Jako pierwsi w piątkowe południe wyszli na kort dwaj reprezentanci Argentyny. Guido Pella po raz pierwszy w karierze dotarł do półfinału zawodów głównego cyklu, lecz w swoim premierowym starciu z Juanem Mónaco musiał uznać wyższość bardziej doświadczonego rodaka. 23-latek stoczył wyrównany bój z rozstawiony z numerem trzecim tenisistą z Tandil, miał nawet więcej break pointów (10-8), ale po 116 minutach gry zwyciężył 6:4, 7:6(8) utytułowany Argentyńczyk.
- To mój pierwszy finał w sezonie, więc jestem bardzo szczęśliwy. Zagrałem parę dobrych spotkań i odnalazłem swój dobry rytm. Dzisiaj zagraliśmy znakomity mecz, znamy się już od dłuższego czasu i razem wiele razy trenowaliśmy. Szczególnie w drugim secie walczyliśmy aż do ostatniego punktu - powiedział po meczu Mónaco, który w ubiegłym roku był nawet 10. rakietą świata.
29-letni Argentyńczyk nie mylił się w ocenie drugiej części tego spotkania. W premierowej odsłonie uzyskał przy stanie 2:1 kluczowego breaka i w pełni kontrolując wydarzenia na korcie, zakończył seta przy czwartej okazji w 10. gemie. Pella walczył ambitnie, lecz nie był w stanie wypracować nawet choćby jednego break pointa.
W drugiej odsłonie wszystko początkowo układało się po myśli Mónaco, który błyskawicznie odskoczył na 3:1. Od szóstego gema zaczęły się jednak schody. Pella zaciekle starał się odrobić straty, co udało mu się ostatecznie w ósmym gemie. Tenisista z Tandil szybko jednak przełamał serwis rywala na 6:5, lecz po chwili nie był w stanie zakończyć meczu przy własnym podaniu.
W tie breaku emocji nie brakowało, a obaj panowie popisywali licznymi, wspaniałymi zagraniami, takimi jak choćby lob, którym Mónaco zaskoczył swojego krajana. Pella obronił meczbola, by następnie samemu nie wykorzystać okazji na wyrównanie stanu rywalizacji. Ostatecznie, przy trzeciej piłce meczowej, młodszy z Argentyńczyków skapitulował.
Sobotnim rywalem Mónaco będzie rozstawiony z numerem szóstym Jarkko Nieminen. Leworęczny Fin pokonał 7:5, 4:6, 6:3 Holendra Igora Sijslinga i podobnie jak Argentyńczyk osiągnął pierwszy finał w obecnym sezonie. - To będzie całkiem inny mecz. Jarkko uderza piłkę z ogromną dozą rotacji, gra zza linii końcowej i nie popełnia łatwych błędów. Musisz być w dobrym rytmie, aby go pokonać - stwierdził Mónaco.
Nieminen spędził w piątek na korcie pięć minut mniej niż Argentyńczyk, a potrzebował trzech setów, by rozprawić się z Sijslingiem. 31-latek z Masku podkreślił po meczu, że łatwo nie było. - To był dla nas obu prawdziwy rollercoaster, każdy z nas miał swoje wzloty i upadki. Kluczowy moment miał miejsce w trzecim secie przy stanie 0:2, 15-40. Uważam, że była to dla niego mała piłka meczowa, ale na szczęście udało mi się zaprezentować swój najlepszy tenis w dniu dzisiejszym i wygrać pięć gemów z rzędu - relacjonował po meczu reprezentant Finlandii.
Leworęczny Nieminen grał z Mónaco dotychczas trzykrotnie i dwa razy schodził z kortu zwycięski. Ostatnie ich starcie (jedyne na mączce), w 2010 roku na kortach w Monte Carlo, wygrał Argentyńczyk. - To będzie kolejny trudny mecz przeciwko Mónaco, do tego nie oczekuję ocieplenia ze strony pogody. Spodziewam się długich wymian, on nie daje niczego za darmo i jest jednym z najlepszych na mączce, zatem muszę zagrać kompletne i solidne spotkanie - ocenił Fin.
Power Horse Cup, Düsseldorf (Niemcy)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 410,2 tys. euro
piątek, 24 maja
półfinał gry pojedynczej:
Juan Mónaco (Argentyna, 3/WC) - Guido Pella (Argentyna, Q) 6:4, 7:6(8)
Jarkko Nieminen (Finlandia, 6) - Igor Sijsling (Holandia) 7:5, 4:6, 6:3
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Ale czy to może osłodzić porażkę Kubota ?
Nie, bo Łukasz zagrał poniżej swoich możliwości