WTA Seul: Radwańska wyszarpała 13. tytuł, Polka pokonała Pawluczenkową w finale

Agnieszka Radwańska pokonała Anastazję Pawluczenkową 6:7(6), 6:3, 6:4 i wygrała turniej WTA International na kortach twardych w Seulu. To 13. tytuł w karierze Polki.

Do tegorocznych skalpów w Auckland oraz Sydney dołączył Seul. Po dwóch godzinach i 45 minutach Agnieszka Radwańska uporała się z Anastazją Pawluczenkową i sięgnęła 13. tytuł w karierze, a także odniosła 50. w tym sezonie zwycięstwo. Cały turniej jest dobrym prognostykiem na występy Polki w Tokio i Pekinie, jedynie zmęczenie może dać się we znaki naszej reprezentantki.

Drugi finał polsko-rosyjski po dziewięciu latach w stolicy Korei Południowej rozpoczęła Radwańska. Polka starała się przejmować inicjatywę, zmuszać do biegania dwa lata młodszą przeciwniczkę. Pierwsze przełamanie na korzyść turniejowej "jedynki" miało miejsce już w drugim gemie, Pawluczenkowa podwójnym błędem straciła serwis. Przy stanie 0:3 zwyciężczyni turniejów w Monterrey oraz Oeiras zmieniła taktykę. Zaczęła grać trochę bezpieczniej, wciąż z dużą mocą, jak również częściej chodziła do siatki. Dzięki temu wygrała trzy gemy z rzędu i set rozpoczął się od nowa. Krakowianka zatrzymała serię w siódmym gemie, gdy dobre podanie i różnorodne zagrania wybiły rywalkę z rytmu.

W międzyczasie pojawiły się także liczniejsze błędy czwartej rakiety świata, przez to przegrała dwa kolejne gemy i Pawluczenkowa mogła się cieszyć z serwisu "po set". Mentalnie jednak nie utrzymała presji, będąc dwie piłki od wygrania w pierwszej partii popełniła podwójny błąd, a przy break pointcie zepsuła forhendowego drajw woleja. Wszystko wydawało się wracać na właściwe tory, Polka odzyskała prowadzenie po znakomitej kontrze forhendowej i zaserwowaniu asa. Jednak w 12. gemie to Radwańska nie wykorzystała czterech piłek setowych (dużą okazję zmarnowała przy pierwszym setbolu). Kros forhendowy dał Nastii tie-break. Tam obie zawodniczki pilnowały swojego podania, aż do stanu 6-6. Wtedy słaby drugi serwis wykorzystała Rosjanka i po chwili zakończyła set po błędzie Isi.

Kolejna odsłona ukazała duże zmęczenie Pawluczenkowej, która na korcie spędziła prawie osiem godzin. Od razu straciła swój serwis, przegrała również dwa kolejne gemy przez problemy z kondycją. Jednak nie najlepsza dyspozycja naszej reprezentantki sprawiła, że odrobiła stratę jednego breaka. Do stanu 5:3 obie wygrywały swoje podania, dopiero w dziewiątym zawiódł Rosjankę serwis. Przy trzeciej piłce setowej znakomity return bekhendowy po linii dał Radwańskiej wyrównanie stanu meczu. Nasza reprezentantka zwiększyła swoje szanse na pierwszy w karierze zwycięski mecz finałowy po przegraniu pierwszej partii.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Decydująca odsłona była wojną nerwów. Plusem polskiej zawodniczki był fakt, iż jako pierwsza serwowała i to Rosjanka musiała gonić wynik. Pawluczenkowa przy swoim serwisie zdawała się być nie do ruszenia. Dopiero lacoste'owski gem dawał nadzieje returnującej Nastii. Dobre returny i bekhend po linii dały jej trzy piłki na przełamanie. Wtedy jednak Radwańska zagrała świetnie - obroniła je kolejno wygrywającym serwisem, rozprowadzeniem rywalki po korcie i dobrą grą przy siatce. Wisienką na torcie był lob przy stanie równowagi. Z beznadziejnej sytuacji pozwolił Radwańskiej bezproblemowo wygrać punkt, a kolejny błąd Rosjanki dał jej czwartego gema w tej partii. Nie zniechęciło to trzeciej tenisistki turnieju, która wyrównała "na sucho" i znowu miała break pointa. Solidny serwis pomógł Radwańskiej, która za drugą piłką meczową zanotowała 50. w tym roku zwycięstwo.

