Challenger Szczecin: Półfinał nie dla walecznego Panfila, odpadł Andujar

Grzegorz Panfil po dramatycznej batalii przegrał z Diego Schwartzmanem 4:6, 6:3, 5:7 i nie udało mu się awansować do półfinału Pekao Szczecin Open.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Deszczowa pogoda na dobre opuściła Szczecin i od czwartku kibice mogą cieszyć się emocjami już tylko czysto sportowymi. Jako pierwszy na korcie pojawił się rozstawiony z numerem 8. Pere Riba, a jego rywalem był Jan Mertl, czyli najbardziej znany tenisista w turnieju, ze względu na to, że jest na każdym plakacie szczecińskiego Challengera. Jak później się okazało - był to najkrótszy z ćwierćfinałów. Hiszpan nie był raczej stawiany w gronie najpoważniejszych kandydatów do końcowego triumfu, ale nie można było go przekreślać, bowiem w przeszłości gościł już w Top 100 rankingu ATP. - Miałem poważną kontuzję i musiałem przejść operację obu bioder. Uraz sprawił, że w tenisa nie grałem prawie 11 miesięcy, stąd ten spadek w rankingu - wyjaśnił tenisista.

Riba od samego początku zdominował mecz, a Mertl nie potrafił znaleźć recepty na skutecznego rywala. Ostatecznie Hiszpan stracił zaledwie cztery gemy i awansował do półfinału. Po meczu bardzo się zdziwił "klątwą", przez którą przez 20 edycji turnieju, żaden hiszpański tenisista nie sięgnął po tytuł. - To dziwne, bo grało tu wielu naprawdę świetnych tenisistów z naszego kraju! Mam nadzieję, że mnie uda się tę klątwę w końcu przełamać - zapewnił Riba. Jego rywalem w walce o finał będzie Potito Starace, który nieco niespodziewanie wyeliminował Pablo Andujara.

Włoch w pierwszej partii zupełnie zdominował rywala i wygrał oddając mu zaledwie gema. Drugi set był bardzo wyrównany, przy stanie 5:4 Andujar nie wykorzystał piłki setowej. Dużo bardziej agresywna gra nie uchroniła go przed porażką, trzy kolejne gemy zapisał na swoje konto Starace i to on mógł cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. - To był mój najlepszy występ mniej więcej od roku. W końcu udało mi się wrócić do mojego prawdziwego tenisa i cieszę się, że awansowałem dalej - powiedział po meczu zwycięzca.

Grzegorz Panfil w piątek był już ostatnim Polakiem w turnieju, dzień wcześniej polegli debliści, a żaden z trzech pozostałych singlistów nie zdołał awansować nawet do II rundy. Rywalem zabrzanina był Diego Schwartzman, charakterystyczny, bo mierzący tylko 170 centymetrów, a notowany na 122. miejscu w rankingu ATP (najwyższe w karierze). Spotkanie miało dramatyczny przebieg, po wygranej w końcówce pierwszej partii przez Argentyńczyka, drugiego seta pewnie na swoje konto zapisał Panfil. W trzeciej odsłonie polski zawodnik szybko wyszedł na prowadzenie 2:0, ale Schwartzman zdobył cztery kolejne gemy. Serwował po mecz przy stanie 5:4, ale zabrzanin zdołał się jeszcze wybronić i to było jego ostatnie słowo w meczu. Dwa kolejne gemy powędrowały na konto wyżej notowanego tenisisty z Ameryki Południowej. 

- Nie mam sobie nic do zarzucenia... Może poza grą w I secie, kiedy nie grałem agresywnie na returnie. Drugi serwis Schwartzmana niby jest łatwy, ale to nie jest taka prosta piłka, z której można wszystko zrobić. Czułem się lepszy pod każdym względem na korcie, ale wynik mówi swoje. Moja gra była bardzo urozmaicona, a styl Schwartzmana przypomina Pashanskiego, ale nie popełnia tylu błędów. W całym meczu zrobił może 5-6 niewymuszone błędów. Jestem zadowolony z całego turnieju i z tego spotkania, bo to zawodnik 122. na świecie - powiedział po meczu Panfil.

Serwis Argentyńczyka wydawał się łatwy do odbioru, ponieważ był bardzo wolny, mimo to Polak miał z nim problemy w początkowej fazie spotkania. - Na początku nie wiedziałem, jak to odbierać, gdzie stanąć, dlatego grałem mało agresywnie. Potem przyzwyczaiłem się do tego serwisu, mimo że to tylko serwisy z prędkością 120 km/h, nie były takie łatwe - wytłumaczył tenisista.

Za udział w Szczecinie Panfil zainkasuje 30 punktów (w tym 5 za przejście eliminacji), co pozwoli mu na przesunięcie się na początek trzeciej setki. Zabrzanin w przyszłym tygodniu wystąpi w kolejnym Challengerze, tym razem w rumuńskim Sibiu. - Cieszę się, że zagrałem cztery bardzo dobre spotkania. Prezentuję równą, stabilną formę i mam chęć do gry, bo widzę, że zawodnicy z setnego miejsca nie są herosami. Widzę, że mają słabsze dni i mogę z nimi wygrać - wyjaśnił najlepszy leworęczny polski tenisista.

Równolegle z meczem Polaka toczył się mecz Antonio Veicia z Ołeksandrem Niedowiesowem. Chorwat był bliski sprawienia niespodzianki, prowadził 6:4, 3:2 i serwował, ale Ukrainiec zdołał odwrócić losy meczu i awansował do sobotniego półfinału, w którym powalczy ze Schwartzmanem.

Pekao Szczecin Open, Szczecin (Polska)
ATP Challenger Tour, kort ziemny, pula nagród 106,5 tys. euro
piątek, 20 września

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Diego Schwartzman (Argentyna, 5) - Grzegorz Panfil (Polska, Q) 6:4, 3:6, 7:5
Oleksander Niedowiesow (Ukraina, 7) - Antonio Veić (Chorwacja) 4:6, 7:5, 6:3
Pere Riba (Hiszpania, 8) - Jan Mertl (Czechy) 6:1, 6:3
Potito Starace (Włochy) - Pablo Andújar (Hiszpania, 2) 6:1, 7:5

półfinał gry podwójnej:

Ken Skupski (Wielka Brytania, 3) / Neal Skupski (Wielka Brytania, 3) - Simon Greul (Niemcy) / Alessandro Motti (Włochy) 6:3, 6:4

Arnea Arnaboldi (Włochy) / Alessandro Giannessi (Włochy) - Dustin Brown (Niemcy, 2) / Rameez Junaid (Australia, 2) 6:4, 6:2

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×