- Poziom determinacji wzrastał u nas obu już od pierwszego punktu. To zupełnie jak wrząca woda, czy coś w tym rodzaju. Mocno odczuwałyśmy wzrost napięcia, starałyśmy się pozostać twarde na korcie, aby przetrwać za wszelką cenę. Z każdym punktem podnosiłyśmy poziom swojej gry, tak więc był to wspaniały mecz - mówiła po meczu Wiktoria Azarenka.
Wiceliderka rankingu w wielkim stylu odwróciła losy drugiego seta, ale w decydującej partii nie była już w stanie dorównać Serenie Williams, która zwyciężyła pewnie 6:1. - Uważam, że był moment w trzecim secie, kiedy trochę straciłam impet, ale nie było to wynikiem tego, że Serena niczego nie zrobiła. Nie stało się to wskutek tego, że ja straciłam koncentrację. To ona to spowodowała, w tym szczególnym momencie okazała się dzisiaj mocniejsza. Była bardziej konsekwentna i w pełni zasłużyła na zwycięstwo. Chciałabym zrobić dzisiaj coś lepiej. Uważam, że miałam także swoje szanse w pierwszym secie. Ale ok, stało się, zrobiłam, co mogłam. W mojej grze było ogólnie kilka elementów, które mogłam poprawić. Walczyłam jednak z całego serca, jak tylko mogłam i to było dla mnie bardzo ważne. Przegrałam z wielką mistrzynią, ale wciąż mogę chodzić z podniesionym czołem - stwierdziła pochodząca z Mińska 24-latka.
Podobnie jak Serena, Wika również została zapytana o panujące na korcie warunki. Nie usprawiedliwiała jednak nimi swojej porażki. - Wiatr był dzisiaj całkowicie poza kontrolą, co z pewnością nie było korzystne. Z pewnością miał wpływ na kilka punktów, ale o tym w ogóle powinno się zapomnieć. Tu nie chodzi o wiatr, nie chodzi o słońce, ale o mecz. Tu chodzi o piłkę. Starasz się zrobić wszystko, aby zdobyć kolejny punkt i to niezależnie od okoliczności, z jakimi masz do czynienia. Tak, to nie było korzystne, nie było miłe. Nasze spódniczki unosiły się z powodu wiatru i trzeba było je cały czas poprawiać. W takich warunkach musisz jednak umieć grać.
Białorusinka trzykrotnie pokonywała już wcześniej młodszą z sióstr Williams, ale jeszcze nigdy nie dokonała tego w Wielkim Szlemie. - Nie sądzę, aby była jakaś wyraźna różnicą pomiędzy poziomem gry w Cincinnati a tym dzisiejszym. Jakość gry i poziom determinacji był taki sam. Mamy różne wyniki, ale uważam, że mecz z zeszłego roku był czymś; ten zaś to całkiem inna historia. Pokazał może nie inną Serenę, ale inną mnie jako zawodniczkę i tak to właśnie czuję. Najważniejsze jest teraz, aby postarać się o kolejne szanse. Nie mogę się wręcz doczekać następnej okazji.
- Postaram się wyciągnąć z tego jak najwięcej pozytywów, ponieważ nie można ciągle siedzieć i mówić: "O Boże, to najgorsze co mogło mi się przytrafić", gdyż tak nie jest. To bardzo boli i nie zamierzam kłamać, że tak nie jest. Ale trzeba wyciągnąć z tego jak najwięcej pozytywów, zobaczyć to światełko w tunelu, by powiedzieć sobie, że jest dobrze. Z tej porażki widzę wiele pozytywnych rzeczy, zamierzam zatem dalej ciężko pracować, walczyć mocno, aby ponownie stanąć przed taką szansą - dodała.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Azarenka przedstawiła również swoje najbliższe plany. - Dzisiaj będzie na spokojnie. Nie mogę się już doczekać powrotu na Białoruś, by zobaczyć się ze swoją rodziną, gdzie przez kilka dni zamierzam po prostu trochę zrelaksować się. Potem jednak wracam do pracy - oznajmiła.
Wika postara się obejrzeć pojedynek finałowy singla panów i ma nawet swojego faworyta. - Kto wygra? Tego nie wiem. Kogo chciałabym widzieć jako zwycięzcę? Rafa wystarczająco mnie przekonał, by to jego właśnie wspierać - powiedziała z uśmiechem, a zapytana przez dziennikarzy, w jaki sposób Hiszpan ją przekonał, odpowiedziała z humorem: - Ćwiczył bez koszulki - czym doprowadziła do śmiechu wszystkich uczestników konferencji prasowej.
Go Serena Go!