Australian Open: Michał Przysiężny gra z Robertem o życiowy wynik w Wielkim Szlemie

Stephane Robert będzie przeciwnikiem Michała Przysiężnego w II rundzie Australian Open 2014. Jeżeli Polak wygra, odnotuje swój najlepszy wynik w karierze w turnieju wielkoszlemowym.

Pokonując we wtorek Horacia Zeballosa, Michał Przysiężny na stałe zapisał się w annałach polskiego tenisa, bowiem był to 100. wygrany mecz singlowy przez polskiego tenisistę w turniejach wielkoszlemowych w Erze Otwartej. Głogowianin odniósł także prywatny sukces, po raz pierwszy przechodząc szczebel w głównej drabince Australian Open. - Warunki były dramatyczne. Nie dało się serwować, bo słońce świeciło prosto w oczy - mówił, mając prawo narzekać na panujące warunki, ponieważ w momencie rozpoczęcia spotkania temperatura w Melbourne przekraczała 40 stopni Celsjusza.

Przysiężny pewnie odprawił Zeballosa (6:3, 7:6, 7:5), teraz przyjdzie mu się zmierzyć ze Stéphane'em Robertem. Francuz, "szczęśliwy przegrany" z kwalifikacji, który uległ w ostatniej fazie eliminacyjnych zmagań Michaelowi Berrerowi, skorzystał na pechu Philippa Kohlschreibera. Niemiec w ostatniej chwili wycofał się z turnieju z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego, w jego miejsce wskoczył właśnie Robert i niespodziewanie w trzech setach wyeliminował Aljaza Bedene.

We wtorek, mimo piekielnego upału, Przysiężny pewnie pokonał Zeballosa
We wtorek, mimo piekielnego upału, Przysiężny pewnie pokonał Zeballosa

Pochodzący z położonej w centralnym regionie Francji miejscowości Montargis Robert nigdy nie był specjalnie wyróżniającym się tenisistą, nie tylko na świecie, ale i w ojczyźnie. Francja nie może narzekać na brak wysoko notowanych, znakomitych tenisistów, dlatego więc ten 33-latek, który nie zawitał nawet do Top 60 światowego rankingu (najwyżej był 61.), nigdy nie zaistniał w świadomości rodaków.

Robert, człowiek uwielbiający sport w każdej postaci, to poza wszystkim ktoś ubóstwiający twórczość Dostojewskiego. - Gdy oglądam ładne rzeczy, napełnia mnie to pozytywnymi uczuciami. Kiedy przyjeżdżam troszkę wcześniej na turniej, chcę zwiedzić miasto, oddycham tamtejszą atmosferą, to dobrze na mnie działa - opisuje swoje pozatenisowe zainteresowania.

Trwająca już 14 lat kariera francuskiego tenisisty to ciągła sinusoida pomiędzy pierwszą, drugą, trzecią, a nawet i czwartą setką rankingu. Z tego względu nie może się pochwalić wybitnymi osiągnięciami. W cyklu ATP World Tour zagrał tylko raz w finale, przed czterema laty, w nieistniejącym już turnieju w Johannesburgu, przegrywając mecz o tytuł z Feliciano Lópezem. Poza tym na liście jego skalpów widnieją przede wszystkim trofea z imprez rangi ITF Futures, łącznie aż 15 takich triumfów, oraz z Challengerów, w których ma na koncie sześć tytułów mistrzowskich. Od 2002 roku, w każdym kolejnym sezonie, Francuz zdobywa przynajmniej jeden tytuł w Futuresach albo Challengerach.

[wrzuta=59bfGj4g7Ug,sheva123]

Jednak nawet i taki ktoś jak Robert, człowiek z cienia, praktycznie niemający szans na przebicie się na szeroko pojmowany szczyt, ma swoje pięć minut, a w tym przypadku nawet 203 minuty. Tyle bowiem trwał mecz I rundy Rolanda Garrosa 2011, w którym Francuz pokonał wówczas szóstą rakietę świata, Tomasa Berdycha. Na uwagę zasługuję nie tylko sam fakt triumfu 140. wówczas tenisisty rankingu nad finalistą Wimbledonu i półfinalistą paryskiej lewy Wielkiego Szlema z 2010 roku, ale także okoliczności, w jakich tego dokonał. Francuz przegrał dwa premierowe sety tamtego starcia, ale ostatecznie potrafił pokonać Berdycha 3:6, 3:6, 6:2, 6:2, 9:7. Następnie, jak to często bywa odnośnie wielkoszlemowych sensacji, gładko przegrał w II rundzie z Fabio Fogninim, ale życiowego sukcesu nic mu nie odbierze.

