WTA Shenzhen: Kolejna deklasacja w wykonaniu Kvitovej, zwycięstwo Dijas

Petra Kvitova po pokonaniu Bojany Jovanovskiej awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA rozgrywanego na kortach twardych w Shenzhen. Swoje mecze we wtorek wygrały również Saisai Zheng i Zarina Dijas.

We wtorek na kortach kompleksu tenisowego Longgang zostały rozegrane zaledwie trzy mecze singlowe. Główną atrakcją dnia był mecz Petry Kvitovej, która mierzyła się z Bojaną Jovanovski. Było to drugie bezpośrednie starcie tych tenisistek na korcie - pierwsze miało miejsce w US Open w 2013 roku. Wtedy górą była tenisistka rozstawiona w Shenzhen z "dwójką".
[ad=rectangle]
I tym razem Kvitová nie pozostawiła swojej przeciwniczce złudzeń. Reprezentantka Czech osiągnęła zwycięstwo 6:1, 6:2 po ponad godzinie spędzonej na korcie centralnym. W meczu z Serbką czwarta rakieta świata posłała sześć asów i obroniła wszystkie trzy break pointy dla Jovanovskiej. Kolejna rywalka mistrzyni Wimbledonu z 2014 roku zostanie wyłoniona z czeskiego pojedynku Tereza Smitkova - Katerina Siniakova.

Kolejną rozstawioną tenisistką, która we wtorek wyszła na kort była Zarina Dijas, oznaczona numerem czwartym. Reprezentantka Kazachstanu debiutująca w turnieju głównym w Shenzhen w dwóch setach uporała się z Tímeą Babos. W meczu wygranym 6:3, 6:4 Dijas posłała pięć asów i wygrała 28 z 41 punktów rozegranych po trafionym pierwszym podaniu.

Przeciwniczką reprezentantki Kazachstanu w ćwierćfinale będzie Saisai Zheng, która w II rundzie pokonała Polonę Hercog 6:3, 2:6, 6:2. Dla Chinki będzie to drugi występ w ćwierćfinale turnieju rangi WTA International w karierze.

Shenzhen Open, Shenzhen (Chiny)
WTA International, kort twardy, pula nagród 500 tys. dolarów
wtorek, 6 stycznia

II runda gry pojedynczej:

Petra Kvitová (Czechy, 2) - Bojana Jovanovski (Serbia) 6:1, 6:2
Zarina Dijas (Kazachstan, 4) - Tímea Babos (Węgry) 6:3, 6:4
Saisai Zheng (Chiny) - Polona Hercog (Słowenia) 6:3, 2:6, 6:2

Komentarze (6)
avatar
Mind Control
6.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Diyas i S. Zheng mają chyba tego samego trenera. Może być dziwnie.