Zmarły w sobotę Peter Graf przyznał, że jego córka angażowała się w tenis bardziej sama niż przymuszał ją do tego on. Peter Bodo przypomina następującą historię: w wieku 9 lat Steffi nie chciała iść na popołudniowe przyjęcie urodzinowe, bo ominąłby ją trening; ojciec musiał siłą zaciągnąć ją na imprezę. - Zawsze mówiłem jej, żeby zwolniła - mówił zaprzyjaźnionemu dziennikarzowi.
Bodo uznaje na podstawie Grafa, że "nawet rodzice, którzy nie są maniakalni, grają wyolbrzymioną rolę w życiach ich uzdolnionych dzieci. Peter był jednak maniakalny, i jedyną rzeczą bardziej wyolbrzymioną był talent Steffi".
Sama Graf nigdy nie oczerniała ojca, choć wyłaniały się historie o Peterze fizycznie znęcającym się nad córką. "Podczas gdy jest prawdą - pisze Bodo - że wyjątkowe talenty same często dorównują każdemu tenisowemu rodzicowi kiedy idzie o determinację i parcie, miks jest niemal zawsze niepewny - a nigdy wtedy, kiedy młodzian naprawdę ma zadatki na wielkiego zawodnika".
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!