Dla Monici Niculescu (WTA 70) był to drugi finał - pierwszy osiągnęła rok temu także w Luksemburgu i przegrała w nim z Wiktorią Azarenką. Bilans finałów Venus Williams (WTA 41), która przez ostatnie dwa sezony walczyła z kontuzjami i chorobą, to teraz 44-27. Spośród aktywnych tenisistek więcej trofeów w swojej kolekcji ma tylko jej siostra Serena - 45. Dla starszej z sióstr Williams, zdobywczyni siedmiu wielkoszlemowych tytułów, był to 10. turniej w sezonie i zgarnęła ona pierwsze trofeum od lutego 2010 roku, gdy tydzień po tygodniu wygrała imprezy w Dubaju i Acapulco. Amerykanka wystąpiła w pierwsze finale od maja 2010 roku, gdy w Madrycie uległa Aravane Rezaï.
W pierwszym gemie I seta Williams z pomocą serwisu wróciła z 0-30 i po obronie break pointa otworzyła wynik meczu. W drugim gemie Amerykanka popisała się dwoma efektownymi returnami oraz odwrotnym krosem forhendowym i uzyskała przełamanie na sucho. W trzecim gemie była liderka rankingu odparła dwa break pointy i forhendem po linii podwyższyła na 3:0. Venus do końca seta pewnie utrzymywała własne podanie, a w ósmym gemie wolejem bekhendowym uzyskała trzy setbole. Po błędzie Rumunki I partia dobiegła końca, a wynik mógł być bardziej okazały dla Amerykanki, ale w czwartym gemie zmarnowała trzy szanse na przełamanie.
W II secie Niculescu z 0:2 wyrównała na 2:2, ale do końca prym wiodła Williams, która w szóstym gemie uzyskała przełamanie wspaniałym krosem forhendowym. W dziewiątym gemie Rumunka zagrała pięknego drop szota bekhendowego, by następnie pakując forhend w siatkę dać Amerykance piłkę mistrzowską. Była liderka rankingu kombinacją forhendu i bekhendu przypieczętowała triumf. W ciągu 83 minut Williams wykorzystała cztery z siedmiu break pointów oraz zdobyła 40 z 62 punktów przy własnym podaniu.
Z powodu kontuzji lewej ręki Niculescu, która ubiegły sezon zakończyła jako 28. rakieta świata, między Wimbledonem, a US Open opuściła wszystkie turnieje, a w Nowym Jorku odpadła w I rundzie. W Luksemburgu Rumunka bez straty seta odprawiła Rominę Oprandi, turniejową dwójkę Julię Görges, Lucie Hradecką i Danielę Hantuchovą. Wygrać dwa mecze z rzędu w WTA Tour udało się jej po raz pierwszy od lutego, gdy doszła do ćwierćfinału w Dausze.
Williams w drodze po tytuł jedynego seta straciła w półfinale, gdy po dwóch godzinach i 38 minutach pokonała Andreę Petković 5:7, 6:4, 6:4 robiąc 15 podwójnych błędów. Poza tym Amerykanka wyeliminowała 15-letnią Belindę Bencić, Monę Barthel oraz najwyżej rozstawioną Robertę Vinci. - Musiałam mocno się napracować, by dostać się do finału - mecz z Andreą był prawdziwym wyzwaniem, podobnie jak i dwa wcześniejsze mecze - nawet w I rundzie musiałam być mocno skupiona - powiedziała Venus. - Monica była w swoim drugim finale tutaj, więc czuje się naprawdę dobrze na tym korcie. Musiałam uderzać pięć, sześć, siedem piłek więcej niż zwykle. To mogło być irytujące - ona jest trudną rywalką, musiałam być na to przygotowana.
- Przyjeżdżając na ten turniej chciałam zagrać dobrze. Nie wiedziałam czy będę w stanie wygrać turniej, więc wyjeżdżać stąd jako zwyciężczyni to dla mnie cudowny sposób na zakończenie roku. To sprawia, że nie mogę się już doczekać następnego sezonu. Wygrywając turniej w Acapulco w lutym 2010 roku Amerykanka została wiceliderką rankingu i niewiele ją dzieliło od ponownego wskoczenia na pozycję numer 1. Jednak przez ostatnie 2,5 roku głównie się leczyła - drugą część sezonu 2010 miała straconą z powodu kontuzji kolana, przez większość pierwszych miesięcy 2011 roku pauzowała z powodu problemów z mięśniami brzucha, a od września 2011 do marca 2012 roku była nieobecna w cyklu z powodu choroby (syndrom Sjögrena).
BGL BNP Paribas Luxembourg Open, Luksemburg (Luksemburg)
WTA International, kort twardy w hali (Decoturf), pula nagród 220 tys. dol.
niedziela, 21 października
finał gry pojedynczej:
Venus Williams (USA) - Monica Niculescu (Rumunia) 6:2, 6:3
że wypchnęła przy okazji z TOP 30 Urszulę Radwańską.