Niespełna dwa tygodnie Jerzy Janowicz odpoczywał od rywalizacji na zawodowych kortach. Łodzianin, który w Wimbledonie jako pierwszy polski tenisista zagrał w półfinale turnieju wielkoszlemowego, na pierwszy start po The Championships wybrał imprezę ATP World Tour 500 w Hamburgu. W międzynarodowych mistrzostwach Niemiec oznaczony numerem czwartym Janowicz w I rundzie z racji rozstawienia otrzymał wolny los, a w swoim premierowym pojedynku w German Tennis Championships, w meczu 1/16 finału, zmierzył się z Robinem Haase.
Najlepszy tenisista naszego kraju debiutancki pojedynek w Hamburgu okrasił zwycięstwem. Mimo nie najlepszej postawy, łodzianin pokonał znakomicie czującego się na ceglanej mączce Holendra 6:4, 3:6, 7:6(4), a całe spotkanie trwało aż dwie godziny i 17 minut.
W partii otwarcia gra toczyła się pod dyktando Janowicza. Polak bez problemów utrzymywał własne podania, zaś w gemach serwisowych przeciwnika, co rusz miał okazję na breaka. Haase dzielnie się bronił przed utratą podania, ale do przełamania doszło w najbardziej dogodnym momencie dla tenisisty z Łodzi - w dziewiątym gemie. Chwilę po przełamaniu Janowicz zakończył pierwszego seta, za trzecim setbolem, popisując się pięknym drajw wolejem.
Reprezentant Kraju Tulipanów miał ciągłe problemy przy własnym podaniu, ale Janowicz był bardzo nieskuteczny w wykorzystywaniu break pointów. W premierowych gemach drugiej odsłony Polak wywalczył piłki na przełamanie, ale po raz kolejny wykazał się dużą niefrasobliwością, marnując wszystkie szanse.
Posiadającemu inicjatywę, ale bardzo nierówno grającemu Polakowi w środkowej fazie drugiego seta przytrafił się moment słabości, który został wykorzystany przez Holendra. Wprawdzie w szóstym gemie Janowicz obronił dwa break pointy, lecz w ósmym, po serii niewymuszonych błędów, został pierwszy raz w meczu przełamany. Haase wyszedł na 5:3, a następnie dopełnił formalności w tej partii, wygrywając własne podanie "na sucho".
Janowicz nie mógł poukładać swojej gry, potrafił popisać się fenomenalnym uderzeniem, czy też skrótem, ale raził prostymi błędami, szczególnie z forhendu. Decydująca odsłona zaczęła się niezbyt korzystnie dla 26-latka z Hagi, który w jednej z wymian doznał kontuzji mięśnia uda (poprosił o wizytę fizjoterapeuty) oraz stracił podanie w czwartym gemie.
Łodzianin wyszedł na prowadzenie 4:1, ale zamiast spokojnie utrzymywać bezpieczną przewagę, pozwolił sobie na chwilę rozluźnienia, oddał podanie i Haase doprowadził do remisu 4:4. W dramatycznej końcówce większą odpornością psychiczną wykazał się Janowicz, który mógł już zakończyć cały pojedynek w dziesiątym gemie, ale Haase oddalił piłkę meczową.
W rozstrzygającym tie breaku ton wydarzeniom na placu gry nadawał reprezentant Polski. Janowiczu błyskawicznie wyszedł na 3-0, następnie Haase odrobił stratę dwóch mini przełamań i zrobiło się 3-2, lecz wtedy łodzianin wrzucił wyższy bieg. Fenomenalne drop szoty w wykonaniu Janowicza całkowicie wytrąciły z konceptu Holendra. Polak wygrał trzy punkty z rzędu i wyszedł na 6-2, co oznaczało cztery kolejne meczbole. Pierwszego i drugiego Haase obronił, jednak przy trzecim Janowicz zagrał przepiękny, wygrywający return z forhendu.
Janowicz zwycięsko zakończył swój debiutancki pojedynek w Hamburgu. W kolejnej rundzie, w 1/8 finału, zmierzy się z rozstawionym z numerem 14. Hiszpanem Fernando Verdasco. Finalista ubiegłotygodniowego turnieju w Bastad wygrał w trzech setach z rodakiem, Roberto Bautistą. Będzie to premierowa konfrontacja pierwszej rakiety naszego kraju z leworęcznym madrytczykiem.
German Tennis Championships, Hamburg (Niemcy)
ATP World Tour 500, kort ziemny, pula nagród 1,1 mln euro
środa, 17 lipca
II runda gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska, 4) - Robin Haase (Holandia) 6:4, 3:6, 7:6(4)
[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
[/b]
(po 112).
Jerz popełnił aż 7 błędów podwójnych (Haase -1), można by powiedzieć, że JJ ze swoimi 7 asami wyszedł na zero, he he.
No i f Czytaj całość