O niecodziennym zdarzeniu z konfrontacji Pakistanu z Nową Zelandią już na łamach portalu SportoweFakty.pl informowaliśmy. Ale sytuacja z Birmy nie było jedyną wartą uwagi wśród odbywających się w miniony weekend na całym globie pojedynków w ramach najstarszych tenisowych rozgrywek. Zapraszamy na podsumowanie drugiego tegorocznego weekendu Pucharu Davisa z lekkim "przymrużeniem oka".
Baghdatis blisko rekordu
Pokonując Jeana Segodo w ramach rywalizacji Cypru z Beninem w play-offach o utrzymanie w II Grupie Strefy Euro-afrykańskiej, Marcos Baghdatis zanotował 32. wygrany singlowy mecz z rzędu w Pucharze Davisa. Cypryjczyk jest tym samym o krok od wyrównania rekordu słynnego Bjoerna Borga, który ma na koncie 33 zwycięstwa w grach singlowych pod rząd. Baghdatis zapewne zrównałby się ze słynnym Szwedem już w niedzielę, gdyby nie fakt, iż do czwartego meczu zamiast niego wyszedł Rares Cuzdriorean. Finalista Australian Open 2006 musi się więc uzbroić w cierpliwość. Okazję na pobicie osiągnięcia Borga dostanie dopiero w przyszłym sezonie.
Historyczni Brytyjczycy
Po pierwszym dniu rywalizacji Wielkiej Brytanii z Rosją wszystko wydawało się być rozstrzygnięte. Rosjanie prowadzili 2-0 i byli już jedną nogą w barażach o Grupę Światową. Brytyjczycy postanowili jednak walczyć do końca, a sygnał do odrabiania strat dali debliści, wygrywając w imponującym stylu sobotni pojedynek. W premierowej niedzielnej grze do remisu doprowadził James Ward w pięciosetowej batalii ogrywając Dmitrija Tursunowa, zaś do niespodziewanego triumfu podopiecznych Leona Smitha doprowadził Daniel Evans, pokonując Jewgienija Donskoja. Tym sposobem tenisiści ze Zjednoczonego Królestwa pierwszy raz od 1930 roku wygrali mecz w Pucharze Davisa, pomimo porażek w dwóch początkowych grach.
Patriotyzm Janowicza
Takie sytuacje rzadko mają miejsce, a gdy już do nich dojdzie, to głównemu zainteresowanemu należy się wielki szacunek. Jerzy Janowicz mimo choroby z którą się zmagał, nie zrezygnował z występy w barwach reprezentacji Polski z RPA. Co więcej - został bohaterem naszej ekipy zdobywając dwa punkty i wprowadzając ją do strefy barażowej Grupy Światowej. Ile warta dla łodzianina jest kadra narodowa pokazał również w emocjonalnym przemówieniu po niedzielnej wygranej nad Ruanem Roelofse. Heroizm i poświęcenie - po tych cechach poznaje się prawdziwego sportowca.
Bohater Beninu
Alexis Klegou tak nazywa się nowy bohater całego Beninu. 24-letni tenisista ogrywając Petrosa Chrysochosa zdobył historyczny, bo pierwszy punkt dla swojej reprezentacji na poziomie Grupy II rozgrywek o Puchar Davisa. Niestety wyczyn Klegou, który w niedzielę dołożył drugie "oczko", na niewiele się zdał, bowiem prowadzeni przez Marcosa Baghdatisa Cypryjczycy wygrali całą rywalizację 3-2.
Tsonga show
Jo-Wilfried Tsonga znany jest ze swoich niestandardowych zachowań. Francuz jest uwielbiany przez kibiców na całym świecie, ponieważ potrafi dać na korcie prawdziwe show. Tak też było w meczu z Carlosem Berlocqiem. Gracz z Le Mans zaprezentował całą gamę różnorakich, nie często spotykanych zachowań: potrafił przy break poincie w cudowny sposób minąć jednoręcznym (!) bekhendem przeciwnika, cieszyć się jak dziecko po wygranej długiej wymianie, ale także zanotować podwójny błąd serwisowy przy piłce na przełamanie, czy wyjść na wieżyczkę sędziowską i błagać głównego arbitra o zmianę niekorzystnego werdyktu. Ot, cały Tsonga...
Maraton 16-latka
Zaledwie 16-letni Christian Garin stoczył prawdziwie maratońską batalię przeciw Julio Cesarowi Campozano w meczu otwierającym starcie Ekwadoru z Chile o awans do baraży o Grupę Światową. Ostatecznie nastolatek z Chile po prawie pięciu godzinach przegrał 6:4, 2:6, 6:4, 2:6, 7:9, ale i tak za dzielną postawę należą mu się słowa uznania. Chilijczycy już zacierają ręce twierdząc, iż mają w swoich szeregach prawdziwy tenisowy diament. Coś w tym na pewno jest. Wszakże Garin debiutował w Pucharze Davisa w wieku zaledwie 15 lat, a w lutym tego roku wygrał swój pierwszy mecz na poziomie ATP World Tour.
