Puchar Federacji: Lisicka może zagrać w singlu, Groenefeld lekko rozczarowana

Sabina Lisicka ma nadzieję na grę w singlu w finale Pucharu Federacji. Rozczarowania nie kryje Anna-Lena Groenefeld, która będzie jedynie zawodniczką rezerwową.

Niemki mają szansę sięgnąć po pierwszy tytuł od 1992 roku, a Anna-Lena Grönefeld została pominięta przy nominacjach na mecz Grupy Światowej po raz pierwszy od czasu debiutu w reprezentacji w 2004 roku. Jest ona jedynie zawodniczką rezerwową. Do piątku Barbara Rittner, kapitan drużyny, może jeszcze dokonać zmian w czwórce, którą stanowią: Andżelika Kerber, Andrea Petković, Sabina Lisicka i Julia Görges.
[ad=rectangle]
- Barbara zadzwoniła do mnie wcześniej i poinformowała mnie, że będę jedynie piątą zawodniczką podczas wyprawy do Pragi - powiedziała Grönefeld dla portalu gn-online.de. - Można to było zrobić lepiej niż poprzez rozmowę telefoniczną. Rittner może jeszcze zmienić decyzję, ale raczej dotyczy to wyboru pomiędzy Grönefeld a Görges (na tę chwilę 51 do 49 na korzyść tej drugiej, jak przyznała kapitan).

- Wiem, że jestem pełnoprawnym członkiem zespołu i postaram się pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie w tym tygodniu - stwierdziła Grönefeld, nie tracąc pozytywnego nastawienia. Decyzja od odstawieniu jej do rezerwy budzi w Niemczech mieszane uczucia. W przeszłości Rittner wiele razy podkreślała, jak ważną rolę w drużynie odgrywa Grönefeld. Wielu wybitnych ekspertów tenisowych uważa, że ważniejszy jest zespół niż indywidualności.

- Obecna drużyna w drodze do finału pokazała się jako jedna wielka jednostka - powiedział Nicolas Kiefer, półfinalista Australian Open 2006 w singlu oraz srebrny medalista olimpijski w grze podwójnej z 2004 roku. - Atmosfera była znakomita. Obowiązywała zasada: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Według niego decyzja o włączeniu do zespołu Lisickiej jest problematyczna. - Wszystkie dziewczyny muszą się podporządkować zespołowi i może być o to trudno. Kiefer ma wątpliwości czy Lisicka jest w pełni skoncentrowana na tenisie. - Nie sądzę, że ona robi obecnie wszystko dla sportu. Zawodniczka tej klasy powinna być stale w Top 10. Po sukcesie w Wimbledonie wzięła dla siebie wszystko, co jej ofiarowało życie poza kortem - stwierdził dla portalu focus.de.

Lisicka nie ukrywa nadziei na grę w singlu, choć jej forma praktycznie przez cały sezon pozostawiała wiele do życzenia. Przegrała ona pięć z ostatnich dziewięciu meczów w głównym cyklu. Finalistka ubiegłorocznego Wimbledonu tym razem na trawnikach All England Club dotarła do ćwierćfinału. Poza tym zdobyła tytuł w Hongkongu i są to jej wszystkie dokonania w tym sezonie. Lisicka po raz ostatni w Pucharze Federacji zagrała w kwietniu 2013 roku. Wspólnie z Grönefeld wystąpiły w deblu i zapewniły Niemkom awans do Grupy Światowej.

Barbara Rittner nie ukrywa, że miała twardy orzech do zgryzienia. - To była trudna decyzja, ale Sabina miała dobre wyniki w Azji i Ameryce. Ona jest dobrą alternatywą - powiedziała kapitan niemieckiej drużyny cytowana przez portal tennis.com. Trudno krytykować jej punkt widzenia, bo Lisicka może być mocnym punktem zarówno w singlu, jak i deblu. Grönefeld, w 2006 roku 14. singlistka globu, mogłaby zagrać jedynie w deblu. Serię słabych występów w ostatnich tygodniach Lisicka skomentowała na Twitterze. - Myślę, że sześć turniejów z rzędu na koniec roku to było zbyt wiele. Kilka dni odpocznę i potem wracam do pracy! Napisała to po turnieju w Luksemburgu, czyli w połowie października, gdy nie wiedziała jeszcze, czy znajdzie uznanie w oczach Rittner. Lisicka w finale turnieju w Hongkongu pokonała Karolínę Plíškovą, która znalazła się w składzie drużyny Czech na finał.

Finał Pucharu Federacji rozegrany zostanie w praskiej O2 Arenie w dniach 8-9 listopada. Niemki walczyć będą o trzeci tytuł (po 1987 i 1992), a Czeszki o siódmy (po 1975, 1983, 1984, 1985, 1988, 2011 i 2012).

Źródło artykułu: