"Sięgnęliśmy dna" pisały hiszpańskie media po spadku reprezentacji Hiszpanii z Grupy Światowej Pucharu Davisa. W miniony weekend Armada przegrała wyjazdową konfrontację z Brazylią i w przyszłym sezonie pierwszy raz od 1996 roku nie zagra w daviscupowej elicie. Dla Hiszpanii była to także pierwsza porażka w tych rozgrywkach na nawierzchni ziemnej od 15 lat, gdy również przegrała wyjazdową potyczkę z Brazylią.
[ad=rectangle]
Hiszpania udała się do São Paulo w bardzo osłabionym składzie. Zabrakło takich tenisistów jak: David Ferrer, Fernando Verdasco, Tommy Robredo, Feliciano Lopez, Marcel Granollers, Nicolás Almagro czy Guillermo Garcia-Lopez. Misja utrzymania reprezentacji w elicie została powierzona Roberto Bautiście, Pablo Andujarowi, Davidowi Marrero i Markowi Lopezowi, którzy zawiedli i przegrali 1-3, a jedyny punkt dla Armady zdobył Bautista.
Po porażce suchej nitki na hiszpańskich tenisistach nie zostawił Toni Nadal. - Widzę brak zaangażowania u hiszpańskich tenisistów w meczach Pucharu Davisa, nawet tych, którzy otrzymują od federacji duże pieniądze. Carlos Moya nie chciał wywierać presji, a nasi tenisiści stwierdzili, że nie chce im się grać dla kraju.
Swojej reprezentacji nie wspomógł również niebędący jeszcze zdolny do gry po kontuzji nadgarstka Rafael Nadal. Trener i wujek pierwszej rakiety Hiszpanii nie chciał się wypowiadać na temat przyszłorocznych występów swojego bratanka w Pucharze Davisa. - W tej chwili nie wiem, czy w przyszłym roku Rafael będzie grał w kadrze - powiedział Toni Nadal.
Najbardziej utytułowana reprezentacja XXI wieku - mistrzowie Pucharu Davisa z lat 2004, 2008, 2009, 2011 oraz finaliści z sezonów 2003 i 2012 - w przyszłym roku będzie występować na zapleczu elity, w Grupie I strefy Euroafrykańskiej. Jedynym, który w tej sytuacji nie traci rezonu, jest kapitan kadry Carlos Moya, zapowiadając: - Grupa I to nie jest miejsce należne Hiszpanii i jestem pewien, że w ciągu dwóch lat Hiszpania powróci do Grupy Światowej.