Po przegranym meczu I rundy Rolanda Garrosa Urszula Radwańska na pomeczową konferencję przyszła kulejąc, z workiem lodu przyklejonym do kostki. Jak się okazało, nie jest to nowy uraz i Polka zmaga się z nim już od dłuższej chwili.
- Ta kontuzja nie jest nowa, nie doznałam jej na meczu. To stało się parę dni wcześniej, ale ostatnich parę dni nie trenowałam, więc myślałam, że będzie dobrze. Pierwszy set był w miarę, ale potem było coraz gorzej. I tak od początku nie biegałam na 100 procent, bałam się o tę nogę - powiedziała młodsza z krakowskich sióstr.
- To się stało na meczu w Rzymie, dwa tygodnie temu. Miałam rehabilitację i przerwę, myślałam, że uda mi się wyleczyć tę nogę, że nie będę jej odczuwała - wyjaśniła tenisistka i przyznała, że ból pod koniec był już nie do zniesienia: - Na treningach już było w porządku, ale wiadomo, że trening to nie to samo, co mecz. Jakiekolwiek zrywy czy bieganie... Z gema na gem było gorzej. Nie mogłam nawet stanąć, nie byłam w stanie ruszyć stopą. To takie miejsce, że boli przy każdym ruchu. Nie było szans, żeby dokończyć mecz.
- Muszę zrobić jeszcze diagnozę i dokładnie to wyleczyć, a nie grać na pół gwizdka. Wiadomo, że to jest Wielki Szlem i nie chciałam odpuścić. Pewnie gdyby był to jakiś inny turniej to pewnie bym nawet nie wyszła na kort, ale to Wielki Szlem, jest dużo punktów i myślałam, że będzie lepiej, a było coraz gorzej.
[ad=rectangle]
Radwańska wytłumaczyła, że nie jest w stanie na chwilę obecną ocenić, jak poważna jest kontuzja i kiedy wróci na korty. W najbliższym czasie czekają ją dodatkowe badania i wymuszona przerwa.
- Pechowo, że stało się to w takim momencie, akurat przed dwoma Wielkimi Szlemami, no ale zobaczymy. Teraz muszę odwiedzić lekarza, zrobić dokładne badania i pewnie mi powiedzą, ile będę musiała pauzować i co z tym dalej robić.
- Na pewno wrócę, jak noga będzie całkowicie zdrowa, bo takie granie z kontuzją... Coś o tym wiem, z samym barkiem męczyłam się półtora roku, więc teraz na pewno zrobię przerwę, aż ją całkowicie wyleczę i dopiero wrócę na kort - zakończyła tenisistka.
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!