ATP Rzym: Rafael Nadal zwyciężył w pasjonującym spektaklu z Andym Murrayem

Rafael Nadal wygrał w trzech setach pasjonujący spektakl w ćwierćfinale turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Rzymie z Andym Murrayem. O finał Hiszpan zagra z Grigorem Dimitrowem.

Na ten mecz czekali wszyscy miłośnicy białego sportu na całym świecie. W ćwierćfinale turnieju ATP w Rzymie Rafael Nadal i Andy Murray zmierzyli się ze sobą 19. raz, ale po raz pierwszy od października 2011 roku, gdy w finale w Tokio zwyciężył Szkot. Obaj tenisiści w kapitalny sposób wynagrodzili ponad 2,5 roku oczekiwań na ich kolejny pojedynek. W piątkową noc na korcie centralnym kompleksu Foro Italico stworzyli pasjonujący spektakl, z którego zwycięsko wyszedł Hiszpan, poprawiając bilans konfrontacji z reprezentantem Wielkiej Brytanii na 14-5. Murray przegrał 6:1, 3:6, 5:7 i w piątej konfrontacji na mączce po raz piąty uległ tenisiście z Majorki.
[ad=rectangle]
Początek meczu nie wskazywał na to, że będzie to wielkie widowisko. Nadal prezentował się bardzo słabo, popełniał wiele prostych błędów, zaś Murray bezlitośnie to wykorzystywał i punktował swojego przeciwnika znakomitym bekhendem. Szkot błyskawicznie objął prowadzenie 5:0 i dopiero Hiszpan otworzył swój dorobek. Na pogoń było już za późno. Murray pewnie wygrał premierową odsłonę 6:1.

Nadal musiał odrabiać straty, podobnie jak w meczu poprzedniej rundy z Michaiłem Jużnyem i znów zabrał się do tego z wielką werwą i energią. W długim, niemal dziewięciominutowym gemie otwarcia drugiego seta obronił piłkę na przełamanie, następnie sam uzyskał breaka i podwyższył prowadzenie na 3:0.

Sytuacja na placu gry całkowicie się odwróciła. To Nadal rządził i dzielił, a Murray sprawiał wrażenie, jakby nie mógł odnaleźć się na korcie. W szóstym gemie Hiszpan miał kolejną szansę na breaka, lecz Szkot obronił się zagraniem, które przynosiło mu multum punktów w pierwszym secie - bekhendem po linii.

Broniący tytuł w Rzymie Nadal nie wywalczył drugiego przełamania, ale był tak pewny przy własnym serwisie, że zapas jednego breaka wystarczył mu, by zapisać drugą partię na swoim koncie. Partię, w której pokazał całkiem innej oblicze niż w pierwszej - był agresywny, przejmował inicjatywę w wymianach, fantastycznie sprawował się w atakach przy siatce (na 12 akcji w tej strefie kortu w drugim secie nie przegrał ani jednego punktu), a przede wszystkim ograniczył ilość popełnianych błędów własnych.

O ile w pierwszym secie dominował Murray, a Nadal miał słabszy okres, a w drugim te proporcje uległy zmianie, o tyle w decydującej odsłonie obaj wspięli się na wyżyny swoich umiejętności. Szala co rusz przechylała się to na stronę Hiszpana, to na stronę Szkota, a zaczęło się od gema, w którym Murray oddał podanie podwójnym błędem serwisowym.

27-latek z Dunblane nie rozpaczał z tego powodu, tylko szybko wziął się za odrabianie strat i w gemie drugim posłał kilka kosmicznych piłek, niwelując stratę. W szóstym gemie Murray stanął przed wielką szansą, lecz Nadal, turniejowa "jedynka", w genialnym stylu oddalił trzy break pointy. Musiał jednak bronić też czwartej okazji, przy której Szkot popisał się genialnym returnem, notując przełamanie.

Oznaczony numerem siódmym Murray dał sobie odebrać breaka. W ósmym gemie Nadal przy break poincie w sobie tylko znany sposób skontrował smecza, a zaskoczony Szkot wyrzucił półwoleja poza kort. Nadal zyskiwał przewagę, prezentował się lepiej fizycznie, choć w drodze do 1/4 finału spędził na korcie o wiele więcej czasu niż Murray.

I właśnie to zaważyło w końcówce. W dziewiątym gemie Murray jeszcze zdołał obronić dwie piłki na breaka i utrzymać własny serwis, ale od tego momentu rządy na korcie przejął Majorkanin, który wygrał siedem punktów z kolei, co dało mu piłki na przełamanie w 11. gemie. Reprezentant Zjednoczonego Królestwa nawet nie podjął próby obrony i oddał podanie podwójnym błędem serwisowym.

Tak wielkiej szansy na triumf Rafa już nie zmarnował. Wyszedł na prowadzenie 40-15 przy własnym podaniu, a przy meczbolu Murray wyrzucił return w aut i choć Brytyjczyk przez dwie godziny i 40 minut walczył wspaniale z arcymistrzem ceglanej mączki, musiał przełknąć gorycz porażki.

Statystyki meczu Nadala z Murrayem (Foto: Twitter)
Statystyki meczu Nadala z Murrayem (Foto: Twitter)

Nadal, siedmiokrotny mistrz Internazionali BNL d'Italia, po raz pierwszy w karierze w drodze do półfinału turnieju na kortach ziemnych stracił seta w trzech kolejnych meczach oraz również po raz pierwszy w drodze do 1/2 finału imprezy ATP World Tour Masters 1000 spędził na korcie ponad osiem godzin (łącznie osiem godzin i 42 minuty).

Rywalem Hiszpan w sobotę będzie rozstawiony numerem 12. Grigor Dimitrow. Bułgar pierwszy raz w karierze dotarł do półfinału zmagań złotej serii, a z Nadalem grał dotychczas czterokrotnie, w tym jeden raz na mączce, nigdy nie wygrał, choć w każdym meczu zdobywał jednego seta.

Internazionali BNL d'Italia Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,884 mln euro
piątek, 16 maja

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Rafael Nadal (Hiszpania, 1) - Andy Murray (Wielka Brytania, 7) 1:6, 6:3, 7:5

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (17)
avatar
Maszka
17.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
No i to mi się podoba, a nie takie przepychanie piłki Agi z Janković 
avatar
Andreyew
17.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oprócz kondycji o porażce Szkota moim zdaniem zdecydował kiepski first service. O ile w pierwszym secie miał 5 asów to w dwóch pozostałych ZERO. 
avatar
Frey093
17.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nawet po winnerach widać, że to Andy wysiadł kondycyjnie i zaczął popełniać więcej błędów, zresztą w trzecim secie było to bardzo widoczne po UE. 
avatar
RafaCaro
17.05.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Brawo Rafa! Najważniejsze to walczyć do końca !;) 
avatar
Kamileki
17.05.2014
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Rafael Nadal - niezniszczalny sportowiec, być może najlepsza odporność psychiczna w historii tenisa, a nawet całego sportu. Wydaje się, że zagubiona pewność siebie powoli wraca hehe...