- Jestem szczęśliwy. Nie przez cały czas doceniałem tenisowy cykl tak, jak należało - mówił przed startem w Melbourne dziennikowi "L'Équipe". - Jestem w nim, żeby wyciągnąć z tego jak najwięcej, bo nie będę wiecznie w tenisie. To są już moje bonusowe lata. Dotąd robiłem, co chciałem i co sprawiało mi przyjemność. To luksus. Ten luksus ma swoją cenę. Będąc poza Top 100, nie ma już codziennej zabawy. To kosztuje i nie wahasz się iść spać między turniejami do schronisk młodzieżowych, żeby zaoszczędzić. To pozwala poznać prawdziwych gości. Zarobiłem 90 tys. euro w trzech wielkoszlemowych turniejach w ubiegłym roku, co stanowiło trzy czwarte moich przychodów. To ściąga ze mnie presję. Dzięki temu mam trochę grosza w kieszeni. Nie występuję już z nożem na gardle, ponieważ w takim wypadku już by mnie tu nie było - zwierzał się w ubiegłym tygodniu francuskiej gazecie, która nazwała go "wolnym elektronem" i "partyzantem".

33-latek z Montargis sam woli jednak określać siebie jako "kameleon", bo - jak niebanalnie wyjaśnia - beztrosko zmienia swój poziom np. z pięciu do dwóch gwiazdek. Mówi, że gdyby nie został zawodowym tenisistą, byłby trenerem tenisa, a swój styl gry definiuje jasno: - Gram "casino tenis" przez całe życie, Decyduję się na hazard, szaleńcze uderzenia. Zamykam oczy i po prostu mam nadzieję, że piłka wpadnie w kort - przekonuje.

Robert do sezonu 2014 przygotowywał się na Mauritiusie. Właściwie to on przygotowywał innych, ponieważ jako sparingpartnera dla swoich podopiecznych zatrudnił go Patrick Mouratoglou, człowiek który oprócz wielu innych dokonań na polu szkoleniowym zrobił niepokonaną maszynę z Sereny Williams.

[wrzuta=2plZC5NkTqA,sheva123]

Francuz w tym sezonie przed Australian Open zagrał w Brisbane i Sydney, ale w obu imprezach nie potrafił przejść kwalifikacji. Były to jego pierwsze kontakty z turniejami cyklu ATP World Tour od września ubiegłego roku, gdy przeszedł przez kwalifikacje US Open, gdzie zatrzymał go Richard Gasquet w meczu 1/32 finału.

Przysiężny już raz zmierzył się z Robertem - w 2007 roku wygrał w ćwierćfinale Challengera we Wrexham, lecz ten mecz nie jest zaliczany do oficjalnych statystyk głównego cyklu.

Przed głogowianinem, który jeszcze nigdy w karierze nie zagrał w III rundzie turnieju wielkoszlemowego, otwiera się wielka szansa. Francuz jest jednym z najniżej klasyfikowanych tenisistów, którzy pozostali w Australian Open, ale to nie oznacza, że należy go stawiać na straconej pozycji i już wpisywać nazwisko Przysiężnego w drabince na poziomie 1/16 finału. Francuz ma na pewno w sobie wielkie pragnienie zwycięstwa, bo to może być jego ostatnia okazja na odnotowanie wyniku godnego uwagi.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 33 mln dolarów australijskich
czwartek, 16 stycznia

II runda:
kort 8, drugi mecz od godz. 1:00 czasu polskiego

Michał Przysiężny (Polska)bilans: 0-0Stephane Robert (Francja, LL)
64 ranking 119
29 wiek 33
185/84 wzrost (cm)/waga (kg) 185/77
praworęczna, jednoręczny bekhend gra praworęczna, oburęczny bekhend
Wrocław miejsce zamieszkania Montargis
Aleksander Charpantidis trener Laurent Rochette
sezon 2014
1-2 (1-2) bilans roku (główny cykl) 4-3 (1-0)
II runda Australian Open najlepszy wynik II runda Australian Open
1-1 tie breaki 1-0
25 asy 4
15 380 zarobki ($) 360
kariera
2001 początek 2001
58 (2013) najwyżej w rankingu 61 (2010)
26-49 bilans w głównym cyklu 17-29
0/0 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 0/0
893 779 zarobki ($) 916 227

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (9)
avatar
tomasf33
16.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michał przegrał 1 seta po tb 7:6 (7-3),mecz został przerwany (ogólnie wszystkie mecze na bocznych kortach przerwano). 
avatar
tomasf33
16.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zaczął sie mecz Michała na korcie nr 8.Powodzenia Michał :) 
avatar
Salwuś
15.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Misiek, dajesz! 
Alk
15.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michał gra po Halep? Kiedy trzeba wstać? Koło 2.30 zapewne.. 
Jankus
15.01.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Świetna zapowiedź.