Natchniony Bozoljac
Dość niespodziewanie gra deblowa w starciu Amerykanów z Serbami padła łupem graczy z Bałkanów. W dużej mierze przyczynił się do tego Ilija Bozoljac, który nie tylko dzielnie partnerował Nenadowi Zimonjiciowi, ale przez niemal cały mecz był najlepszym tenisistą na korcie, a przecież po drugiej stronie siatki stali utytułowani bracia Bob i Mike Bryanowie, klasyfikowani w rankingu deblowym o 633 miejsca wyżej od Serba.
Każdy sposób jest dobry...
...aby obronić piłkę setową. Można zaserwować asa, zagrać kończący retun, popisać się wygrywającym forhendem, efektownym skrótem, a można też... zasmeczować w plecy przeciwnika. Właśnie taki dość nietypowy sposób wybrał David Nalbandian w deblowym starciu Argentyny z Francją. 31-latek z Cordoby nie tylko w niecodzienny sposób oddalił setbola, lecz również na tyle zdeprymował rywali, iż wspólnie z Horacio Zeballosem zwyciężyli w całym pojedynku.
Graj, nie sędziuj
Tenisiści są od odbijania piłki na placu gry, a sędziowie od oceniania czy była ona w korcie, czy też nie. Zdarzają się zawodnicy, którzy na placu gry chcą pełnić jedną i drugą funkcję, a więc grać i sędziować. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach ta druga czynność wychodzi im zdecydowanie gorzej. W miniony weekend paru tenisistów straciło punkt właśnie z powodu zabawy w sędziego. Igor Sijsling w taki sposób przegrał seta, przy setbolu odpuszczając piłkę, bo był święcie przekonany, że wyleci w aut, a ostatecznie wpadła w kort. Marnymi arbitrami okazali się też: Damir Dzumhur, Jerzy Janowicz, czy Nenad Zimonjić. Na ich szczęście, żadna z tych pomyłek nie okazała się tak fatalna w skutkach jak ta Sijslinga.
Ci ohydni Francuzi
Nie od dziś wiadomo, że tenis przestał być sportem dla dżentelmenów. Jednak Francuzi w starciu w Buenos Aires z Argentyną przekroczyli i to znacząco granicę dobrego smaku... sikając do pojemników na piłki. Francuski magazyn tenisowy na swoim facebookowym profilu zaprezentował zdjęcie siedzącego na krzesełku i załatwiającego swe potrzeby do pustego pojemnika po piłkach Michaela Llodrę, zasłoniętego ręcznikiem przez kapitana drużyny Trójkolorowych Arnauda Clementa.
Polscy tenisiści a dzieci do podawania piłek
Kilkanaście dni temu w niektórych polskich mediach została podana informacja jakoby Jerzy Janowicz obrażał chłopca do podawania piłek podczas przegranego meczu z Thomazem Belluccim w Miami. Sam łodzianin szybko tę informację zdementował w oficjalnym oświadczeniu pisząc: "Nigdy nie obraziłem, nie skrzywdziłem dziecka od podawania piłek, bo nie jest ono niczemu winne". Jakby na potwierdzeniu tych słów w trzecim secie spotkania z Jeanem Andersenem, Jerzyk z markotną miną podszedł do dziewczynki do podawania piłek i w miłym geście wziął czapkę, którą miała na głowie i ku uciesze publiczności sam to nakrycie głowy przyodział. Przykładu z kolegi nie wziął Łukasz Kubot, który chcąc ręcznik od ballboya podczas meczu z Rikiem de Voestem, nie użył formy grzecznościowej, tylko rozkazującej, zawierając w swojej komendzie jedno z popularnych polskich słów na literę "k".
Ciężkie jest życie kapitana
Posada kapitana kadry narodowej w Pucharze Davisa nie jest taką łatwą robotą, jakby się mogło wydawać. Nie polega na powołaniu czterech tenisistów na dany mecz i obserwowania ich z ławki w trakcie gry. Niekiedy sternicy reprezentacji muszą się nieźle natrudzić. Podczas deblowego meczu Włochów z Kanadą, kapitan Italii Corrado Barazzutti w pewnym momencie krzyknął do Fabio Fogniniego: - Fabio, graj na poważnie. Opiekun Argentyńczyków Martin Jaite podjął się niewykonalnego zadania uciszenia fanów swojej reprezentacji w rywalizacji z Francją, a selekcjoner Bośniaków nawrzucał sędziemu po jego zdaniem niekorzystnej decyzji arbitra w trakcie gry deblowej przeciw Mołdawii. Na przeciwnym biegunie znalazł się Leon Smith. Kapitan Brytyjczyków w pewnym momencie krzyknął do Jamesa Warda: - James, wierzę w Ciebie!, co tak zmobilizowało 26-latka z Londynu, iż ten wzniósł się na wyżyny umiejętności i pokonał Dmitrija Tursunowa. Jako że Brytyjczycy ostatecznie w niezwykłych okolicznościach wygrali z drużyną Rosji, niektórzy na Wyspach w żartach optują za nadaniem Smithowi tytułu szlacheckiego.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Jak już pisali poprzednicy, świetny tekst pokazujący Davis Cup z nieco innej strony, tej mniej Czytaj całość