Pat Cash, jeden z najlepszych australijskich tenisistów w historii, nie ma wątpliwości, że pojawienie się na kortach Rogera Federera całkowicie zrewolucjonizowało współczesny tenis: - Federer podniósł poprzeczkę, co do tego nie ma wątpliwości. On gra przepięknie i może robić wszystko na korcie. Niektórzy gracze pojawili się i zmienili tenis. Bjoern Borg zmienił tę grę, Lendl zmienił tę grę i Federer również. Federer pojawił się i miał wszystko. On jest piękny do oglądania, elegancki, a sposób, w jaki się porusza, jest fenomenalny. Uwielbiam oglądać, jak on się porusza. Wykonuje w sposób niezwykle płynny nawet najtrudniejsze uderzenia - rozpływa się w zachwytach 48-letni Australijczyk.
Mistrz Wimbledonu z 1987 roku zwraca również uwagę na pewne niuanse techniczne w grze Szwajcara. - Technicznie istnieją pewne dziwne rzeczy w jego grze. Po kontakcie piłki z rakietą, trzyma głowę w prawo w dół. Był pierwszym tenisistą, który tak robił i to jest bardzo rzadkie. Prawie tego nie widać. To tak, jakby jego głowa tam utknęła - spostrzegł Cash.
Australijczyk wylicza także bolączki tenisa Federera: - On jest bardzo elastyczny, ale ma problem z bekhendem, z którego nie może wygenerować takiej mocy, jaka jest potrzebna na niektórych tenisistów. Jeżeli Federer grałby w czasach, w których korty byłyby szybsze, wciąż wygrywałby Wielkie Szlemy. Obecnie, gdy wszystko jest wolne, ma z tym duży kłopot.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Niesamowity kunszt i artyzm 32-latka z Bazylei docenia również inna wielka postać w historii tenisa, Boris Becker. - Naprawdę nie można charakteryzować go tylko jako tenisistę operującego z linii końcowej, ale też nie można oceniać go jako tenisistę grającego w stylu serwis-wolej. On może zrobić wszystko, tak naprawdę nie ma słabości. W zależności od przeciwnika, potrafi przystosować swoją grę. Ma bardzo dobry serwis, ale nie jest to najmocniejszy serwis. Ma świetne uderzenia z linii końcowej, znakomitą pracę nóg i bajeczne czucie w grze przy siatce - ocenia słynny Niemiec.
Głos w dyskusji o Federerze zabrał także Jose Higueras, który pełnił funkcję szkoleniowca szwajcarskiego Maestro. Hiszpan miło wspomina ten okres, choć jest zdania, że ta współpraca mogła być jeszcze bardziej owocna: - Trenowałem Rogera w nie najlepszym momencie. Odczuwał skutki mononukleozy, miał także problemy z plecami, więc nie był fizycznie u szczytu formy. Gdy Roger mnie zatrudnił, w 2008 roku, nie sądziłem, że robi to tylko po to, abym pomógł mu wygrać Rolanda Garrosa, którego nie miał jeszcze w swojej kolekcji. Może niektórzy myśleli, że tak jest, ale ja i Roger nigdy nie rozmawialiśmy o tym. Myślę, że on wierzył, że mogę mu pomóc w grze na wszystkich nawierzchniach.
Hiszpan zwraca również uwagę na to, jak szybko Federer potrafił się odbudować po porażkach: - Byłem pod wrażeniem tego, jak szybko Roger dochodził do siebie po porażkach. Po finale Rolanda Garrosa, w którym wygrał tylko cztery gemy z Nadalem, to ja byłem bardziej zdenerwowany niż on. Także bardzo źle się czułem, gdy Roger przegrał z Nadalem w finale Wimbledonu w 2008 roku. Tego lata Roger trafił na szczyt formy Nadala. Jednak później udało mu się wygrać US Open - wspomina Higueras.
Choć ostatnio widać coraz więcej błędów własnych, Roger i tak mnie zachwyca właśnie stylem gry, przypominając dawną szkołę tenisa.