Petra Kvitova w kwietniu w półfinałowym meczu z Włoszkami zdobyła dwa punkty. Czeszka na trawiastych kortach Wimbledonu wywalczyła swój drugi wielkoszlemowy tytuł (pierwszy w 2011) i teraz jest gotowa na finał Pucharu Federacji. W O2 Arenie w Pradze każdego dnia zmagania z trybun będzie obserwować 10 tys. ludzi. - To będzie dla nas coś naprawdę miłego - powiedziała czwarta rakieta globu na konferencji prasowej, cytowana przez stronę fedcup.com. - Mamy doświadczenia z ubiegłych lat. Wiemy, jak to jest grać finał u siebie. Presja jest oczywiście zawsze, ale nasi kibice są niesamowici i nie możemy się już doczekać tego finału. W 2012 roku finał również odbył się w O2 Arenie.
[ad=rectangle]
Kvitová wygrała trzy z czterech singlowych gier w finale Pucharu Federacji, przyczyniając się do zwycięstw Czeszek nad Rosjankami (2011 w Moskwie) i Serbkami (2012 w Pradze). Jedynej porażki w tej fazie rozgrywek doznała dwa lata temu z Aną Ivanović. - Być częścią tej drużyny to dla mnie zawsze zaszczyt i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zdobyć punkty w ten weekend - powiedziała Kvitová. - Mamy znakomity zespół, atmosfera jest świetna, więc to zawsze jest dla nas przyjemny tydzień.
W finale Czeszki spotkają się z Niemkami, które w ciągu dwóch lat wygrały cztery spotkania i z Grupy Światowej II awansowały do wielkiego finału. - Nie myślimy o niemieckiej drużynie - stwierdziła Kvitová. - Wiemy, że rywalki są bardzo silne i mogą zagrać naprawdę świetny tenis, ale skupiamy się na sobie i myślę, że to będzie najważniejsze w ten weekend. Mamy znakomity zespół i pokażemy wszystko co będziemy w stanie w tej chwili.
Jaroslav Navrátil, kapitan Czechów w Pucharze Davisa, nie musi długo rozmyślać nad nominacjami, bo poza Tomasem Berdychem i Radkiem Stepankiem ma niewielkie pole manewru. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku narodowej drużyny Czech w Pucharze Federacji, której kapitanem jest Petr Pala. - Zawsze jest sześć czy siedem dziewczyn, które mogą być w zespole i jestem z tego zadowolony. Jednak dla tych, które nie znajdą się w drużynie to zawsze jest jakieś rozczarowanie - powiedział Pála, który przed każdymi nominacjami dyplomatycznie przyznaje, że nikt nie ma zagwarantowanego miejsca w drużynie. - Wszystko zależy od tego, jaka drużyna jest rywalem i kto mógłby zdobywać punkty. Ważne są również warunki i nawierzchnia. Ale fundamentem jest oczywiście aktualna dyspozycja - stwierdził dla portalu sport.cz.
Karolína Plíšková to 11. zawodniczka nominowana przez Palę, który kapitanem drużyny jest od 2008 roku. W lutym w meczu I rundy Czeszki pokonały 3-2 Hiszpanki. Jedna gra odbyła się wówczas w sobotę, a wszystkie pozostałe dopiero w poniedziałek ze względu na deszcz, który padał w Sewilli. Decydujący punkt zdobyły Andrea Hlavackova i Barbora Zahlavova-Strycova. Nieobecna była wówczas Petra Kvitová. Po jednym punkcie zdobyły Klara Koukalova i Lucie Safarova.
- To jest właśnie problem. Wszystko zaczyna się w lutym, a finał odbywa się w listopadzie. Pomiędzy mamy trzy wielkoszlemowe turnieje. Ze wszystkimi dziewczynami mam dobre kontakty, ale muszę podejmować decyzje w oparciu o to, co się dzieje w danym momencie - przyznał Pála. Jeśli chodzi o finał wydaje się, że pozycje Kvitovej (bilans gier w Pucharze Federacji 21-7) i Šafářovej (bilans 11-12, z ostatnich ośmiu singlowych gier przegrała tylko dwie, obie w półfinale z Włoszkami w ubiegłym sezonie) jako singlistek są niepodważalne. Chyba, że Pála spróbuje zaskoczyć Niemki wystawieniem rosnącej w siłę debiutantki Karolíny Plíškovej.