Dopiero w ósmym dniu US Open 2014 w meczu rozgrywanym w sesji nocnej na korcie Arthur Ashe Stadium doszło do pięciosetowej batalii i od razu był to pojedynek, który zapisał się na kartach historii nowojorskiego turnieju. Kei Nishikori pokonał 4:6, 7:6(4), 6:7(6), 7:5, 6:4 Milosa Raonicia, a gdy sędzia Marija Čičak wypowiedziała tradycyjną formułę "Gem, set i mecz", zegar w Nowym Jorku wybił godzinę 2:26 w nocy, co oznaczało, ze Japończyk i Kanadyjczyk wyrównali rekord najpóźniej zakończonego spotkania w dziejach US Open. Poprzednie pojedynki zakończone o godzinie 2:26 to starcia Matsa Wilandera z Mikaelem Pernforsem (1990 rok) i Philippa Kohlschreibera z Johnem Isnerem (2012).
[ad=rectangle]
Rozstawiony z numerem dziesiątym Nishikori zapisał na swoim koncie osiem asów serwisowych, wykorzystał pięć z 19 break pointów, po trafionym pierwszym podaniu zdobył 75 proc. rozegranych punktów i przy 53 uderzeniach kończących popełnił 41 niewymuszonych błędów. Choć mecz trwał cztery godziny i 19 minut, nie był najdłuższym w karierze Japończyka. W US Open 2009 Nishikori wygrał z Marinem Ciliciem w cztery godziny i 59 minut.
Pokonując Raonicia, 24-latek z Shimane awansował do swojego drugiego - po Australian Open 2012 - wielkoszlemowego ćwierćfinału w karierze. - To był niezwykle trudny mecz. Milos to niełatwy rywal. Znakomicie serwował i posłał wiele asów. Ja walczyłem do końca, o każdą piłkę - mówił Nishikori, który został drugim w historii japońskim ćwierćfinalistą US Open. Pierwszym był w 1922 roku Zenzo Shimidzu.
Tommy Robredo przed rokiem w 1/8 finału US Open sensacyjnie pokonał Rogera Federera. W poniedziałek mógł w tej samej fazie tegorocznej edycji zmagań na Flushing Meadows wyeliminować innego Szwajcara, Stana Wawrinkę. Oznaczony "trójką" Helwet przetrwał jednak napór Hiszpana i zwyciężył 7:5, 4:6, 7:6(7), 6:2.
W pierwszej partii Robredo prowadził 5:4 z przełamaniem, lecz przegrał trzy kolejne gemy z rzędu i całego seta. Drugiego Hiszpan zapisał na swoją korzyść i był też blisko wygrania trzeciego, lecz w tie breaku nie wykorzystał dwóch piłek setowych. W czwartej odsłonie tenisista z Hostarlic szybko stracił podanie, następnie już nie podjął walki i musiał pożegnać się z Nowym Jorkiem.
- O zwycięstwie w tym meczu decydowały niuanse. Byłem silniejszy od niego mentalnie, choć w trzecim secie miałem z kłopoty z własnym ciałem. Na korcie ciągle szukałem nowych rozwiązań. Z nim gra się bardzo trudno, więc starałem się być agresywny, ale też nie grać ciągle tych samych akcji. Wprowadzałam zmiany, choćby częściej atakowałem forhendem, co dało mi wygraną - powiedział Wawrinka, który posłał aż 75 zagrań kończących i wygrał z Robredo po raz trzeci w karierze, w tym drugi raz w obecnym sezonie, w łącznie dziewiątej konfrontacji.
Ćwierćfinał US Open będzie trzecim pojedynkiem pomiędzy Wawrinką a Nishikorim. W dwóch poprzednich łatwo wygrywał Szwajcar (6:4, 6:2 w 2010 roku w Buenos Aires oraz 6:3, 6:3 przed dwoma laty w Cincinnati), mimo to Japończyk jest dobrej myśli. - Stan to znakomity tenisista, który gra świetnie i ma mocne uderzenia. Czekam z niecierpliwością na mecz z nim i wiem, że muszę się szybko zregenerować, by podjąć z nim walkę - stwierdził najlepszy tenisista Kraju Kwitnącej Wiśni.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy (Decoturf), pula nagród w singlu mężczyzn 14,792 mln dolarów
poniedziałek, 1 września
IV runda gry pojedynczej:
Stan Wawrinka (Szwajcaria, 3) - Tommy Robredo (Hiszpania, 16) 7:5, 4:6, 7:6(7), 6:2
Kei Nishikori (Japonia, 10) - Milos Raonić (Kanada, 5) 4:6, 7:6(4), 6:7(6), 7:5, 6:4
[b]Program i wyniki turnieju mężczyzn
[/b]