Na prywatnym obiekcie rodziny Weberów została rozegrana już po raz 21. niemiecka wersja najbardziej legendarnego turnieju świata. Na multifunkcjonalnym Gerry Weber Stadion występowali też między innymi Whitney Houston, Elton John, Rod Stewart, Luciano Pavarotti, odbyły się też męskie mistrzostwa świata w piłce ręcznej, a we wrześniu rozegrane zostaną mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet.
Impreza w Halle, w odróżnieniu od wszystkich innych wielkich wydarzeń tenisowych, wyróżnia się szczególną, wręcz rodzinną atmosferą, zarówno wśród kibiców, jak i zawodników. Oprócz dziewięciu kortów otwartych na obiekcie znajduje się tenisowa hala z różnymi nawierzchniami, ponadto hotel i ogromny kompleks rekreacyjno - wypoczynkowy Gerry Weber World, także luksusowe centrum kongresowe Gerry Weber Event, do którego dochodzi się specjalnie wydrążonym tunelem pod przebiegającą powyżej autostradą, oczywiście również 18-dołkowe pole golfowe. Cały obiekt położony jest z dala od wielkich miast, na głębokiej prowincji i w pełnej symbiozie z naturą. Szczególną uwagę zwraca na siebie wyjątkowo urokliwy, w zielonym odcieniu, mający 12 300 miejsc siedzących, kort centralny. Jego cieniutki, przezroczysty dach - jedyna konstrukcja w Europie - jest niewiele grubszy od... pergaminu i zamyka się w ciągu 90 sekund.
Zgodnie z siedmioletnią tradycją w niedzielę poprzedzającą mecze turnieju głównego, 10 000 widzów relaksowało się przy oglądaniu, tym razem w mikstowym zestawieniu, Champions Trophy z udziałem dwóch mistrzów Wimbledonu z lat 1991 i 1996, Michaela Sticha i Richarda Krajicka. Ich partnerkami były Andżelika Kerber i wielki talent naszych zachodnich sąsiadów, mierząca ponad 180 cm wzrostu, tegoroczna finalistka juniorskiego French Open, 16-letnia Antonia Lottner. Cały spektakl przebiegał w przezabawnej atmosferze, a już na rozgrzewce Stich poprosił równie utytułowanego holenderskiego kolegę, by ten z serwisu trafił w jego... pośladek. Krajicek super precyzyjnie wykonał, trzeba przyznać, rzadko trenowane ćwiczenie i przy eksplozji radości widzów Stich został trafiony w wymaganym miejscu. Niestety, w tym samym dniu dyrektor turnieju Ralf Weber otrzymał smutny, ale w pełni zaakceptowany, telegram z Paryża: awizowany Rafael Nadal na skutek przeciążenia organizmu po gigantycznym sukcesie na kortach Rolanda Garrosa nie pojawi się w Halle. Jednocześnie Nadal potwierdził gotowość startu w 2014 roku.
W poniedziałek żarty się skończyły i zaczęła się bezpardonowa rywalizacja o końcowy triumf i premię dla zwycięzcy w wysokości 123 400 euro. Niestety, już w pierwszej rundzie bardzo słabo zaprezentowali się dwaj Polacy. Zakwalifikowany w ostatnim chwili do turnieju głównego Łukasz Kubot nie czujący rytmu gry i odskoku piłki na korcie trawiastym błyskawicznie przegrał z bardzo szybkim i solidnym z głębi kortu Tobiasem Kamke 4:6 0:6. Kompletnie rozczarował mnie Jerzy Janowicz, bo już widziałem Jurka w meczu ćwierćfinałowym ze słynnym Szwajcarem. Byłaby to szansa rewanżu za niedawną, minimalną rzymską porażkę i zarazem istotna w kontekście promocyjno-reklamowym możliwość zaprezentowania się w największej, niemieckiej tenisowej imprezie. Moje powyższe, optymistyczne nastawienie wynikało przede wszystkim z wręcz idealnego losowania, bo chcąc wejść do Top 10 trzeba wygrywać z nieznanym nikomu Bośniakiem Mirzą Bašiciem czy ewentualnie w następnej rundzie z będącym bez formy, przeciętnym Mischą Zverevem. Należy w tym miejscu odnotować, że pochodzący z Moskwy i grający dla Niemiec Zverev przegrał w grze o ćwierćfinał z Federerem 0:6 0:6 w ciągu zaledwie... 39 minut.
"Męczarnie" Jurka obserwowałem z pewnym współczuciem i niedowierzaniem. Sam grałem w tenisa, wiem również, że młodość ma swoje prawa, wiem także z własnej kariery, że wchodząc na kort trzeba być absolutnie czystym mentalnie w każdym meczu, nawet, jeżeli po drugiej stronie siatki znajduje się "nobody". Niestety, Jurek nie był w stanie w pełni skoncentrować się na grze, nie zauważyłem, poza jednym wyjątkiem, sytuacji, w której nasz wielki talent sam się dopingował gestami czy okrzykami. Bieżący i następny rok mogą okazać się decydującymi w całej karierze Jurka, którą widzę w bardzo optymistycznej tonacji. Jerzy Janowicz jest największym talentem w historii polskiego tenisa. Jego techniczno-fizyczny potencjał pozwala na lokatę w pierwszej trójce światowego rankingu i przy sprzyjających okolicznościach również wygranie turnieju wielkoszlemowego. Dlatego też, duża rola spada na najbliższe otoczenie Jurka, które powinno jak najszybciej zapewnić jemu treningi między turniejami z graczami średniej klasy światowej, a także dopilnować, by dosłownie do każdego spotkania Jurek przystępował w stuprocentowej, mentalnej dyspozycji. Zdaję sobie również doskonalę sprawę z faktu, że Jurek dopiero od krótkiego czasu znajduje się w skomplikowanej fazie swojej kariery, jeszcze przed paroma miesiącami to on "polował" na mistrzów rakiety, teraz stał się sam ciekawym obiektem tego polowania.
Tymczasem, trochę niespodziewanie, znakomicie prezentował się Michaił Jużny. Rosjanin raczej bezproblemowo wyeliminował trzech rozstawionych graczy: Keia Nishikoriego, Philippa Kohlschreibera i Richarda Gasqueta. Zdaniem jego trenera, Michaił znajduje się w szczytowej formie swojej kariery i ma ogromną ochotę wygrać ostatnią piłkę turnieju. Jak się później okazało, coach Jużnego był bardzo bliski spełnienia się swojej przepowiedni. W górnej połówce tabeli wszyscy czekali na półfinał ubiegłorocznego zwycięzcy Tommy'ego Haasa z Rogerem Federerem. Dla obu mecz ten miał szczególny charakter. Są przyjaciółmi od wielu lat, bardzo często ze sobą trenują, chętnie spożywają wspólnie kolacje, a do tego jeszcze doszedł niepowtarzalny wątek sytuacyjny: Haas chce koniecznie obronić ubiegłoroczny tytuł, a Federer wygrać w końcu pierwszy turniej w tym roku i tym samym wyrównać rekord Johna McEnroe'a z 77. turniejowymi skalpami. Jednak w tenisie nie ma kompromisów, nie ma remisów. Po trzysetowej, wyrównanej walce minimalnie lepszym okazał się Federer, który skrupulatnie wykorzystał w decydującym secie zaledwie półminutową niedyspozycję 35-letniego Haasa. Nie sposób nie wspomnieć o Gaelu Monfilsie, który tradycyjnie nie zapomniał o swoich akrobatyczno-cyrkowych numerach. Czarnoskóry Francuz w ćwierćfinale sprawił wiele kłopotów, wspomnianemu powyżej, weteranowi niemieckiego tenisa.
Niedzielny finał okazał się najznakomitszym ukoronowaniem Gerry Weber Open 2013 roku. Idealna pogoda, zapełnione trybuny, najwyższy, godny wimbledońskiego finału, poziom meczu. Kłaniam się nisko wyczynowi Jużnego. Rosjanin przeprowadził wiele kapitalnych akcji, podziwiałem jego wzorcowy, jednoręczny bekhend, również spektakularne zagrania przy siatce z krótkimi krosami i wyrafinowanymi lobami, także solidne asy serwisowe. Federer odpowiedział większą, finałową rutyną, techniczną wszechstronnością, również kosmicznymi zagraniami i "żelazną" odpornością psychiczną, bo po pierwszym przegranym secie zaczęło się odnosić wrażenie, że nawet sam Federer nie zastopuje dotychczas taranującego swoich przeciwników w Halle, Rosjanina. Roger wygrał po raz szósty Gerry Weber Open, uniósł w górę efektowne, ważące ponad osiem kilogramów trofeum, wyrównał rekord jednej z wielkich legend tenisa, pozostaje pytanie, czy zbliży się w najbliższym czasie do Ivana Lendla z 94. turniejowymi zwycięstwami?
Roger Federer ma niespotykany kontrakt z dyrektorem turnieju Ralfem Weberem. Kontrakt ten ma dożywotni charakter, a wielokrotnie uznawany za sportowca świata Federer będzie każdorocznie grał w Halle do końca swojej przebogatej kariery. Słynny Szwajcar przy każdej okazji podkreśla, że w Halle nie jest gościem, jest w swoim domu, w swoim drugim domu. Wyczyny Federera śledzę na żywo od początku jego kariery. Muszę przyznać, że jest to postać tak nietuzinkowa, że aż trudna do opisania. Wszystkich traktuje niezwykle przyjaźnie, zawsze emanuje przyjemnym fluidem do spotkanych ludzi, z anielską cierpliwością codziennie daje tysiące autografów i pozuje do zdjęć z fanami, pociesza ludzi ciężko chorych podczas szpitalnych wizyt, finansowo wspiera wiele dobroczynnych projektów, w tym ważną dla niego edukację młodzieży w RPA, rzeczowo i wyczerpująco odpowiada na moje i kolegów pytania podczas konferencji prasowych, nawet najmniejszy nietakt jest dla niego obcym pojęciem, jest też wzorowym mężem i ojcem prawie czteroletnich bliźniaczek Myla Rose i Charlene Riva. Roger Federer jest wybitnym ambasadorem nie tylko światowego tenisa, nie tylko światowego sportu... Tuż przed wejściem na stadion, alejka prowadząca do hotelu ma nazwę Roger – Federer – Allee. Moje najgłębsze chapeau bas!
Na zakończenie chciałbym serdecznie zaprosić fanów tenisa w Polsce na kolejną, już 22. edycję Gerry Weber Open 2014. Bądźcie Państwo jednym z uczestników wielkiego spektaklu, w którym w ciągu ubiegłego tygodnia było ponad 110 000. Już w tym roku spotkałem na obiekcie rodaków z Warszawy, Wrocławia i Wybrzeża. Zapewniam wspaniałą atmosferę nie tylko na kortach, również w pobliskich, wiejskich hotelikach i agroturystycznych pensjonatach. Proszę pamiętać, że rezerwacji stosunkowo tanich noclegów trzeba dokonać możliwie jak najwcześniej. Na specjalnie przygotowanej scenie, tuż obok kortu centralnego, można przy okazji posłuchać i zobaczyć uznanych artystów. W tym roku wystąpiła Lena, która wygrała dla Niemiec konkurs Eurowizji w 2010 roku, a także, mające na swoim koncie ponad 30 milionów sprzedanych płyt, trio Cascada. Zapewniam również, co jest najistotniejsze, o gwarancji obejrzenia w akcji tenisisty wszech czasów, który również, niestety, podlega zasadzie mijającego czasu.
Maciej Dobrowolski
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!