12. w piątym gemie. W siódmym gemie Pietrowa miała break pointa na 5:2, ale Stosur obroniła się wygrywającym serwisem. Po tym, jak mistrzyni US Open 2011 utrzymała podanie w dziewiątym gemie, poprosiła o interwencję medyczną poza kortem. Po wznowieniu gry Rosjanka skorzystała z pierwszej okazji na skończenie seta - obrona Stosur slajsem dały mizerny efekt.
Seria prostych błędów kosztowała Stosur utratę podania na sucho w trzecim gemie II seta. W siódmym gemie Australijka obroniła trzy break pointa, ale i tak została przełamana po raz trzeci. W ósmym gemie Pietrowa miała 30-0, ale tenisistka z Gold Coast popisała się dwoma fantastycznymi forhendami. Stosur miała w sumie trzy szanse na przełamanie, ale Rosjanka się wybroniła i wykorzystując pierwszego meczbola zapewniła sobie finał. W trwającym jedną godzinę i 47 minut spotkaniu Pietrowa zaserwowała dziewięć asów oraz wykorzystała trzy z siedmiu break pointów. Rosjanka miała zaledwie 36 proc. celność pierwszego podania (zdobyła przy nim 17 z 20 punktów), ale służył jej za to drugi serwis (22 z 35 punktów). Urodzona w Moskwie 30-latka osiągnęła 23. finał w karierze i w sobotę powalczy o 12. tytuł.
- Wczoraj Sam pokonała Marię, która jest teraz jedną z czołowych tenisistek, więc wiedziałam, że muszę zaliczyć dobry występ i myślę, że to zrobiłam - powiedziała Pietrowa. - Serwis mi pomagał, ponieważ, gdy utrzymywałam podanie mogłam się skupić na uzyskaniu przełamania - serwis Sam jest potężny, więc to było bardzo istotne. Cieszę się, że przez cały mecz byłam mocna mentalnie - również kiedy podawałam na końcu. Jestem zadowolona z tego, jak dzisiaj zagrałam.
Pietrowa po raz pierwszy wystąpi w finale imprezy z tak dużą pulą nagród - dotychczas największe finały osiągnęła w Charleston, Berlinie i Moskwie w 2006 roku. Poza Stosur Rosjanka pokonała inną tenisistką z Top 10 - w ćwierćfinale Sarę Errani, gdy wróciła z 3:6, 1:4. Po raz drugi w karierze urodzona w Moskwie 30-latka w jednej imprezie pokonała dwie tenisistki z Top 10 - w 2008 roku Anę Ivanović i Agnieszkę Radwańską. Trzech tenisistek z elity w tym samym turnieju nie zwyciężyła jeszcze nigdy. W sobotnim finale, tak jak w meczu o tytuł w Eastbourne w 2008 roku, spotka się z Radwańską, która w fantastycznym stylu pokonała Andżelikę Kerber 6:1, 6:1.