Mecz był dobrym, dramatycznym widowiskiem. Na duży plus po raz kolejny trzeba odnotować serwis krakowianki. Zaserwowała pięć asów, przy tylko jednym podwójnym (Rosjanka miała tyle samo asów, ale o dziewięć podwójnych więcej). Polka obroniła dziewięć z 12 break pointów, z czego większość dzięki celnym podaniom. Za to bardzo słabo wykorzystywała swoje szanse na przełamanie, mogła dzięki nim wygrać w dwóch setach. Nie skorzystała z 16 z 22 okazji na breaka, przez co mecz był bardzo długim widowiskiem.

Kolejnym turniejem w jakim zagra Radwańska będą tokijskie zawody. Polka ma wiele dobrych wspomnień związanych z tym miejscem, wygrała w Ariake Coliseum przed dwoma laty, a jeszcze nigdy nie odpadła przed ćwierćfinałem.

KDB Korea Open, Seul (Korea Południowa)
WTA International, kort twardy, pula nagród 500 tys. dol.
niedziela, 22 września

finał gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 1) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 3) 6:7(6), 6:3, 6:4

Agnieszka Radwańska w finałach zawodów głównego cyklu:

RokTurniejRywalka w finaleWynik
2007 Sztokholm Wiera Duszewina (Rosja) 6:1, 6:1
2008 Pattaya City Jill Craybas (USA) 6:2, 1:6, 7:6(4)
2008 Stambuł Jelena Dementiewa (Rosja) 6:3, 6:2
2008 Eastbourne Nadieżda Pietrowa (Rosja) 6:4, 6:7(11), 6:4
2009 Pekin Swietłana Kuzniecowa (Rosja) 2:6, 4:6
2010 San Diego Swietłana Kuzniecowa (Rosja) 4:6, 7:6(7), 3:6
2011 San Diego Wiera Zwonariowa (Rosja) 6:3, 6:4
2011 Tokio Wiera Zwonariowa (Rosja) 6:3, 6:2
2011 Pekin Andrea Petković (Niemcy) 7:5, 0:6, 6:4
2012 Dubaj Julia Görges (Niemcy) 7:5, 6:4
2012 Miami Maria Szarapowa (Rosja) 7:5, 6:4
2012 Bruksela Simona Halep (Rumunia) 7:5, 6:0
2012 Wimbledon Serena Williams (USA) 1:6, 7:5, 2:6
2012 Tokio Nadieżda Pietrowa (Rosja) 0:6, 6:1, 3:6
2013 Auckland Yanina Wickmayer (Belgia) 6:4, 6:4
2013 Sydney Dominika Cibulková (Słowacja) 6:0, 6:0
2013 Stanford Dominika Cibulková (Słowacja) 6:3, 4:6, 4:6
2013 Seul Anastazja Pawluczenowa (Rosja) 6:7(6), 6:3, 6:4
Komentarze (162)
avatar
Infik
22.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Isia! ;) 
avatar
steffen
22.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Warto było obudzić się o 5 rano. :) 13 przełamana, i o to chodzi :) 
wislok
22.09.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Słabość rywalek to nie problem Agnieszki. Trudno było spodziewać się przełomu w jej grze i go nie ma. Parafrazując Zbyszka: Sztab Agnieszki jak i sama Agnieszka(tak sądzę) wie jak powinna grać, Czytaj całość
avatar
I am Salvo and I know it
22.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
podejrzewam że gdyby Nastka wytrzymała presję i nie byłoby z jej strony prezentów w końcówce to byłaby powtórka ze Stanford ... 
avatar
delfi27
22.09.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pani z BT Sport porównała dziś Agę do Federera. Chodziło o to,że jest ona taka opanowana i nie ma niej ani kropli potu...A tak krzyczącej Agi jak Salvo zaprezentował,ciężko już teraz uświadczyć Czytaj całość