Agnieszka Radwańska: Gram znacznie lepiej niż na początku turnieju

- Gdybym grała dziś tak, jak grałam w pierwszych meczach, to wynik byłby taki sam, ale w drugą stronę - oceniła Agnieszka Radwańska po wygranym meczu IV rundy Rolanda Garrosa.

Podczas pomeczowej konferencji po wygranym pojedynku z Aną Ivanović w IV rundzie Rolanda Garrosa Agnieszka Radwańska nie ukrywała, że jest zadowolona z rezultatu: - Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się osiągnąć ćwierćfinał. To coś wspaniałego, zwłaszcza że na tej nawierzchni nie miałam najlepszych wyników, szczególnie w tym sezonie. Jestem podekscytowana i już czekam na kolejny mecz - mówiła uśmiechnięta krakowianka.

W świetle niedawnych porażek we wczesnych rundach turniejów w Madrycie i w Rzymie, paryski ćwierćfinał smakuje jeszcze lepiej.

- Szybkie porażki w poprzednich turniejach na pewno mi nie pomogły. Ale to jest turniej Wielkiego Szlema, staram się jak tylko mogę. Nie ważne, czy to pierwsza, czy czwarta runda, gram na 100 procent. Grałam dziś znacznie lepiej niż na początku turnieju i cieszę się z tego.

Polka zgodziła się z sugestią, że trwający niemal kwadrans drugi gem meczu był niezwykle ważnym punktem seta i całego pojedynku: - Prowadziła 40-0 i każdego gema przegranego z takiego stanu potem się pamięta. Zagrałyśmy bardzo dużo dobrych piłek w tym gemie. 2:0 czy 1:1, to robi różnicę. Sam początek był jednym z ważniejszych momentów.

Finalistka Wimbledonu oceniła także, że rywalka prezentowała się naprawdę solidnie, a ona sama rozegrała zdecydowanie najlepszy mecz w turnieju: - To był jeden z naszych lepszych pojedynków, [Ivanović] grała na pewno klasę lepiej niż wcześniej. Już nawet nie zważając na wyniki, bo one czasami zupełnie nie odzwierciedlają meczu, ale na pewno grała dzisiaj bardzo dobrze. Gdybym grała dziś tak, jak grałam w pierwszych meczach, to wynik byłby taki sam, ale w drugą stronę.

- W ogóle nie ma porównania, nawet nie wiem, czy poprzednie mecze można porównać do 50 procent tego, co zagrałam dziś. Oczywiście, przeciwniczki były też troszkę inne. Dziś wiedziałam, że muszę grać bardzo dobrze, żeby wygrać, byłam zupełnie inaczej nastawiona. Na pewno grałam dziś bardzo dobrze i cieszę się, że dociągnęłam mecz w końcówce, bo pewnie po przegranym drugim secie mecz zostałby przerwany - powiedziała tenisistka.

Jak Radwańska skomentowała niesamowite zagranie z drugiego seta, w którym odegrała piłkę między nogami? - Byłam blisko siatki, lob był naprawdę dobry, a to był jedyny sposób, żeby uderzyć piłkę. Nie miałam nic do stracenia, po prostu tak zagrałam. Piłka przeszła na drugą stronę, nawet trochę się zdziwiłam.

W kolejnej rundzie polska zawodniczka zmierzy się z Sarą Errani, z którą - podobnie jak z Ivanović - wygrała wszystkie ostatnie pojedynki (pięć z rzędu z Włoszką). Polka przestrzegała jednak przed nadmiernym optymizmem i podkreśliła, że na korcie liczby nie grają.

- Na korcie to nie ma dużego znaczenia, tym bardziej, że tutaj [w Paryżu] Errani gra dość dobrze. Nawet oglądałam chwilę jej ostatni mecz [z Suárez], bo sama po nim wchodziłam na kort. Łatwo na pewno nie będzie, ale to ćwierćfinał i gra bardziej na luzie, bo minimum już zrobiłam. Teraz już tylko do przodu - mówiła Radwańska.

Czwarta obecnie tenisistka świata przypomniała trwającą ponad trzy godziny batalię z Errani z zeszłorocznych Mistrzostw WTA w Stambule i przyznała, że tym razem także spodziewa się zaciętego boju z dużą ilością długich wymian: - Kort w Stambule jest bardzo, bardzo wolny. Lepka nawierzchnia, gdzie praktycznie nie dało się skończyć punktu Sam czas trwania meczu mówił sam za siebie, poszłyśmy na rekord. Tutaj pewnie będzie podobnie, nie będzie winnerów po pierwszej czy drugiej piłce - analizowała krakowianka.

A na którym korcie Radwańska chciałaby zagrać swój ćwierćfinałowy mecz? - Prawie wszystkie mecze grałam na korcie Suzanne Lenglen. Jak jest szczęśliwy, to po co go zmieniać?

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

[/b]

Źródło artykułu: