US Open: Murray nie obroni tytułu, spektakularne zwycięstwo Wawrinki

Andy Murray nie obroni wywalczonego przed rokiem tytułu w wielkoszlemowym US Open. Szkot w ćwierćfinale przegrał z fantastycznie dysponowanym Stanislasem Wawrinką w trzech setach.

Marcin Motyka
Marcin Motyka

Szwajcarscy fani od dekady zdążyli przyzwyczaić się do faktu, iż w rozstrzygających fazach turniejów wielkoszlemowych mają swojego reprezentanta, który triumfy odnosi w sposób iście spektakularny. Tylko, że przez te wszystkie lata tym tenisistą był Roger Federer. W czwartkowym ćwierćfinale w rolę słynnego bazylejczyka, który swój udział w tegorocznej edycji US Open zakończył na 1/8 finału, wcielił się Stanislas Wawrinka. 28-latek z Lozanny w fenomenalnym stylu zakończył marzenia Andy'ego Murraya o obronie tytułu w nowojorskiej imprezie.

Od pierwszych piłek pojedynku na Arthur Ashe Stadium obaj tenisiści starali się wzajemnie przechytrzyć, stosując różnorodne, wysublimowane taktyczne rozwiązania. Stroną przeważającą był jednak Wawrinka. Szwajcar bardzo pewnie wygrywał własne gemy serwisowe, był agresywniejszy i pewniejszy w swoich poczynaniach. Natomiast Murray, tak jak w poprzednich meczach w Nowym Jorku, nie zachwycał, pozwalał dominować rywalowi, ale w momentach zagrożenia wychodził  z opresji dzięki znakomitemu serwisowi.

Gdy podanie zaczęło funkcjonować nieco słabiej, obrońca tytułu popadł w kłopoty. W dziesiątym gemie premierowej partii, po prostym błędzie Szkota, Wawrinka wywalczył setbola, którego jednak Murray obronił znakomitym serwisem. Na korcie rozgorzała prawdziwa wojna, Szwajcar poczuł, że może uzyskać przełamanie, które zapewniłoby mu zwycięstwo w partii otwarcia otwarcia, ale Murray bronił się dzielnie. Obrońca tytułu jeden po drugim oddalał kolejne setbole, ale przy szóstej szansie dla Wawrinki, posłał forhend w aut. Szwajcar pierwszy raz w meczu przełamał podanie przeciwnika po trwającym ponad 15 minut gemie i wyszedł na prowadzenie 1-0 w setach.

Rozzłoszczony przegraniem pierwszej partii Murray, w napadzie furii roztrzaskał rakietę w drobny mak, ale i to nie pozwoliło mu wrócić na właściwe tory. Reprezentant Zjednoczonego Królestwa ciągle prezentował się bardzo przeciętnie, sprawiał wrażenie, jakby nie miał zaufania do swoich uderzeń i przeszkadzał mu dość mocno wiejący wiatr. Tenisista z Dunblane w drugim gemie drugiego seta obronił się przed kolejnym przełamaniem, lecz wciąż to Wawrinka był w lepszej sytuacji.

Koronnym uderzeniem Szwajcara jest cudowny jednoręczny bekhend, jednak w czwartkowym meczu Wawrinka o wiele lepiej posyłał piłki z forhendu, a więc swojego teoretycznie słabszego uderzenia. Dziewiąty tenisista rankingu ATP obrał także bardzo mądrą taktykę: potężne uderzenia, mieszał z piłkami lżejszymi, często slajsowanymi, czym zmuszał Murraya do przejęcia inicjatywy w wymianie, czego Szkot nie lubi, bo jest graczem o wiele lepiej czującym się w grze z kontry.

Drugi set rozstrzygnął się w jego środkowej fazie. Wawrinka w gemie piątym wygrał własne podanie i wyszedł na 3:2, w kolejnym przełamał Murraya "na sucho", a po chwili podwyższył prowadzenie na 5:2, wygrywając gema znów bez straty punktu. Szkot zdołał jeszcze zmniejszyć stratę na 3:5, ale Wawrinka pewnie zamknął drugą odsłonę, przy setbolu zagrywając asa serwisowego.

Szkocki tenisista w przeszłości siedmiokrotnie w karierze wygrywał mecz, w którym przegrał dwa pierwsze sety. Jednak już po czterech gemach można było się spodziewać, iż ta sztuka w starciu z Wawrinką mu się nie powiedzie. Murray oddał podanie, najgorzej jak tylko mógł, popełniając przy break poincie podwójny błąd serwisowy, następnie Wawrinka podwyższył na 3:1 i był o krok od wielkiego zwycięstwa.

Murray, zamiast starać się gonić wynik, jeszcze bardziej pogrążył się w bezradności, gdy w siódmym Wawrinka zanotował kolejnego breaka, popisując się genialnym forhendowym minięciem, jasne stało się, że Szwajcar już tego meczu nie przegra. I Wawrinka dopełnił formalności. Mimo nerwowego początku, ze stanu 0-30 wyszedł na 30-30, następnie na 40-30, a przy meczbolu Murray wpakował return w siatkę.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- To dla mnie coś niesamowitego, ten awans, szczególnie po takim meczu, z tak wymagającym rywalem - mówił drugi tenisista Szwajcarii - To dla mnie bardzo przyjemny moment, ale na korcie nie było łatwo. Było wietrzne, piłka momentami fruwała w dziwny sposób, skręcała w locie. Starałem się być rozluźniony, ale także cały czas grać agresywnie i solidnie. Grałem tak, jak chciałem. Bardzo wzmocnił mnie wygrany pierwszy set. Starałem się grać swój optymalny tenis, miałem po drodze samych trudnych przeciwników, ale ten występ był według mnie moim najlepszym - komentował Wawrinka, który jest dopiero trzecim Szwajcarem w historii, który zagra w półfinale turnieju wielkoszlemowego, po Rogerze Federerze i Marku Rossecie.

Murray w całym meczu nie wypracował sobie ani jednego break pointa, taka sytuacja zdarzyła się Szkotowi w imprezie wielkoszlemowej pierwszy raz od ćwierćfinału Wimbledonu 2008 i meczu z Rafaelem Nadalem, przegranym niemal identycznym wynikiem, jak ten czwartkowy z Wawrinką. Murray jest także pierwszym od dziewięciu lat tenisistą broniącym tytułu, który odpadł z US Open przed fazą półfinałową.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy (Decoturf), pula nagród w singlu mężczyzn 9,406 mln dolarów
czwartek, 5 września

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 9) - Andy Murray (Wielka Brytania, 3) 6:4, 6:3, 6:2

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×