- To naprawdę świetne uczucie. Popełniłam dzisiaj bardzo małą liczbę niewymuszonych błędów, przy kilku uderzeniach miałam sporo szczęścia, ale ciężko trenowałam i teraz to przynosi efekty, dlatego nie wiem, czy to tylko same szczęście. Nie wierzę w szczęście, wierzę w ciężką pracę - powiedziała aktualna liderka rankingu.
W sobotnim finale Williams zmierzy się z Marią Szarapową, z którą legitymuje się bilansem gier 11-2. - Każdy mecz jest nowym wyzwaniem. Uwielbiam z nią grać, widzieć ją po drugiej stronie siatki, po prostu zawsze ją stać na dobrą grę. Lubię rywalizować z kimś, kto tworzy historię i radzi sobie tak znakomicie. Może po prostu tak to jest: naprawdę chcę grać przeciwko wspaniałej zawodniczce - wyznała 15-krotna mistrzyni wielkoszlemowa.
- Ona gra niesamowicie i z pewnością to będzie trudny mecz. To wielka zawodniczka, więc czego można się spodziewać? Jest niepokonana już od jakiegoś czasu, dlatego będę musiała być dobrze przygotowana. Warto zauważyć, że ona cały czas się poprawia. Właściwie to staram się ją w tym naśladować i mam nadzieję, iż wkrótce będę pod tym względem taka sama jak ona - dodała Amerykanka.
Młodszą z sióstr Williams zapytano również, czy uważa, że w kobiecym cyklu należy wyróżnić trzy tenisistki (Williams, Azarenka i Szarapowa), które można określić mianem liderek całych rozgrywek. - Zdecydowanie tak sądzę, to niesamowite jak bardzo staramy się być konsekwentne. Maria wykonuje pod tym względem wybitną pracę, podobnie zresztą Wika. Mam nadzieję, że również będę w stanie grać na takim poziomie przez cały rok - stwierdziła numer jeden kobiecego tenisa.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!