WTA Stanford: Venus Williams przeszkodą nie do przejścia dla Pauli Kani

Była liderka rankingu Venus Williams okazała się dla Pauli Kani zbyt wymagającą rywalką w I rundzie turnieju WTA Premier rozgrywanego na kortach twardych w Stanfordzie.

Dla Pauli Kani (WTA 181) był to drugi mecz w karierze w głównym cyklu i drugi rozegrany na korcie centralnym. W I rundzie tegorocznego Wimbledonu uległa 5:7, 2:6 Na Li (w I secie prowadziła 5:3). W Stanfordzie sosnowiczanka przegrała 3:6, 2:6 z Venus Williams (WTA 25), mistrzynią imprezy z 2000 i 2002 roku. Amerykanka poza dwoma triumfami, jeszcze pięć razy grała w tym turnieju w finale (1998, 1999, 2004, 2005, 2009). Kolejną jej rywalką będzie Wiktoria Azarenka (WTA 10), z którą wygrała wszystkie trzy dotychczasowe mecze.
[ad=rectangle]
Wolej forhendowy dał Kani break pointa w drugim gemie, ale Williams obroniła go forhendem po linii. Po błędzie bekhendowym Amerykanki, Polka uzyskała drugą szansę na przełamanie, ale była liderka rankingu obroniła się wygrywającym serwisem. Kapitalny return przyniósł Venus trzy break pointy na 3:1 i wykorzystała trzeciego z nich krosem forhendowym. Było to jedyne przełamanie w I secie. W dziewiątym gemie sosnowiczanka odparła pierwszego setbola świetnym forhendowym returnem, ale drugiego Williams wykorzystała wygrywającym serwisem.

W gemie otwarcia II seta Kania obroniła pierwszego break pointa efektownym krosem forhendowym, ale Williams wspaniałym odwrotnym krosem forhendowym uzyskała przełamanie po grze na przewagi (14 rozegranych piłek). Popełniająca coraz więcej prostych błędów Polka w trzecim gemie oddała podanie do zera. Punkt na wagę prowadzenia 3:0 Amerykanka zdobyła kolejnym znakomitym forhendem. W czwartym gemie była liderka rankingu wróciła z 15-30, ostatni punkt zgarniając forhendem.

Kania walczyła ambitnie i bekhendem po linii uzyskała dwa break pointy na 2:4. Venus oba zniwelowała znakomitymi serwisami (as i wygrywający). Polka uzyskała trzecią okazję na przełamanie, ale zmarnowała ją pakując bekhend w siatkę. W siódmym gemie sosnowiczanka od 0-30 zdobyła cztery punkty, pięknym wolejem poprawiając wynik na 2:5. W ósmym gemie Williams potężnymi serwisami zniwelowała dwa break pointy przy 15-40. Seta zakończył wpakowany w siatkę forhend przez Kanię.

Polka pokazała, że drzemią w niej spore możliwości, ale brakuje jej po prostu ogrania. Sosnowiczanka wyszła na kort bez mentalnego paraliżu i, szczególnie w I secie, pokazała kawał dobrego tenisa. Zaimponowała dobrym czuciem przy siatce (w całym meczu w tej strefie zdobyła dziewięć z 11 punktów), ale trochę gorzej było z grą z głębi kortu i dlatego te najważniejsze punkty wędrowały na konto doświadczonej Williams. Amerykanka zrobiła różnicę serwisem, koncertowo odpierając kolejne break pointy. W II partii Kania popełniała już więcej błędów, ale potrafiła zademonstrować kilka świetnych zagrań (były woleje, drop szot z returnu i pojedyncze efektowne zagrania z głębi kortu). Doświadczenie zdobyte w Wimbledonie i Stanfordzie powinno zaprocentować. Sosnowiczanka ma bogaty arsenał zagrań w swoim repertuarze i gdy tylko poprawi regularność gry z głębi kortu, może nam w przyszłości dać wiele powodów do radości.

W trwającym 73 minuty spotkaniu Williams obroniła wszystkie siedem break pointów, jakie miała Kania, a sama trzy razy przełamała Polkę. Amerykanka zaserwowała siedem asów, a przy swoim pierwszym podaniu zdobyła 28 z 35 punktów. Naliczono jej 27 kończących uderzeń i 26 niewymuszonych błędów. Sosnowiczanka miała 13 piłek wygranych bezpośrednio i 18 błędów własnych.

Bank of the West Classic, Stanford (USA)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 710 tys. dolarów
wtorek, 29 lipca

I runda gry pojedynczej:

Venus Williams (USA, WC) - Paula Kania (Polska, Q) 6:3, 6:2

Źródło artykułu: