Finały ATP World Tour: Druga porażka Tsongi, Francuz wciąż ma szanse na półfinał

Przed rokiem Jo-Wilfried Tsonga pokonał Tomasa Berdycha w półfinale Masters. Tym razem spotkali się w fazie grupowej londyńskiej imprezy i Czech pokonał Francuza 7:5, 3:6, 6:1.

Jo-Wilfried Tsonga i Tomáš Berdych grali ze sobą w półfinale Masters w ubiegłym sezonie. Lepszy był wówczas Francuz, który później w finale przegrał z Rogerem Federerem. Obaj tenisiści do Londynu przyjechali wygrywając w tym sezonie po dwa turnieje. Raz zmierzyli się w finale - w Sztokholmie triumfował Berdych, który wygrał także ich wcześniejsze spotkanie w tym roku. Berdych w sześciu ostatnich turniejach w sezonie zasadniczym dochodził co najmniej do ćwierćfinału. W poniedziałek przegrał w trzech setach z Murrayem, Tsonga zaś uległ w dwóch partiach Djokoviciowi. Pokonując Francuza Czech wygrał 60. mecz w sezonie (bilans 60-20).

W Grupie A wszyscy tenisiści zachowali szanse na awans do półfinału. Pewny gry w najlepszej czwórce nie może się czuć Djoković, który odniósł już dwa zwycięstwa. Występ w półfinale w przypadku Tsongi wydaje się trudnym do zrealizowania marzeniem, ale jeśli Francuz pokona Murraya bez straty seta i jednocześnie lider rankingu wygra z Berdychem także w stosunku 2-0 w setach ubiegłoroczny finalista może wyjść z grupy.

Przez większą część I seta serwujący szli jak błyskawica. W siódmym gemie problemy miał Tsonga, ale uratował się po obronie trzech break pointów. Końcówka należała do Berdycha, który w ósmym gemie wrócił z 0-30, a przy 5:5 zaliczył jedyne w tej partii przełamanie. Czech w I secie zaserwował pięć asów i przegrał tylko siedem piłek przy swoim serwisie.

Także o wyniku II seta przesądziło jedyne przełamanie, tym razem na korzyść Tsongi (kros forhendowy) w czwartym gemie. Francuz partię tę zakończył w dziewiątym gemie asem po wcześniejszym odparciu break pointa. Tym razem to Tsonga oddał przeciwnikowi siedem piłek przy własnym serwisie.

W gemie otwarcia III seta Berdych wrócił z 15-40, a w czwartym uzyskał dwa break pointy bekhendem wymuszającym błąd. Coraz ciężej biegający Tsonga przy pierwszym z nich popełnił błąd, a Czech po chwili własnym podaniem podwyższył na 4:1. Zrezygnowany Francuz oddał podanie bez zdobyczy punktowej w szóstym gemie, a Berdych mecz zakończył w siódmym odwrotnym krosem forhendowym.

W trwającym jedną godzinę i 52 minuty spotkaniu obaj tenisiści zaserwowali po dziewięć asów. Berdych przy własnym pierwszym podaniu zgarnął 40 z 48 piłek. Tsongę w decydującej partii zupełnie opuścił premierowy serwis - trafił nim tylko pięć razy i wygrał dwie piłki. W sumie w III secie Francuz zdobył zaledwie 11 punktów. Berdych w całym meczu miał 33 kończące uderzenia przy 25 niewymuszonych błędach, na konto Tsongi zapisano 29 piłek wygranych bezpośrednio i 31 błędów własnych.

Wcześniej w grze podwójnej mistrzowie Wimbledonu Jonathan Marray i Frederik Nielsen obronili piłkę meczową w super tie breaku i pokonali triumfatorów imprezy sprzed roku Maksa Mirnego i Daniela Nestora 7:6(3), 4:6, 12-10. Brytyjczyk i Duńczyk, we wtorek odparli dwa meczbole w starciu z Hindusami Bhupathim i Bopanną, zostali pierwszymi półfinalistami.

Finały ATP World Tour, Londyn (Wielka Brytania)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 5,5 mln funtów
środa, 7 listopada

Gra pojedyncza:

Grupa A

Tomáš Berdych (Czechy, 5) - Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 7) 7:5, 3:6, 6:1

Gra podwójna:

Grupa B

Jonathan Marray (Wielka Brytania, 8) / Frederik Nielsen (Dania, 8) - Maks Mirny (Białoruś, 2) / Daniel Nestor (Kanada, 2) 7:6(3), 4:6, 12-10

Tabele i wyniki Finałów ATP World Tour

Komentarze (11)
JJusadi
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Na Halloween czy jak tam sie pisze.
Bywaja tacy ludzie, którzy nie przebierając się za potwory, wzbudzają paniczne przerażenie. 
avatar
Lea
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"...Pewny gry w najlepszej czwórce nie może się czuć Djoković, który odniósł już dwa zwycięstwa."
Jak ja mam to rozumieć? 
Alk
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Błyskawica czy Big Berd - obojętne, ostatecznie Dżoku i Andy! Gdzie ten Ali, który zlał Feda na Wimblu, gdzie ten finalista Mastersa?! 
avatar
Fabulous_Killjoy
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ajajajajaj
Kompletnie nie po mojej myśli.
Andy nie najlepiej, Jo-Wilfried kicha... 
avatar
vamos
7.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lepszy był Berdek i tyle w temacie.