Urszula Radwańska: To jedno z moich większych zwycięstw

- Było widać, że Venus walczyła do ostatniej piłki, o każdy punkt. Sporo mnie ten mecz kosztował - mówiła na pomeczowej konferencji Urszula Radwańska.

Trwający 3h19' zwycięski maraton z Venus Williams (7:6, 6:7, 6:4) to jeden z najdłuższych pojedynków w karierze Urszuli Radwańskiej, a jednocześnie triumf nad niezwykle utytułowaną przeciwniczką. Krakowianka przyznaje, że plasuje się on w ścisłej czołówce jej prywatnej listy: - Na pewno jest to jedno z moich większych zwycięstw, na długo je zapamiętam, także dlatego, że pojedynek był niezwykle długi, trwał ponad trzy godziny. Wiadomo, wygrana z Venus to spory sukces i bardzo się z tego cieszę. Od początku wierzyłam, ale wiedziałam, że nie będzie łatwo. Było widać, że Venus walczyła do ostatniej piłki, o każdy punkt. Sporo mnie ten mecz kosztował - mówiła po meczu polska tenisistka.

Radwańska w czasie meczu imponowała spokojem i koncentracją. Nie było grymasów, rzucania rakietą czy widocznej irytacji po prostych błędach: - Grając z Venus musiałam być cały czas spokojna, opanowana i skoncentrowana, nie mogłam sobie pozwolić na okazywanie emocji. Wiedziałam, że może to wykorzystać i jeszcze bardziej się podbudowywać. Była też faworytką i nie miałam nic do stracenia. Grałam na luzie i udało się - tłumaczyła młodsza z sióstr Radwańskich.

Polka także niezwykle płynnie poruszała się w niedzielę po ceglanej mączce, doskonale się ślizgając i często zaskakując doświadczoną rywalkę spektakularnymi obronami: - Zagrałam bardzo dobry mecz i świetnie czułam się na nawierzchni ziemnej. Jak na mnie, to wręcz wyjątkowo dobrze, bo korty ceglane nie są moimi ulubionymi. To już czwarty mój turniej w tym roku na tej nawierzchni, trochę potrenowałam i z imprezy na imprezę jest coraz lepiej.

- Te korty są najszybsze. Co więcej, są bardzo równe, na innych turniejach bywa różnie, czasem są "góry i doliny". Tutaj korty są idealnie zrobione i są twarde. To mi najbardziej pasuje, powiedziałabym nawet, że podchodzą one pod nawierzchnię twardą. Było dziś widać, że dobrze się czułam na korcie.

Co krąży w myślach tenisistki, która przegrała ważnego tie breaka mimo prowadzenia 4-0? - Venus od stanu 0-4 zagrała bardzo dobrze, nie za bardzo miałam tam coś do powiedzenia. Nie mogłam tego też rozpamiętywać, w końcu przede mną był trzeci set i od pierwszej piłki musiałam być skoncentrowana, wierzyć, że mogę wygrać - powiedziała Urszula. - Oczywiście, jest troszeczkę złości, że prowadziłam 4-0 i uciekła mi taka szansa, ale trzeba grać dalej - dodała.

Radwańska nie ukrywa także, że wiary w siebie i w możliwy sukces na swojej najsłabszej nawierzchni dodały jej dwie niedawne wygrane z wysoko klasyfikowanymi rywalkami: - Takie zwycięstwa jak z Cibulkovą w Portugalii czy Ivanović w Rzymie naprawdę mnie podbudowały i pokazały, że mogę wygrywać takie mecze także na mojej gorszej nawierzchni.

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: