Czwarta rakieta świata Agnieszka Radwańska (WTA 4) odniosła nad czwartą w rankingu w 1995 roku Kimiko Date (WTA 112) drugie zwycięstwo. W 2011 roku spotkały się w I rundzie Australian Open i Polka do wygranej potrzebowała trzech setów (w decydującej odsłonie przegrywała już 1:4). Japonka to triumfatorka turnieju w Sydney z 1994 roku - wtedy w finale pokonała Mary Joe Fernández i zdobyła swój pierwszy tytuł poza Japonią. 42-latka z Tokio, która w latach 1996-2008 wzięła długi rozbrat z tenisem (do powrotu nakłonił ją mąż, kierowca wyścigowy Michael Krumm), w swojej karierze zdobyła osiem tytułów. Dla Date, która w I rundzie wyeliminowała reprezentantkę gospodarzy Casey Dellacqua, był to już ósmy mecz w sezonie (w Shenzhen i Sydney przebijała się przez eliminacje).
Radwańska sezon rozpoczęła od zdobycia tytułu w Auckland. Pokonując Date najwyżej rozstawiona Polka, która w I rundzie miała wolny los, wygrała szósty mecz z rzędu i powalczy o wyrównanie swojego najlepszego osiągnięcia w Sydney. W ubiegłym sezonie w drodze do półfinału krakowianka zwyciężyła ówczesną liderkę rankingu Karolinę Woźniacką, by walkę o finał przegrać z Wiktorią Azarenką. O wejście do najlepszej czwórki Radwańska zagra z Robertą Vinci (WTA 16), która pokonała Jelenę Janković (WTA 22) 3:6, 6:4, 7:6(4) po blisko czterech godzinach (bez jednej minuty) walki.
Po obfitującym w przełamania I secie (na 10 rozegranych gemów w dziewięciu górą była tenisistka returnująca), w II obie zawodniczki zaprezentowały zgoła odmienne oblicze. Jedyna strata serwisu, na niekorzyść Japonki, nastąpiła w szóstym gemie. W trwającym 70 minut spotkaniu Radwańskiej zanotowano 15 kończących uderzeń (cztery asy) i 21 niewymuszonych błędów. Po stronie zysków Date zapisano 12 piłek wygranych bezpośrednio (żadnego asa), a po stronie strat 37 błędów własnych. Siłą krakowianki był drugi serwis, przy którym zgarnęła 11 z 17 punktów (Japonka tylko 3 z 18).
W gemie otwarcia I seta Date zaskoczyła Radwańską szybką odpowiedzią na serwis oraz dwoma ładnymi forhendami i na przywitania uzyskała przełamanie. Po chwili trzema niewymuszonymi błędami japońska weteranka dała Polce trzy break pointy i przy trzecim z nich przestrzeliła bekhend. Wydawało się, że łatwy gem serwisowy zwieńczony bekhendem po linii pozwoli krakowiance uspokoić grę, a tymczasem było to jedyne małe zwycięstwo tenisistki serwującej w całym secie.
Kolejne gemy miały bardzo dziwny przebieg, bo mylące się seriami obie zawodniczki solidarnie przełamywały się szarpiąc się z własnym tenisem (w piątym i szóstym serwująca nie zdobyła punktu). Radwańska nie wykorzystała serwisu na seta przy 5:3 wyrzucając drop szota. Szybka kontra bekhendowa wymuszająca błąd dała krakowiance piłkę setową w 10. gemie, którą wykorzystała efektowną kombinacją krosa bekhendowego i drop szota z woleja.
Dla odmiany II set stał pod znakiem bardzo dobrego podania z obu stron. Poza pierwszym gemem, w którym Radwańska odparła break pointa, tenisistki zdecydowanie dominowały w swoich gemach serwisowych. Wyjątek miał miejsce w szóstym gemie. Date z 15-40 doprowadziła do równowagi, ale Polka uzyskała trzeciego break pointa i wspaniałym returnem bekhendowym po linii uzyskała jedyne w tej partii przełamanie. As serwisowy dał krakowiance trzy piłki meczowe w dziewiątym gemie i wykorzystała już pierwszą. Po kiepskim lobie japońskiej weteranki awans do ćwierćfinału przypieczętowała smeczem.
Tenisistki muszą się zmagać z potwornymi upałami, jakie panują podczas australijskiego lata. - Tutaj jest zbyt gorąco, by grać w tenisa - powiedziała Radwańska zapytana czy gry w Australian Open powinny być zawieszane przy tak piekącym słońcu. - Dla zawodników, dzieci podających piłki i dla ludzi tam zasiadających jest zbyt gorąco. Najważniejsze jest zachować spokój i spróbować przetrwać.
Apia International Sydney, Sydney (Australia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 690 tys. dolarów
wtorek, 8 stycznia
II runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 1) - Kimiko Date (Japonia, Q) 6:4, 6:3
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!