Lendl i setny finał Pucharu Davisa: Presja była w epoce komunistycznej

Walka w setnym finale Pucharu Davisa zaczyna się w piątek w Pradze. - Presję to odczuwaliśmy w dawnym systemie - powiedział Pavel Složil, członek zwycięskiej ekipy Czechosłowacji z 1980 roku.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Przed 32 laty Ivan Lendl i Tomáš Šmíd w finale Pucharu Davisa w Pradze pokonali Włochów 4-1. O swoje drugie trofeum walczą z Hiszpanami, którym w finale przed trzema laty ulegli na wyjeździe.

Czekając na rewanż, Czesi wspominają finał przeciw Włochom. Rok wcześniej, w 1979 roku, przegrali z nimi w I rundzie. - W Rzymie! - uśmiechnął się Lendl. - Wiadomo, jak gorąca jest włoska publika, gdy ktoś gra przeciw im Adriano [Pannatcie] i Corrado [Barazuttiemu] - kontynuował wątek Šmíd. On jako jedyny potrafił zdobyć wtedy punkt, choć w decydującej partii otwierającego mecz pojedynku z Barazzuttim przegrywał już 1:5. Wtedy spadł deszcz: - Ivan podszedł do mnie w szatni, wstrząsnął mną, wróciłem na kort i wygrałem seta 7:5!

Czesi nie są pewni, by brak w ekipie gości Rafaela Nadala to dobry czy zły znak dla nich. - Trzeba na to spojrzeć z takiej strony - mówił w piątek podczas konferencji prasowej Lendl - że Rafa mógłby się zdecydować zagrać w Pradze po przerwie. To co innego niż gdyby miał tutaj przyjechać po sezonie, w którym ciągle grał na najwyższym poziomie i był zdrowy. Czekam, aż wróci do tenisa: jest wielkim mistrzem i miłym człowiekiem - dodał trener Andy'ego Murraya.

Faworytami piątkowych gier są David Ferrer (z Radkiem Štěpánkiem, godz. 16; transmisja Canal Plus Weekend) i Tomáš Berdych (z Nicolásem Almagro). Przed sobotnim deblem oczekuje się wyniku remisowego. Przy takim scenariuszu gra podwójna wyprowadziłaby którąś stronę na prowadzenie przed decydującą turą pojedynków singlowych. - Debel będzie w tym meczu bardzo ważny - przyznali Tomáš Šmíd i Pavel Složil.

Pavel Složil i Jan Kodeš w finale edycji 1980 nie zagrali, ale byli częścią kadry. Triumf ekipy odmienił ich życie. - Każde zwycięstwo w tamtych czasach było ważne - przyznał Složil. - Byliśmy uprzywilejowani: mieliśmy paszporty i mogliśmy podróżować na Zachód - tłumaczył, podczas gdy Kodeš zaprezentował swoją książkę - A Journey to Glory from Behind the Iron Curtain (Wyprawa po chwałę zza Żelaznej Kurtyny). - Jestem człowiekiem dwóch epok - powiedział.

Dla Lendla, najwybitniejszego czeskiego tenisisty w erze zawodowej, sukces w 1980 nie miał aż tak wielkiego znaczenia dla kariery. - Ale na pewno był to sukces ważny - mówił. Uważa też, że ewentualna wygrana gospodarzy nie wywoła w czeskim narodzie wielkich skutków. - Więcej dzieciaków będzie grało w tenisa - podsumował, wcześniej podkreślając że koniunktura na tenis w jego rodzinnych kraju nakręciła się już dzięki wcześniejszym sukcesom: - Mieliśmy Kvitovą wygrywającą Wimbledon, mieliśmy dziewczyny sięgające po wielkoszlemowe tytuły w deblu i mikście, a teraz może do tego dojść Puchar Davisa - wymieniał.

Z deblem Berdych-Štěpánek (oficjalnie zgłoszeni są Rosol i Minář), którzy osobno są podstawowymi singlistami czeskiej kadry, powracają pytania o wysiłek ponoszony przez nich przez trzy kolejne dni. W ekipie gości w grze podwójnej wystąpią Marc López i Marcel Granollers, niedawni mistrzowie Mastersa. - Ja nigdy nie miałem problemów z grą przez trzy dni, ale tenis zmienił się: teraz jest bardziej fizyczny - wyjaśnił Lendl.

Krzysztof Straszak
z Pragi
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×