Reprezentacja RPA do Zielonej Góry przyjechała już w niedzielę. Na razie zadowoleni są z nawierzchni, ponieważ nie muszą grać na kortach ziemnych, które zazwyczaj wybierają ich rywale. Decoturf w Centrum Rekreacyjno-Sportowym bardzo sobie chwalą. – My od małego uczymy się grać na hardzie, mączki praktycznie u nas nie ma. Domyślamy się jednak, że Polacy wybrali nawierzchnię z myślą o swoich atutach – powiedział Rik de Voest.
Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego dobrze zna kapitan RPA John Laffnie de Jager, który oprócz pełnionej funkcji w swojej ekipie, jest trenerem polskiej pary. – Po losowaniu wiele razy żartowaliśmy na temat tego meczu, ale kilka dni temu powiedzialem im, że ojczyzna jest na pierwszym miejscu - wyjaśnił. Drużyna RPA zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest faworytem, ale zamierza sprawić Polsce trochę kłopotów.
W polskiej ekipie doskonałe nastroje: wszyscy są zdrowi, nikt nie narzeka na żadne urazy. Debliści w Miami rozegrali dobre zawody, ostatnio w grze podwójnej dobrze spisywali się singliści: Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot. Zapytano ich, czy nie myśleli o wspólnych występach? - Tak, w sobotę - zripostował łodzianin.
Jeśli Polska pokona RPA, to wystąpi we wrześniowych barażach o Grupę Światową. Radosław Szymanik przestrzega jednak, żeby tak daleko w przyszłość nie wybiegać, będzie można o tym rozmawiać dopiero w niedzielę.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!