(Około)Tenisowy przegląd sezonu: Wielki powrót cara Novaka

W kończącym tenisowy sezon londyńskim turnieju Masters zwyciężył ostatecznie Novak Djoković. W drodze po tytuł Serb zmuszony był stoczyć niesamowity pojedynek z Juanem Martinem del Potro.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

Rozpoczęta w Azji przez Novaka Djokovicia rekonkwista przeniosła się w drugiej połowie października na europejskie hale, gdzie 25-latek z Belgradu bez żadnego wysiłku wspiął się na tenisowy szczyt. Ówczesny lider rankingu, Szwajcar Roger Federer, nie zdołał obronić wywalczonych przed rokiem punktów, dzięki czemu Serb w zasadzie bez gry (w Paryżu przegrał już w II rundzie z Samem Querreyem) znalazł się ponownie, po kilku miesiącach przerwy, na czele rankingu.

Zapewnienie sobie miana pierwszej rakiety globu na koniec 2012 roku nie było wcale jedynym celem Djokovicia w ostatnich tygodniach sezonu. Spragniony kolejnych triumfów, serbski zawodnik pewny siebie zjawił się w brytyjskiej stolicy, w której zarówno podczas wielkoszlemowego Wimbledonu jak i igrzysk olimpijskich doznał dosyć niespodziewanych porażek. W fazie grupowej Finałów ATP World Tour największe problemy sprawił mu Szkot Andy Murray, który na swoje konto zdołał zapisać jednego seta. Tenisista z Belgradu z kompletem zwycięstw zameldował się w półfinale, gdzie oczekiwał już na niego Juan Martín del Potro. Zwycięstwo nad Argentyńczykiem otwierało drogę do starcia z Federerem.

24-latek z Tandil znakomicie zaprezentował się we wcześniejszych turniejach rozgrywanych w europejskich halach. Najpierw okazał się najlepszy w zawodach rangi ATP World Tour 250 w Wiedniu, a następnie zdetronizował Federera w jego rodzinnej Bazylei. W fazie grupowej londyńskiego Masters przegrał co prawda na początek z Hiszpanem Davidem Ferrerem, lecz później ograł w decydującym o awansie pojedynku utytułowanego Szwajcara. Teraz przyszedł czas na Djokovicia, którego wcześniej w sezonie pokonał już w Londynie, pozbawiając tym samym brązowego medalu olimpijskiego.

Premierowa odsłona półfinałowego starcia była wyrównana, obaj tenisiści dosyć pewnie serwowali i świetnie poruszali się po korcie. Zarówno Djoković jak i Del Potro mieli swoje okazje na wywalczenie kluczowego breaka, ale szczęście uśmiechnęło się ostatecznie do Argentyńczyka. W dziewiątym gemie wieżowiec z Tandil wykorzystał słabszą dyspozycję Serba, a po chwili zakończył partię przy pierwszym setbolu.

Sukces z premierowej odsłony wyraźnie dodał triumfatorowi US Open 2009 wigoru. Del Potro przystąpił do ataku zaraz na początku w drugiej partii, zdobywając przełamanie w trzecim gemie. Akcja dająca breaka Argentyńczykowi była prawdziwym popisem 24-latka z Tandil, kosztowała go jednak sporo sił, co dało się zauważyć już w kolejnym gemie.

Djoković w dalszym ciągu regularnie bombardował swoimi uderzeniami przeciwnika, starając się rozrzucić go po korcie i zmusić do jak największej liczby błędów. Del Potro coraz częściej nie wytrzymywał wymian, w wyniku czego szybko oddał serwis, pozwalając Serbowi powrócić do gry. Lider rankingu był na fali, w ósmym gemie przełamał ponownie podanie Argentyńczyka, by po chwili wyrównać stan rywalizacji.

Trzecia partia była już prawdziwym popisem 25-latka z Belgradu. Nole w dalszym ciągu świetnie poruszał się po korcie, w wyniku czego bez większych problemów wypracował dwa przełamania. Całość zwieńczył w ósmym gemie, serią znakomitych serwisów, które zapewniły mu po 132 minutach gry zwycięstwo 4:6, 6:3, 6:2.

- Wierzyłem, że jestem w stanie powrócić i odwrócić losy tego meczu i to mi się właśnie udało. Od momentu odrobienia straty przełamania zaprezentowałem tenis bezbłędny, co bardzo mnie cieszy i dodaje pewności siebie przed finałem - powiedział po meczu Djoković.

W starciu z broniącym tytułu Federerem serbski lider rankingu nie zawiódł. Zwyciężył po dziewięciu kwadransach 7:6(6), 7:5, odnosząc drugi w karierze triumf w kończącym tenisowy sezon turnieju Masters. Okres rekonkwisty został tym samym zwieńczony po myśli Djokovicia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×