Odkąd w 2008 roku na obiekcie Melbourne Park zmieniono nawierzchnię z szybkiej, sprzyjającej ofensywnej grze, ale bardzo mocno nagrzewającej się Rebound Ace na Plexicushion, obserwatorzy z roku na rok podnosili larum, że korty Australian Open stają się coraz wolniejsze i bardziej przypominają ceglaną mączkę niż klasyczną nawierzchnię twardą.
W tym sezonie, z przecieków, które dopływały z antypodów, można było wywnioskować, że w końcu dojdzie do zmian i korty w Australii będą szybkie. Faktycznie, turnieje w Brisbane i Sydney odbywały się na bardzo szybkiej nawierzchni i wielu zawodnikom przypominały korty trawiaste, o czym mówił choćby Juan Martín del Potro. Czy podobnie będzie w Melbourne? Głosy samych tenisistów są jak na razie podzielone.
Rafael Nadal już w ubiegłym tygodniu, podczas turnieju w Ad-Dausze, niezbyt przychylnie zareagował na wiadomość, że Australian Open ma się odbywać na szybkiej nawierzchni, - Cholera, myślałem, że Craig (Tiley, dyrektor Australian Open - przyp. red.) jest moim przyjacielem - wypalił Hiszpan, a już po przybyciu do Melbourne i pierwszych treningach nie ukrywał swojego niezadowolenia. - To zupełnie inne warunki niż te, które pamiętam z poprzednich turniejów. To najszybsza nawierzchnia jaka kiedykolwiek była w Australii - powiedział Nadal.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego zmieniono szybkość kortów. Przecież w ostatnich latach w Australian Open mieliśmy kilka niesamowitych, długich meczów, pasjonujących dla kibiców. Nie wiem, dlaczego zdecydowano się na przyspieszenie nawierzchni. Nie jestem pewien, czy to dobra decyzja - dodał mistrz Australian Open z 2009 roku.
Roger Federer i Maria Szarapowa, którzy wystąpili w turnieju w Brisbane International, zgodnie twierdzą, że nawierzchnia w Melbourne jest szybsza niż rok temu, ale znacznie wolniejsza niż w Brisbane. Sam Szwajcar nie rozumie utyskiwania Nadala. - Nie wiem, czy to jest duży problem. Nadal na każdej nawierzchni gra z linii końcowej i trzyma się z tyłu. On wszędzie może robić te rzeczy, nie ma w tym dla niego problemu. On tak gra choćby na nawierzchniach halowych, na których to wydaje się niemożliwe, co pokazał pokonując mnie w ostatnich Finałach ATP World Tour - stwierdził bazylejczyk.
- Nie mówmy, że te korty są błyskawiczne - dodał Helwet, którego poparła Szarapowa. - Słyszałam, że korty boczne są nieco szybsze od tych głównych. Dziwi mnie to, że nie ma konsekwencji jeśli chodzi o szybkość poszczególnych kortów i jedne są szybsze, a inne nie.
Natomiast Samantha Stosur twierdzi, że ważniejsze od nawierzchni będą piłki, które powinny ułatwiać zdobywanie punktów. - Niezależnie od tego, czy korty są szybsze niż rok temu, to piłki są zdecydowanie inne. Łatwiej jest nimi posyłać uderzenia wygrywające, co jeszcze kilka lat temu było tu prawie niemożliwe - komentowała najlepsza australijska tenisistka.
Zupełnie inne zdanie ma Andy Murray. Szkot twierdzi, że szybkość nawierzchni jest dokładnie taka sama jak w zeszłym roku, natomiast Margaret Court Arena, trzeci co do ważności kort na obiekcie Melbourne Park, który przeszedł renowację i został wyposażony w zasuwany dach, jest... krzywy: - Margaret Court Arena jest pod bardzo dużym nachyleniem. Trenowałem tam i to było dziwne - oznajmił trzykrotny finalista tej imprezy.
Całą dyskusję o szybkości kortów w Melbourne zdaje się zamykać dyrektor turnieju, Craig Tiley - Nie poczyniono żadnych zmian odnośnie szybkości kortów w Australian Open - poinformował.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!