W poniedziałek, w samo południe, czeskie tenisistki zebrały się w Pradze, gdzie w dniach 8-9 listopada rozegrany zostanie finał Pucharu Federacji. Brakowało jedynie Petry Kvitovej, która trenowała jeszcze w Prościejowie. - Późniejszy przyjazd był zgłoszony, więc nie ma czego egzekwować - odpowiedział ze śmiechem kapitan ekipy Petr Pala na pytanie, czy mistrzyni Wimbledonu zostanie jakoś ukarana.
[ad=rectangle]
Jako pierwsze szybkość kortu sprawdziły Andrea Hlavackova i Lucie Hradecka, które w 2015 roku wrócą do wspólnej gry w grze podwójnej. Wspólnie triumfowały w dwóch wielkoszlemowych turniejach (Roland Garros 2011, US Open 2013). Znakomity w ich wykonaniu był 2012 rok, w którym zaliczyły finały Wimbledonu, US Open i Mistrzostw WTA oraz zostały wicemistrzyniami olimpijskimi. W tym sezonie wystąpiły razem dopiero w październiku i od razu wygrały turniej ITF w Poitiers. W finale Pucharu Federacji Hlaváčková będzie jedynie zawodniczką rezerwową. Do drużyny weszła świetnie w ostatnich tygodniach dysponowana Karolína Plíšková.
- To są piękne uczucia i wracają emocje - powiedziała Lucie Safarova, która dwa lata temu w finale z Serbkami, rozegranym w O2 Arenie w Pradze, zdobyła punkt na wagę tytułu. Rozbiła wtedy 6:1, 6:1 Jelenę Janković. - Nie mogę się już doczekać kolejnego finału. Przed dwoma laty zawiesiłam poprzeczkę bardzo wysoko, ale mam nadzieję, że i tym razem sobie poradzę. Postaram się, by ludzie, którzy przyjdą nam kibicować, ponownie byli zadowoleni i spróbuję zdobyć przynajmniej jeden punkt - mówiła półfinalistka tegorocznego Wimbledonu dla portalu isport.blesk.cz.
Zawodniczki chwalą sobie w O2 Arenie szybszą nawierzchnię, na której w 2012 roku pokonały Serbki. Dwa lata temu w tej hali triumf święcili także mężczyźni w Pucharze Davisa. - Jest dobrze, umiarkowanie szybko oraz idealna rotacja na lewą stronę, czego potrzebowaliśmy. Na takiej nawierzchni bardzo istotny jest serwis oraz dwa pierwsze uderzenia, co wymaga koncentracji - powiedziała Šafářová. - Jest dosyć szybko, co dla każdej z nam będzie dobre - dodała Karolína Plíšková.
Poza rezerwową Hlaváčkovą, która narzekała na problemy z mięśniem uda, żadna z pozostałych tenisistek nie zgłosiła kapitanowi zdrowotnych problemów. Šafářová w ciągu ostatniego tygodnia trenowała w Prościejowie wspólnie z Kvitovą i korzystała z pomocy Jiříego Nováka, byłego piątego tenisisty rankingu ATP. Plíšková w Sofii była zawodniczką rezerwową i rozegrała jeden mecz, w którym przegrała z Flavią Pennettą. W Bułgarii grała w wielkiej hali, ale praktycznie przy pustych trybunach. - Atmosfera tutaj będzie niesamowita. Świetnie byłoby móc zagrać w finale u siebie, ale prawdopodobnie będzie trochę nerwowości, zobaczymy co z tego wyjdzie - powiedziała Plíšková. Choć jest debiutantką w drużynie nie czuje jakiegoś dyskomfortu. - Jeszcze jeden dzień i się przyzwyczaję, ale nie jestem zdenerwowana, czuję się dobrze w drużynie - stwierdziła.
We wtorek do drużyny dołączyła Kvitová. Liderka Czeszek ma nadzieję, że odpowiednio się zregenerowała i wydobędzie z siebie jakieś pokłady energii. Po porannym treningu mistrzyni Wimbledonu wyglądała na trochę wychudzoną. - Ostatnio wiele osób mi o tym mówi. W ogóle ostatnio o mnie mówią - próbowała żartować. - Sezon jest trochę długi, wolałabym odpocząć. Ale zagrać w Masters, a następnie w finale Pucharu Federacji chciałaby każda zawodniczka, a ja nie jestem wyjątkiem. Po długiej podróży z Azji kilka dni odpoczywała. - Zrobiłam sobie taką moją zmianę czasu. Ale jestem zdrowa, nic mnie nie boli, to jest najważniejsze - powiedziała mistrzyni Wimbledonu dla portalu sport.cz.
Kvitová pamięta finał z 2012 roku i wielkie święto po triumfie nad Serbią. - Mam nadzieję, że energia, która zawsze tutaj płynęła od ludzi, zostanie mi od nich ponownie przekazana - stwierdziła czwarta rakieta globu. A co sądzi o korcie, na którym odbędzie się finał w najbliższy weekend? - Jest szybki, kilka treningów wystarczy, by się przyzwyczaić. Da się kontrolować uderzenia, oczywiście bardzo pomocny jest dobry serwis. Głównie chodzi o to, że piłka bardziej skręca na lewą stronę.
Leworęczne Kvitová i Šafářová od kilku lat stanowią o sile czeskiej drużyny. W najbliższy weekend podopieczne Petra Páli powalczą o trzeci tytuł w ciągu czterech lat (wcześniej w 2011 i 2012). Pozostałych pięć triumfów na przełomie lat 70. i 80. XX wieku święciła Czechosłowacja.